- Ministerstwo Zdrowia przedstawiło nową wersję projektu ustawy ograniczającej sprzedaż alkoholu - wiele z zawartych w niej rozwiązań znalazło się wcześniej w uwagach zgłoszonych do rządowego projektu ustawy z marca.
- Projekt obejmuje też zakaz promocji piwa i surowsze kary za nielegalną reklamę. Sprzedaż online ma być możliwa jedynie z osobistym odbiorem po okazaniu dowodu tożsamości.
- W projekcie nie znalazł się natomiast zapis o nocnej prohibicji, o który apelowali lekarze.
- Więcej artykułów o tematyce zdrowotnej znajdziesz tutaj.
Projekt, który trafił w piątek do konsultacji publicznych, jest rozszerzoną wersją propozycji, która została złożona w marcu. Nie przewiduje jednak tak dużych ograniczeń, jak poselski projekt, złożony przez Lewicę. Co znalazło się, a czego zabrakło w rządowej propozycji?
"Zakazać tego zabójcy na stacjach benzynowych"
W Sejmie w ubiegłym tygodniu odbywała się debata dotycząca polityki antyalkoholowej państwa. Przedstawiciele większości klubów parlamentarnych zgadzali się, że ta, która obowiązuje obecnie, jest nieskuteczna i wymaga zmian legislacyjnych. - Gdzie jeszcze szukać sojuszników? Mamy odpartyjnione Ministerstwo Zdrowia, tym bardziej zasadne jest pytanie, po której stronie stoi resort? Czy pani minister i pani współpracownicy macie dość odwagi ograniczyć całodobową sprzedaż alkoholu, zakazać tego zabójcy na stacjach benzynowych? - zwróciła się do przedstawicieli MZ posłanka Lewicy Joanna Wicha.
Lewica pod koniec września złożyła w Sejmie projekt ustawy ograniczającej dostęp do alkoholu i przeciwdziałającej jego promocji. Znalazły się w nim m.in.: całkowity zakaz reklamy i promocji wszystkich napojów alkoholowych, w tym piwa; zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw, w zakładach leczniczych oraz w godzinach nocnych na terenie całego kraju w godz. 22-6 rano (z możliwością wydłużenia tego czasu przez gminę na godz. 21-9); wprowadzenie obowiązku weryfikacji wieku przy zakupie; zakaz sprzedaży alkoholu poniżej sumy podatku akcyzowego i VAT czy uregulowanie sprzedaży internetowej, tak by była ona prowadzona wyłącznie z odbiorem osobistym po okazaniu dokumentu tożsamości.
Wiele z tych rozwiązań znalazło się wcześniej w uwagach zgłoszonych do rządowego projektu ustawy z marca. Resort zdrowia uwzględnił część z nich w nowej wersji projektu skierowanej do konsultacji. W uzasadnieniu ministerstwo podkreśliło, że według Światowej Organizacji Zdrowia ograniczenie dostępności fizycznej alkoholu jest jednym z najbardziej skutecznych działań zmierzających do ograniczenia jego spożycia.
Sprzeczne z celowością istnienia stacji benzynowych
Przełomowa zmiana w rządowym projekcie to propozycja zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Zakaz ma być całkowity, nieograniczony do godzin nocnych. W 2023 r. działało w Polsce 7915 stacji benzynowych, o ponad tysiąc więcej niż w 2016 r.
- Sprzedaż alkoholu jest sprzeczna z celowością istnienia stacji benzynowych i ich podstawowym zadaniem, jakim jest zatowarowanie w paliwo. Oczywiście na stacjach są sklepy i te sklepy będą miały możliwość sprzedawania alkoholu do czasu wygaśnięcia koncesji, ale nie dłużej niż 5 lat od wejścia w życie ustawy - wyjaśnił rzecznik Ministerstwa Zdrowia Jakub Gołąb w rozmowie z reporterką TVN24. Jeśli zakaz wszedłby w życie, Polska dołączyłaby do grona kilkunastu europejskich państw z zakazem lub ograniczeniem handlu w tych podmiotach, tj.: Cypru, Francji, Islandii, Irlandii, Włoch, Litwy, Malty, Holandii, Norwegii, Portugalii, Szwecji, Macedonii i Turcji.
Nowością jest też propozycja zakazu sprzedaży na "terenie zakładów leczniczych podmiotów leczniczych i w pomieszczeniach innych obiektów, w których są udzielane świadczenia zdrowotne". Oznacza to, że zakaz obejmie uzdrowiska.
"Dotychczasowa, dodatkowa ochrona w postaci zakazów wprowadzanych przez gminy w drodze uchwał, które jeżeli są uchwalane, to w odniesieniu do konkretnych obiektów np. szpitala, z pominięciem innych zakładów leczniczych, jest niewystarczająca i ma charakter uznaniowy. Należy podkreślić, że uzdrowiska są miejscem udzielania świadczeń opieki zdrowotnej i powinny promować zdrowy styl życia" - brzmi fragment uzasadnienia.
Poza tym obecna wersja projektu powiela znaczną część rozwiązań z jego poprzedniej wersji. To m.in.: zakaz sprzedaży alkoholu w innej postaci niż płynna (np. kryształki, żele, pasty). Sprzedawca w przypadku wątpliwości co do pełnoletności kupującego miałby obowiązek żądania dokumentu potwierdzającego wiek.
Zabrakło nocnej prohibicji
Projekt MZ przewiduje ponadto zakaz promocji piwa, w tym przez upusty, rabaty, pakiety i programy lojalnościowe, gry losowe, nagrody - obecnie zakazana jest reklama i promocja napojów alkoholowych z wyjątkiem piwa. Punkty dotyczące wyłączenia tego napoju spod ograniczeń dotyczących innych napojów alkoholowych mają zostać całkowicie wykreślone.
Kary za nielegalną reklamę i promocję napojów alkoholowych miałyby zostać podniesione. Po zmianach minimalna wysokość grzywny wyniesie 20 tys. zł, a maksymalna - 750 tys. zł. Ponadto możliwa byłaby kara ograniczenia wolności. Obecne sankcje to grzywna od 10 tys. do 500 tys. zł.
W zaktualizowanym projekcie "ustawy alkoholowej" nie ma natomiast zapisów o nocnej prohibicji. O wprowadzenie takiego ograniczenia zabiegali między innymi lekarze. Pod koniec września Naczelna Rada Lekarska wystosowała apel w sprawie wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w sklepach. Lekarze stoją na stanowisku, że taka regulacja zmierzałaby do "ograniczenia szkód zdrowotnych i społecznych wynikających ze spożywania alkoholu". Jak zauważyła NRL, dotychczas takie inicjatywy były podejmowane jedynie przez niektóre samorządy, w tym duże miasta.
"Z doświadczeń tych miejscowości, w których wprowadzono zakaz nocnej sprzedaży alkoholu, wynika, że przełożyło się to na zmniejszenie interwencji policji, straży miejskiej oraz mniejszą liczbę osób będących pod wpływem alkoholu wymagających zaopatrzenia medycznego" - podkreśla Rada.
"Samorząd lekarski wskazuje, że sprzedaż alkoholu w porze nocnej bez ograniczeń ilościowych czy asortymentowych skutkuje nie tylko obniżeniem poziomu bezpieczeństwa, ale także poważnymi konsekwencjami dla zdrowotności społeczeństwa oraz ograniczonym dostępem do pomocy medycznej w porze nocnej" - czytamy w apelu.
Będzie ponadpartyjna zgoda?
Jak jednak zapewnia w rozmowie z tvn24.pl Jakub Gołąb, kształt projektu po konsultacjach może ulec zmianie - resort jest otwarty na propozycje. Co ważne, prawdopodobieństwo porozumienia ponad podziałami w sprawie ograniczania dostępności alkoholu wydaje się być teraz dużo wyższe, niż jeszcze kilka lat temu. W debacie "Jak piją Polacy?" w TVN24+ mówiła o tym przewodnicząca sejmowej komisji zdrowia Marta Golbik.
- W komisji zdrowia jest na pewno zgoda po stronie koalicyjnej i pewnie też wielu polityków opozycyjnych. Myślę, że będziemy wywierać nacisk, by wprowadzić te zmiany. Od tego jesteśmy politykami, żeby doprowadzać coś do końca. Nie wyobrażam sobie sytuacji, byśmy za dwa lata wspominali, że były takie projekty. Myślę, że to już jest niemożliwe - deklarowała Golbik.
Resort proponuje wejście w życie przepisów od 1 stycznia 2026 (a rok później dla regulacji dotyczących sprzedaży online alkoholu). W Polsce jest od 600 do 800 tysięcy osób uzależnionych od alkoholu, a około 3 miliony pije nadmiernie i szkodliwie. Według Światowej Organizacji Zdrowia alkohol znajduje się na drugim miejscu w Europie wśród najistotniejszych czynników ryzyka dla zdrowia populacji. Szacuje się, że 2 do 4 proc. wszystkich przypadków nowotworów spowodowanych jest pośrednio lub bezpośrednio przez alkohol. Regularne picie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia raka jamy ustnej, gardła, przełyku, krtani, wątroby i piersi u kobiet. O zdrowotnych skutkach nadmiernego spożywania alkoholu mówił w podcaście "Wywiad Medyczny" Joanny Kryńskiej prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Szpital, w którym pracuję, funkcjonuje jako szpital wieloprofilowy w centrum warszawskiej Ochoty. Nawet jedna trzecia pacjentów w nim leżących jest tam dlatego, że ostro lub przewlekle pije. Odnotowuję kilka zgonów rocznie z powodu ostrego, toksycznego zapalenia wątroby. Tych ludzi się po prostu nie udaje uratować. To są często młodzi ludzie, trzydziesto- czy czterdziestolatkowie. W przestrzeni publicznej w ogóle o tym nie mówimy - podkreślił profesor Czupryniak.
Autorka/Autor: pwojc
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC