Po wypadku w USA. Czy rezonans magnetyczny jest bezpieczny?

rezonans magnetyczny shutterstock_2466208289
Naukowcy z UJ zbudowali pierwszy na świecie przenośny wielofotonowy tomograf J-PET
Źródło: Uniwersytet Jagielloński
- Aparat do rezonansu magnetycznego to nie jest śmiercionośna maszyna - uspokaja elektroradiolog po wypadku w stanie Nowy Jork, gdzie 61-latek został wciągnięty przez urządzenie. Mężczyzna zmarł w wyniku doznanych obrażeń. Ekspert wyjaśnia, jak bezpiecznie skorzystać z tego badania i jak się do niego przygotować.
Kluczowe fakty:
  • W amerykańskim Westbury 61-latek wszedł do pomieszczenia z rezonansem, mając na sobie ciężki metalowy łańcuch. Został wciągnięty przez pole elektromagnetyczne i zmarł na skutek poniesionych obrażeń.
  • Jak pacjent powinien przygotować się do rezonansu, żeby bezpiecznie skorzystać z tego badania?
  • Czy osoba z rozrusznikiem albo endoprotezą może poddać się temu badaniu? Wyjaśnia elektroradiolog.
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

Zuzanna Kuffel: "Nie żyje 61-letni mężczyzna. Wciągnął go rezonans". Można się nieźle przestraszyć, czytając takie informacje z Nowego Jorku.

Michał Rozmus, elektroradiolog: - Brzmi to jakby rezonans był śmiercionośną maszyną. Myślę, że to, jak bardzo rozniosła się w mediach informacja o wspomnianym wypadku, może sprawić, że część pacjentów będzie zgłaszała się na badanie pełna obaw. Warto też podkreślić, że ten mężczyzna nie był pacjentem, tylko osobą towarzyszącą i miał na sobie metalowy łańcuch ważący kilka kilogramów. Rezonans magnetyczny nie wykorzystuje promieniowania jonizującego, które przykładowo jest obecne między innymi w badaniach RTG czy tomografii komputerowej. To urządzenie wykorzystuje silne pole elektromagnetyczne i fale radiowe. W uproszczeniu - jest to duży magnes, najczęściej o indukcji pola magnetycznego 1,5 tesli. W związku z tym aparat przyciąga elementy wykonane z metali ferromagnetycznych, czyli na przykład monety, klucze, wsuwki do włosów. Dla bezpieczeństwa wszystkich osób przebywających w pracowni, zarówno pacjent, jak i personel, muszą o tym wiedzieć i pamiętać.

Takie wypadki, jak ten ze Stanów Zjednoczonych, który jest teraz szeroko opisywany, się zdarzają?

W pracowni rezonansu magnetycznego przebywa odpowiednio przygotowany pacjent i przeszkolony personel - elektroradiolodzy, pielęgniarki oraz lekarze. Prawie nigdy nie wpuszcza się osób postronnych. Jeśli jednak taka sytuacja ma miejsce, to osoba towarzysząca jest kwalifikowana i przygotowywana praktycznie tak samo jak badany. Niestety, znamy przypadki, w których ktoś chciał pomóc pacjentowi na przykład z ograniczoną mobilnością, a w rezultacie łóżko albo wózek zawierające metalowe elementy zostały przyciągnięte przez urządzenie. Taka sytuacja może skończyć się tragicznie. Oczywiście w przypadku zagrożenia zdrowia i życia jest możliwość awaryjnego wyłączenia pola elektromagnetycznego. Natomiast warto pamiętać, że jest ono wytwarzane przez 24 godziny na dobę. Nawet gdy badania nie są wykonywane, skaner cały czas ma zdolność do przyciągania metalowych elementów.

Jak pacjent powinien przygotować się do rezonansu, żeby badanie było bezpieczne?

Na badanie trzeba przyjść w ubraniu, które nie zawiera żadnych metalowych elementów. Najlepiej, gdyby był to gładki t-shirt i spodnie dresowe, które nie mają metalowych zakończeń na sznurkach ani innych metalowych elementów, nawet drobnych zdobień. Bardzo często spotykam się z tym, że pacjenci błędnie twierdzą, że zamek w ich spodniach jest plastikowy, tak samo jak regulacja i zapięcie biustonosza. W przypadku tomografii komputerowej jest inaczej - dbamy o to, żeby nie było metalowych elementów w obrębie badanego obszaru, ponieważ to powoduje artefakty, czyli zakłócenia obrazu. Dla przykładu, na badanie tomografii komputerowej głowy pacjent może przyjść w jeansach z metalowymi elementami, ale na badanie tej samej okolicy z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego może to stanowić problem. W codziennej praktyce klinicznej spotykam się z różnymi sytuacjami, na przykład zdarzyło mi się, że pacjent ubrał koszulkę z metaliczną nitką, która powodowała zaburzenia w obrazie. Raz artefakty były spowodowane przez małą agrafkę, na której pierwotnie była przyczepiona metka koszulki. Należy podkreślić, że były to jednak drobne elementy, które powodują zakłócenia, ale nie stanowią bezpośredniego zagrożenia życia.

Czyli w pracowni rezonansu metal nie tylko stwarza niebezpieczeństwo, ale też może pogarszać jakość zdjęć danego obszaru?

Dokładnie tak. Należy też oczywiście ściągnąć całą biżuterię, zegarek czy urządzenia elektroniczne. Metale szlachetne takie jak złoto, srebro są nieferromagnetyczne, podobnie jak tytan, dzięki czemu nie stanowią zagrożenia dla pacjenta. Natomiast mimo wszystko, dla bezpieczeństwa, lepiej zdjąć wszystkie elementy, a szczególnie z okolicy badanego obszaru, celem minimalizacji wystąpienia zakłóceń w obrazie. Pacjent powinien zawsze sprawdzić wszystkie kieszenie, czy nie ma w nich elementów nieprzystosowanych do rezonansu.

W przygotowaniu do badania są też mniej oczywiste kwestie. Mało kto pomyślałby, że lakier do włosów albo cienie do powiek mogą pogorszyć jakość obrazu. Do rezonansu wchodzimy sauté - bez makijażu i bez wystylizowanej fryzury, bo wsuwki i inne ozdoby do włosów mogą wyrządzić nam krzywdę. Jeśli mamy ruchome protezy zębowe, przed badaniem należy je wyjąć. Takie elementy mogą utrudniać diagnostykę lekarzowi opisującemu badanie, ale nie stanowią bezpośredniego zagrożenia życia.

A co z tatuażami? Czytałam kiedyś, że mogą nagrzewać się w rezonansie.

Żaden z pacjentów, którym wykonywałem badanie rezonansu, nie zgłosił dolegliwości związanych z tatuażem, a badamy takie osoby prawie codziennie. Faktycznie, jeśli tatuaż był zrobiony z nieatestowanych tuszy, czyli takich, których skład jest wątpliwy i może zawierać metal, w rezonansie może dojść do zaczerwienienia albo poparzenia skóry. Nieodpowiednie metale, które są wprowadzone do silnego pola elektromagnetycznego, mogą się nagrzewać. W trakcie badania pacjenci zawsze dostają do ręki przycisk alarmowy, który mogą użyć, gdy dzieje się coś niepokojącego. Zazwyczaj jego użycie jest związane z klaustrofobią i nie jest to żaden powód do wstydu. Zdarza się, że osoba, która nigdy nie miała ataku paniki, dostaje go zaraz po wjechaniu do aparatu lub w czasie trwania badania. Jeśli pacjent nie da rady poddać się procedurze, a musi ją wykonać ze względów klinicznych, można zastosować np. premedykację lekami uspokajającymi.

Omówiliśmy to, co na zewnątrz, czyli zawartość kieszeni, ubrania, makijaż, tatuaże, ale niektóre metalowe elementy są poza kontrolą pacjenta - nie wyjmiemy sobie przed rezonansem płytki zespalającej kości w ręce, endoprotezy, stentu albo rozrusznika.

Lista takich metalowych elementów jest bardzo długa. To na przykład implanty stomatologiczne albo klipsy po zabiegach chirurgicznych, choćby po usunięciu pęcherzyka żółciowego, a także śruby, blaszki i płytki stosowane do stabilizacji w leczeniu złamań. Tutaj kluczowa jest dokumentacja medyczna. Jeśli pięć lat temu złamałem nogę i wiem, że mam zespoloną kość, powinienem zabrać na badanie dokumentację medyczną z tego zabiegu, wypis ze szpitala. Przeważnie są w niej podane nazwy użytych elementów albo informacja, z jakiego materiału wykonano zastosowaną płytkę albo śrubę. Jeżeli pacjent ma jakąkolwiek wątpliwość, zawsze może zadzwonić przed badaniem do pracowni, zapytać się, skonsultować. Bardzo ważne jest to, aby poinformować personel o wszystkich wszczepionych elementach przed wykonaniem badaniem. Każdy pacjent przed badaniem w pracowni rezonansu magnetycznego wypełnia szczegółową ankietę. Dla własnego bezpieczeństwa warto zrobić to dokładnie i uważnie. Zdarzyło mi się, że pacjent przerwał badanie w połowie, bo przypomniało mu się, że ma na przykład implanty stomatologiczne, o których nic nie wspomniał w dokumentacji.

Większość elementów, które są obecnie wszczepiane, produkuje się z metali, które nie są przeciwwskazaniem do badania rezonansu magnetycznego. Czasem do niektórych elementów, na przykład endoprotezy stawu biodrowego, pacjent dostaje certyfikat. Jest to dokument zawierający konkretne informacje dotyczące składu użytych elementów oraz warunków bezpiecznego przebiegu badania.

A co z rozrusznikiem serca?

Większość pacjentów z rozrusznikami, stymulatorami czy defibrylatorami może być zbadana w rezonansie magnetycznym, ale tylko w odpowiednio przygotowanych do tego placówkach. Jeśli ktoś ma rozrusznik i zataił tę informację po to, żeby mieć wykonane badanie w placówce, która nie jest do tego przygotowana, może mieć to poważne konsekwencje dla jego zdrowia i życia. To dlatego, że elektromagnes może negatywnie wpłynąć na prawidłową pracę urządzenia kardiologicznego.

Rezonans magnetyczny jest badaniem bezpiecznym, jeśli pacjent jest szczery z personelem, nie zataja żadnych informacji i stosuje się do poleceń oraz zasad obowiązujących w pracowni.

Michał Rozmus - magister elektroradiologii. Asystent dydaktyczny Zakładu Elektroradiologii Katedry Elektrokardiologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Na co dzień wykonuje badania rezonansu magnetycznego w Zakładzie Diagnostyki Obrazowej i Radiologii Zabiegowej kierowanym przez dr hab. n. med. Katarzynę Steinhof-Radwańską, Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. Kornela Gibińskiego w Katowicach, Szpital Ceglana.

Czytaj także: