Amerykańskie myśliwce F-16, na polecenie prezydenta Joe Bidena, zaatakowały w piątek nad ranem dwa cele we wschodniej Syrii powiązane z irańskim Korpusem Strażników Rewolucji. Według Pentagonu, uderzenia są odpowiedzią na serię powtarzających się ataków na amerykańskie bazy i personel wojskowy w tym regionie.
Jak oświadczył sekretarz obrony USA Lloyd Austin, były to "precyzyjne uderzenia podjęte w samoobronie, w odpowiedzi na serie powtarzających się i w większości nieskutecznych ataków na personel USA w Iraku i Syrii dokonywanych przez wspierane przez Iran milicje".
Na polecenie prezydenta Bidena
Austin podkreślił, że ataków dokonano na polecenie prezydenta Joe Bidena i nie miały one związku z wojną Izraela z Hamasem.
Dodał, że USA nie dążą do rozszerzenia konfliktu, ale jeśli ataki będą się powtarzać, "nie zawahają się przed podjęciem dodatkowych działań".
Według źródeł agencji Reutera dwa amerykańskie F-16 uderzyły w magazyny broni i amunicji wykorzystywane przez irański Korpus Strażników Rewolucji. Do ataków doszło w piątek około godziny 4.30 w Syrii (godzina 5.30 w Polsce), w pobliżu Abu Kamal, miasta na granicy z Irakiem.
- Wspierane przez Iran ataki na siły amerykańskie są niedopuszczalne - powiedział rozmówca agencji Reutera. - Jeśli zajdzie taka potrzeba, jesteśmy gotowi podjąć dalsze środki, aby chronić naszych obywateli – dodał.
Co najmniej 12 ataków
Według danych Pentagonu od 17 października dokonano co najmniej 12 ataków na bazy USA w Iraku i cztery ataki na bazy w Syrii. 21 żołnierzy amerykańskich zostało rannych. Ataków dokonywano przy użyciu rakiet i dronów.
Źródło: PAP, Reuters