Śledczy badają okoliczności śmierci 46-letniego pana Marcina, który w niedzielę został dotkliwie pogryziony przez psy w Raculi (dzielnica Zielonej Góry), w środę zmarł w szpitalu. Mężczyzna doznał co najmniej 53 ran szarpanych i gryzionych.
W związku z tą sprawą pojawia się wiele pytań. Również o to, co możemy zrobić, kiedy na swojej drodze spotkamy zachowującego się agresywnie psa. Ale też co powinien zrobić właściciel, kiedy jego zwierzę kogoś zaatakuje. Zadaliśmy je ekspertce Agnieszce Nojszewskiej, która jest behawiorystką i trenerką psów, właścicielką i założycielką akademii Dobry Pies.
Zacznijmy od sytuacji, kiedy wiemy, że nasi sąsiedzi mają zachowującego się agresywnie psa. Zgłosić to gdzieś?
Agnieszka Nojszewska: Sama miałam takie doświadczenia. Podczas spaceru zostałam zaatakowana razem z moim psem przez psa sąsiada. Na szczęście poza strachem, nie odnieśliśmy obrażeń, choć pies był bardzo duży. W takiej sytuacji zdecydowałam się na najprostszy sposób, czyli po prostu poszłam porozmawiać z sąsiadem. Poprosiłam też o książeczkę zdrowia psa, żeby sprawdzić szczepienia. Nie zawsze taka rozmowa coś daje, ale warto od tego zacząć, bo ludzie nie zawsze mają złe zamiary. Często psiarze znają się ze sobą, więc możemy też pójść do sąsiada w większej grupie lub jako reprezentant takiej grupy. Co innego, jeśli taka sytuacja jest jednorazowa - to może być przypadek, bo psy są psami, tak jak ludzie są ludźmi. Przy kolejnych takich sytuacjach absolutnie trzeba zgłosić sprawę na policję.
A co zrobić, kiedy trafimy na psa bez smyczy i bez właściciela, na przykład podczas spaceru w lesie?
Jeśli nie zachowuje się w stosunku do nas agresywnie, to najlepiej go nie prowokować. Stać nieruchomo, przodem do psa, tyłem do jakiegoś ogrodzenia, zachować spokój, nic nie mówić i zaczekać, aż zwierzę odejdzie. Nie odstraszać, nie krzyczeć, nie podnosić rąk. Pies to nie dzikie zwierzę i nie da się łatwo odstraszyć, bo nas zna i wie, na co nas stać. Zna nasze słabe strony.
A jeśli pies zaatakuje?
Gdy pies jest agresywny i zaatakuje - niewiele możemy zrobić. Jeśli jest duży, powyżej 30 kilo, to mamy bardzo małe szanse wyjść z tego bez obrażeń. Jedyne, co może działać w takich sytuacjach, to gaz pieprzowy, który warto nosić ze sobą. Jeśli mamy obawy przed atakiem psa, lepiej jest spacerować w grupie. Psy mogą zaatakować pojedynczego człowieka, ale grupy raczej nie, ponieważ same są zwierzętami społecznymi i rozumieją, że grupa to siła. Tak jak w przypadku grupy psów, która działa wspólnie - wtedy nie mamy szans, aby się przed nią obronić. Nie wiem, czy temu zaatakowanemu mężczyźnie mógłby pomóc nawet gaz. Wątpię.
Dodatkowo - w przeciwieństwie do wilka, który boi się człowieka - psy znają ludzi i ich słabości, przez co mogą być od nich potencjalnie dużo bardziej niebezpieczne. Jeśli to jest jeden pies, można stanąć tyłem do ogrodzenia, wziąć w rękę plecak lub torbę i trzymać to przed sobą, aby pies zaatakował ten przedmiot, a nie nas, dodatkowo krzyczeć i wołać o pomoc. Można spróbować wspiąć się na drzewo bądź przeskoczyć czyjeś ogrodzenie, jeśli jest w pobliżu, ale zazwyczaj nie ma na takie rzeczy czasu. Nie wolno uciekać przed psami, bo i tak nas dogonią, a dodatkowo uruchomimy w nich instynkt myśliwski.
Pamiętajmy, że w sytuacji, w której jest dużo adrenaliny, panikujemy, a jeśli nie przeszliśmy szkolenia, które uczy działania pod taką presją, to prawdopodobnie i tak zadziałamy instynktownie. Tak naprawdę najskuteczniejszym sposobem na uniknięcie niebezpiecznych sytuacji z udziałem psów byłoby wprowadzenie systemu, w którym psy są właściwie wychowywane. Ja na przykład uczę, jak witać się z psami - psy nie wiedzą, jak przywitać się z człowiekiem, i robią to tak, jak umieją. Często wyciągamy do psów ręce, ale wiele z nich odbiera taki ruch jako nerwowy. Pies, który ma złe doświadczenia z ludźmi, może potraktować to jako atak, bo dla ludzi ręce to broń, tak jak dla psów zęby.
Wielu ekspertów radzi, by w przypadku ataku przybrać pozycję "żółwia", skulić się na ziemi.
Nie sądzę, abym sama tak zrobiła. Moim zdaniem raczej pomożemy w ten sposób psu w łatwiejszym atakowaniu nas. Pies łatwo może pociągnąć nas za ubrania, przewrócić na plecy i wtedy wszystko jest odkryte. Raczej trzeba stać tyłem do czegoś i najlepiej trzymać przed sobą jakiś przedmiot, który pies może zaatakować.
Czy takim przedmiotem może być na przykład znaleziony w lesie kij?
Jeśli pies chce nam zrobić krzywdę, to będzie atakował tak, żeby zrobić nam krzywdę. Jeśli pies do nas podbiega i się zastanawia, to wzięcie w rękę kija może go bardziej sprowokować. Ciężko w trudnej sytuacji zrozumieć intencje psa. Poza tym, zanim byśmy podeszli po kij i go podnieśli, to pies zaatakowałby nas już pięć razy. Jeśli pies nie ma agresywnych intencji, lepiej zachować spokój, a jeśli chce zaatakować, to i tak nas zaatakuje.
Czy istnieją rasy agresywne?
Nie. Agresja to cecha, która jest dziedziczna, ale jest niezwiązana z żadną rasą. Jest w każdej rasie, tak jak jest w każdym człowieku. Jest genetycznie potrzebna, żeby się bronić. Można stworzyć linię psów agresywnych, czyli matka bądź ojciec będą agresywni i przekażą te geny swoim dzieciom, ale to jest niezwiązane z rasą. Ustawa, która mówi, że są jakieś rasy agresywne, mówi nieprawdę. Są rasy, które są stróżujące, mają większą nieufność do obcych osób i są bardziej skore do takiej agresji obronnej, ale to nie znaczy, że będą niebezpieczne. W zależności od kontekstu można różnie klasyfikować agresję. Ja najczęściej mówię o czterech przyczynach: lękowa - służąca do obrony przed niebezpieczeństwem; może też być agresją, która służy uzyskaniu czegoś, czego pies chce; jest też agresja z frustracji, gdy psa pozbawia się czegoś dla niego cennego; i taka, gdy pies jest zaskoczony, mocno zestresowany i wybiera agresję jako najprostsze zachowanie w danym momencie. Żeby ocenić przyczynę agresji, trzeba dokładnie poznać kontekst, w którym wystąpiła.
Ludzie niestety nie wychowują psów tak, jak powinny być wychowywane, czyli w grupie społecznej ludzkiej i psiej. Tylko w takich warunkach psy mogą się nauczyć, jak być bezpiecznymi dla innych psów i ludzi. Uczą się bardzo ważnej umiejętności, czyli zahamowanego gryzienia. Zęby to niebezpieczna broń i psy wiedzą, że muszą nauczyć się jej bezpiecznie używać i to koniecznie od szczenięcia. Uczą się też, jak nie wchodzić w konflikty i jak je rozwiązywać bez użycia agresji. Po to właśnie organizowane są szkolenia socjalizacyjne, gdzie psy mogą biegać ze sobą swobodnie. Niestety niewiele szkół oferuje taką usługę, skupiając się na posłuszeństwie, które działa w drugą stronę - opiera się na licznych zakazach, wymuszaniu nienaturalnych dla psa zachowań, jak na przykład chodzenie na krótkiej smyczy, co powoduje u psa frustrację. Długotrwałe blokowanie zachowań u psa powoduje to, że gdy w końcu ucieknie spod kontroli człowieka, może być niebezpieczny.
Czy psy można puszczać bez smyczy?
Są określone miejsca, gdzie można to robić. Zakaz istnieje na przykład w środkach transportu publicznego. Generalnie pies powinien po prostu być pod kontrolą, nie jest jednak jasno określone, jak ma to wyglądać. W różnych miastach te zasady są też różne. Dla swojego zdrowia psychicznego pies powinien mieć możliwość swobodnego poruszania się, nie może funkcjonować tylko na smyczy, nawet najdłuższej. To ważne, aby od małego chodzić z psem w takie miejsca, gdzie może bezpiecznie biegać. Taki zakaz puszczania psa luzem raczej powodowałby większe problemy, a nie je rozwiązywał. Nie można blokować zachowań, które są dla psa naturalne, bo to rodzi w nim frustrację. Psy, które są zamykane w klatkach, trzymane na łańcuchach, to najbardziej niebezpieczne psy niezależnie od rasy. Wiadomo, że im większy pies, tym silniejszy, ale należy pamiętać, że wielkość psa nie jest proporcjonalna do wielkości zębów. Jamnik ma podobnej wielkości zęby co labrador i też może być niebezpieczny.
Jakie obowiązki ma właściciel psa?
W polskim prawie pies niestety nadal jest rzeczą. Człowiek jest odpowiedzialny za psa jak za samochód. Jeśli tym samochodem wyrządzi komuś krzywdę, to jest odpowiedzialny za tę krzywdę. Jeśli pies wyrządzi komuś krzywdę, to jego właściciel jest za to odpowiedzialny. To jest coś, co się powinno zmienić, bo zwierzę nie jest rzeczą i ma też swoje prawa. Generalnie ludzie nie rozumieją psich potrzeb. Myślą, że jak dadzą jeść i pić, to wystarczy. Nikt tego nie uczy, nie ma też regulacji hodowli psów, a ogólne ustawy o ochronie zwierząt nie są wystarczające. Dobrze by było, żeby wiedzę o psach uwzględnić na przykład w programach szkolnych. Ale też wprowadzić obowiązek szkolenia i dobrego wychowania psa od szczeniaka.
Z kolei myślenie, że wystarczy jedynie zadbać o to, aby pies nie wydostał się z posesji i był zaszczepiony, to siedzenie na tykającej bombie. Wystarczy, że ktoś nie domknie bramy lub furtki. To jest pytanie kiedy, a nie czy, a takie psy są najbardziej niebezpieczne. To, że pies jest zamknięty na podwórku, to fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Inne dzikie zwierzęta mogą rozgiąć siatkę, pies może się na nią wspiąć lub zrobić podkop, jeśli jest zmotywowany - przykładowo jest bardzo sfrustrowany, głodny albo czuje sukę w cieczce w okolicy. Poza tym wciąż wiele osób nie szczepi swoich psów.
Co powinien zrobić właściciel, którego pies lub psy kogoś zaatakowały?
Agresja jest w psie i uruchamia się w określonym kontekście, w którym została nauczona. Jeśli pies zaatakował człowieka, który wszedł na posesję, to trudno go za to winić, bo jest nauczony obrony terenu. Pomóc może wzięcie psa w inny kontekst - inaczej może zachowywać się w domu, a inaczej na spacerze na smyczy. Jeśli chcemy oduczyć psa zachowań agresywnych, to najskuteczniej jest nie pozwalać, by pies został postawiony w tym samym kontekście, w którym jej użył, bo jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że użyje jej ponownie. Jeśli pies jest agresywny w grupie psów, to może pomóc oddzielenie go od niej i praca indywidualna.
Nie zdarza się, że stabilny, normalny pies nauczony bycia przy ludziach zaatakuje kogoś bez powodu. Jeśli ktoś nagle złapie psa za obrożę, to on będzie się bronił. Nie ma możliwości nauczyć psa, żeby kompletnie przestał używać agresji.
W przypadku tego właściciela psów z Zielonej Góry, to jeśli jego psy nadal miałyby pracować jako ochrona mienia, to jedyną możliwością byłoby zrobienie ultramocnego ogrodzenia z podmurówką i drutem kolczastym oraz założenie monitoringu lub zainwestowanie w lokalizatory GPS, które informują właściciela, kiedy pies opuści wyznaczoną przez niego strefę.
A co należy zrobić po pogryzieniu?
Jechać na pogotowie. Zwłaszcza jeśli dana osoba nie jest zaszczepiona na wściekliznę. Rana musi zostać zaopatrzona i zdezynfekowana. Wszystkie rany gryzione są zakażone, więc zwykle konieczne jest podanie antybiotyku. Tak samo jest z ugryzionymi psami. Wbrew pozorom łatwiej zdezynfekować rozległą, rozerwaną ranę niż głęboką, kiedy pies wbija w coś ząb, następie go wyjmuje, a skóra się zamyka. Na pewno też sprawdza się, czy pies, który zaatakował, był szczepiony. Ale i tak trzeba działać prewencyjnie.
Autorka/Autor: Martyna Nowosielska-Krassowska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Michael J Magee/Shutterstock