Nowa metoda leczenia nowotworów w Poznaniu. "Wielka nadzieja" czy eksperyment?

Dawid Murawa
"Oprócz tego, że potrzeba kadry, to potrzeba też zmian systemowych"
Źródło: TVN24
Do tej pory polscy pacjenci z nowotworem rozsianym do otrzewnej organizowali zbiórki, żeby skorzystać z PIPAC, czyli chemioterapii dootrzewnowej, za granicą. Teraz te zabiegi wykonuje szpital w Poznaniu. Czy to dobrze? Onkolodzy kliniczni przestrzegają, że PIPAC wciąż jest metodą eksperymentalną.
Kluczowe fakty:
  • W ostatnich dniach w mediach pojawia się wiele materiałów na temat metody PIPAC, czyli dootrzewnowej chemioterapii. Od niedawna takie zabiegi wykonuje prof. Dawid Murawa w szpitalu w Poznaniu.
  • Choć PIPAC jest przedstawiany jako wysoce skuteczna metoda, dająca chorym z rozsianym nowotworem ogromną nadzieję, ta technika pozostaje eksperymentalna, a jej skuteczności nie potwierdzono jeszcze w randomizowanych badaniach.
  • Komu może pomóc PIPAC? W jakich warunkach ta metoda może być stosowana?
  • Jak onkolodzy zapatrują się na zrzutki na "innowacyjne leczenie" pacjentów onkologicznych zagranicą?
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl i w "Wywiadzie medycznym" Joanny Kryńskiej.

W ostatnich dniach wiele było medialnych zachwytów nad metodą PIPAC, czyli dootrzewnową chemioterapią podciśnieniową aerozolem, która ma być nadzieją dla chorych z rozsianymi nowotworami. W ramach tej procedury chemii nie podaje się dożylnie, tylko prosto do jamy brzusznej. Ogromne zainteresowanie tą metodą nakręcił szczególnie polityk Łukasz Litewka, który poinformował w swoich mediach społecznościowych o czterech zabiegach metodą PIPAC przeprowadzonych w ubiegłym tygodniu, przedstawiając je jako "wyjątkowo skuteczne" i "stanowiące ogromną szansę i nadzieję". W poniedziałek entuzjazm ostudziło jednak stanowisko onkologów klinicznych, którzy wyraźnie podkreślili, że PIPAC jest na ten moment metodą eksperymentalną i nie ma jednoznacznych badań potwierdzających jej skuteczność. W odpowiedzi na medialny szum wypowiedział się również prof. Dawid Murawa, chirurg onkolog, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu, który niedawno zaczął wykonywać PIPAC.

Setki zainteresowanych pacjentów

Facebookowy wpis Łukasza Litewki podało dalej ponad 40 tys. osób. W ciągu jednego dnia do poznańskiego szpitala, gdzie wykonuje się PIPAC, miało zgłosić się około 400 pacjentów. W kolejnych dniach, jak poinformował we wtorek prof. Dawid Murawa, ta liczba doszła do 900. - W ostatnich dniach zainteresowanie tą metodą wśród pacjentów jest na tyle duże, że widać je już w naszej praktyce klinicznej. Wiem od moich kolegów onkologów, że pojawia się coraz więcej pacjentów, którzy przychodzą na wizytę tylko, aby poprosić o skierowanie na PIPAC do poznańskiego szpitala, niezależnie od tego, jaki mają rodzaj nowotworu z przerzutami do jamy brzusznej - mówi w rozmowie z tvn24.pl dr n. med. Paweł Sobczuk, specjalista onkologii klinicznej i naukowiec, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (PTOK).

Ogromne zainteresowanie PIPAC nie jest zaskakujące, biorąc pod uwagę sposób, w jaki medialnie przedstawiano tę metodę, między innymi ogłaszając "koniec zbiórek na kosztowne leczenie raka w Izraelu". Dr Paweł Sobczuk podkreśla, że wiele "nowatorskich terapii", na które prowadzone są zbiórki chorych na nowotwory, nie ma poparcia w nauce. - PIPAC powinno się wykonywać jedynie w ramach warunku badania klinicznego, jako eksperyment medyczny. Pacjent, który uczestniczy w badaniu, nie płaci za leczenie. Niestety, często zbiórki są prowadzone na alternatywne, niepotwierdzone naukowo terapie oferowane nie przez ośrodki uniwersyteckie, ale przez prywatne kliniki w krajach, w których obowiązują luźniejsze regulacje niż w Europie - wyjaśnia dr Sobczuk.

To wciąż metoda eksperymentalna

Polskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej i Polskie Towarzystwo Onkologiczne we wspólnym stanowisku opublikowanym w poniedziałek podkreślają, że PIPAC jest metodą eksperymentalną, pozostającą w sferze badań od ponad dekady. "Dotychczas przeprowadzono jedynie małe badania kliniczne fazy II, w których nie porównywano metody PIPAC do aktualnego standardu leczenia. W badaniach tych jedyne potencjalne sygnały skuteczności zaobserwowano w przypadku pacjentów z rozpoznaniem raka jajnika i żołądka" - wyjaśniają onkolodzy, dodając, że dotychczas nie opublikowano wyników randomizowanych badań klinicznych wykazujących przewagę PIPAC nad leczeniem systemowym, czyli chemioterapią, immunoterapią czy terapiami celowanymi w zależności od rodzaju nowotworu.

Przedstawiciele PTOK i PTO informują, że ze względu na brak jednoznacznych dowodów naukowych z randomizowanych badań klinicznych terapia PIPAC powinna być stosowana wyłącznie w warunkach badań klinicznych po uzyskaniu zgody komisji bioetycznej i odpowiednich organów administracyjnych oraz przy zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa. Dlatego obecnie nie jest ona rekomendowana przez polskie ani międzynarodowe towarzystwa onkologiczne w leczeniu jakiegokolwiek rodzaju nowotworu. Potencjalne sygnały skuteczności PIPAC zaobserwowano na razie jedynie w przypadku raka jajnika i raka żołądka, ale dane nie są wystarczające, żeby uwzględnić tę technikę w wytycznych.

Z niepokojem przyjęliśmy doniesienia medialne o wprowadzeniu zabiegów PIPAC do praktyki klinicznej, sugerujące możliwość ich wykonywania poza warunkami badania klinicznego lub eksperymentu medycznego. Przekazy te wprowadzają opinię publiczną w błąd sugerując, że jest to metoda o udowodnionej skuteczności oraz określonych wskazaniach do stosowania u pacjentów z masywnym rozsiewem nowotworowym do jamy brzusznej. Należy przy tym pamiętać, że takie informacje mogą wzbudzać u chorych poczucie fałszywej nadziei
Zarząd Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej i Zarząd Polskiego Towarzystwa Onkologicznego

Dr Paweł Sobczuk w rozmowie z tvn24.pl wyjaśnia, że PIPAC nie jest metodą pozbawioną jakiegokolwiek sensu, ale żeby móc uwzględnić te zabiegi w rekomendacjach, trzeba dokładnie poznać ich skuteczność, szczególnie w porównaniu do stosowanego powszechnie leczenia systemowego, a także zbadać ryzyko, z jakim się wiążą. Onkolog podkreśla również, że nie można oczekiwać, że Narodowy Fundusz Zdrowia już teraz zacznie refundować PIPAC, bez twardych danych naukowych przemawiających za wykonywaniem tych zabiegów u pacjentów z rozsianym nowotworem. Mimo braku refundacji, szpital w Poznaniu rozlicza zabiegi PIPAC w taki sposób, że pacjenci nie płacą za nie z własnej kieszeni.

Dr Sobczuk mówi, że obecnie w Polsce jesteśmy w naprawdę dobrym miejscu, jeżeli chodzi o dostępność nowoczesnych terapii w onkologii. Dużo się w tej kwestii zmieniło w przez ostatnich kilka lat. - Wiele leków jest dziś dostępnych w programach lekowych. Do innych mamy dostęp w ramach procedury RDTL, czyli Ratunkowego Dostępu do Technologii Lekowych - podkreśla onkolog, zaznaczając, że wciąż można by jednak poprawić czas, w jakim leki stają się dostępne w Polsce od momentu ich zarejestrowania przez Europejską Agencję Leków (EMA).

Kto może skorzystać z PIPAC?

Co na to wszystko prof. Dawid Murawa, który wprowadził PIPAC do poznańskiego szpitala? We wtorek wieczorem opowiedział o PIPAC podczas prawie półgodzinnej transmisji na żywo na Instagramie. Chirurg podkreślił, że leczenie systemowe pozostaje standardowym postępowaniem w przypadku pacjentów paliatywnych z rozsianym nowotworem.

Prof. Murawa od czterech lat wykonuje inne zabiegi – HIPEC. Polegają one na operacyjnym usunięciu wszystkich ognisk przerzutowych w obrębie otrzewnej. Na koniec takiego zabiegu podaje się chemioterapię do jamy otrzewnej w podwyższonej temperaturze - między 41 a 43 stopnie Celsjusza. HIPEC można jednak wykonać tylko u pacjentów z ograniczonym rozsiewem. PIPAC ma być możliwością dla tych chorych, którzy ze względu na stopień zaawansowania choroby nie kwalifikują się do operacji.

Chirurg opowiedział o tym, jakie grupy pacjentów mogą skorzystać z PIPAC, zaznaczając, że nie jest to metoda dla wszystkich i nie należy upatrywać w niej "cudownego leku na raka". Pierwsza grupa, jaką wskazał, to wyselekcjonowani (m.in. na postawie wyników badań laboratoryjnych i ogólnej kondycji) pacjenci, u których zaprzestano jakiegokolwiek leczenia onkologicznego ze względu na stopień zaawansowania choroby."

- To jest bardzo często grupa pacjentów z masywnym wodobrzuszem, dużą ilością wody w jamie otrzewnej, powodującą bardzo duży dyskomfort w codziennym funkcjonowaniu - powiedział prof. Murawa, informując, że u takich osób PIPAC może "wysuszyć wodobrzusze", znacznie poprawiając komfort ich życia.

Druga grupa to pacjenci leczeni standardowymi terapiami systemowymi, u których mimo ich stosowania dochodzi do progresji choroby. Wówczas - jak wyjaśnił prof. Murawa - można spróbować połączenia PIPAC z leczeniem systemowym.

Zabiegi z wykorzystaniem techniki PIPAC według dostępnych badań (około 400 publikacji w bazach medycznych) mogą poprawiać jakość życia, zmniejszyć zaawansowanie choroby u od kilku do kilkunastu procent pacjentów, niektórym umożliwiając przez to powrót do leczenia systemowego lub nawet radykalnego, czyli operacji. Wciąż jednak potrzeba więcej danych. - Czekamy na wyniki badań klinicznych, które być może rozszerzą wskazania - powiedział prof. Murawa, informując, że obecnie na świecie toczy się kilkanaście badań klinicznych z zastosowaniem PIPAC.

Prof. Murawa ostudził entuzjazm, wyliczając, że PIPAC nie jest techniką dla pacjentów z rozsiewem nowotworu do wielu narządów, w wątrobie, płucach czy kościach. To technika dla wyselekcjonowanej grupy chorych z rozsiewem otrzewnowym, czyli do wnętrza jamy brzusznej.

Prof. Dawid Murawa powiedział również, że chce, aby polskie ośrodki zostały włączone do toczących się w Europie badań klinicznych nad techniką PIPAC. Planuje też zrealizować polskie badanie kliniczne.

Czytaj także: