Talibowie zajęli w niedzielę Kabul. Wraz z przejęciem przez nich władzy w Afganistanie rosną obawy o możliwy powrót do twardych rządów, które sprawowali w latach 1996-2001. Amerykański dziennik "New York Times" przeanalizował scenariusze rządów grup rebelianckich, które obecnie mogą powtórzyć się w Afganistanie.
Zdaniem "New York Timesa" nie da się z całą pewnością powiedzieć, co stanie się w Afganistanie po sformalizowaniu rządów przez talibów. "Nowe rządy, zwłaszcza te ustanowione przez rebeliantów, mogą zachować się w sposób zaskakujący i trudny do przewidzenia" – napisał "NYT". Gazeta zwróciła uwagę, że talibowie nie są pierwszą grupą rebeliancką, która przejęła władzę i choć "żadne dwa przypadki nie są dokładnie takie same, pewne schematy zachowań powtarzały się we współczesnej historii".
"New York Times" przedstawił trzy scenariusze, które występowały już w przeszłości, a obecnie, zdaniem gazety, mogą powtórzyć się w Afganistanie. "Wszystkie trzy schematy mają wspólny cel: konsolidację władzy, co dla rządów rebeliantów jest niemal zawsze największą trudnością. Powstańcy mogli przejąć ministerstwa i pokonać siły rządowe, ale to nie to samo, co rządzenie czy uzyskanie społecznego poparcia" – ocenił nowojorski dziennik.
Scenariusz 1.: czystki w Afganistanie
"Nowy rebeliancki rząd, koncentrując się na obawach o odrzucenie go jako bezprawnego, podkopaniu przez tych, którzy pozostaną lojalni wobec starego porządku czy zakwestionowaniu przez innych uczestników rebelii, przeprowadza zakrojone na szeroką skalę czystki" – tak, zdaniem "New York Times", mogą przebiegać działania talibów według pierwszego schematu.
Jako przykład, nowojorski dziennik przywołał wydarzenia, do których doszło w Chinach po przejęciu władzy przez komunistycznych bojowników Mao Zedonga w 1949 roku. Gdy rebelianci zdobyli Pekin i proklamowali Chińską Republikę Ludową, "jedną z ich pierwszych inicjatyw było uwięzienie lub wygnanie tych, których oskarżano o wspieranie starego, nacjonalistycznego rządu". "Czystki Mao wykraczały jednak daleko poza to, gdy za cel wzięto całe klasy społeczne, które komuniści postrzegali jako potencjalne źródła opozycji" – napisał "NYT". Gazeta dodała, że jedną z takich klas byli właściciele ziemscy, uważani za sympatyków chińskiej prawicy, których zamykano w obozach pracy lub z pomocą ubogich mieszkańców wsi linczowano.
Kilkadziesiąt lat później w Kambodży doszło do najbardziej skrajnego przykładu czystek społecznych. Po przejęciu władzy przez Czerwonych Khmerów w 1975 roku całe miasta wysiedlono na wieś. Nowy rząd zdecydował następnie o wymordowaniu milionów osób należących do grup społecznych lub ekonomicznych, które uważano za lojalne wobec poprzedniej władzy, w tym biznesmenów, dziennikarzy, urzędników cywilnych, prawników czy studentów, ale także przedstawicieli niektórych mniejszości rasowych czy religijnych – napisał "NYT".
"New York Times" zwrócił też uwagę na to, co działo się Wietnamie po wojnie. "W 1975 roku (…) wietnamscy komuniści uwięzili lub zamordowali setki tysięcy cywilów, których oskarżano o poparcie dla wspieranego przez Amerykanów rządu południowowietnamskiego" – czytamy w gazecie. Według nowojorskiego dziennika, wiele osób w Afganistanie obawia się, że taki los może grozić setkom tysięcy ludzi, którzy współpracowali z afgańskim rządem.
Scenariusz 2.: masowa emigracja i zmiany społeczne
Zdaniem "New York Timesa", Wietnam jest także przykładem innego schematu, który mógłby powtórzyć się w Afganistanie. Gdy ofensywa sił komunistycznych postępowała, ludność cywilna w obawie przed represjami opuszczała swoje domy. Najpierw przesiedlali się do dużych miast, takich jak Sajgon (obecnie Ho Chi Minh), a następnie wielu z nich migrowało poza granice kraju. Szacuje się, że drogą morską z kraju próbowało uciec około miliona osób, z których między 200 a 400 tysięcy nie przeżyło podróży – napisał "NYT", przywołując dane Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Do podobnej sytuacji doszło pod koniec lat 50., gdy władze na Kubie przejęli rebelianci Fidela Castro. Z kraju uciekło wtedy około 250 tysięcy osób. "Nazywana 'złotą migracją', ponieważ wielu z uciekinierów należało do kubańskiej klasy średniej i wyższej, na trwałe zmieniła społeczny i polityczny układ, zarówno na Kubie, jak i na Florydzie, gdzie wielu migrantów się osiedliło" – napisał "NYT".
Według dziennika podobne migracje "nieproporcjonalnie często reprezentowane są przez wykształconą klasę średnią (…) i przedstawicieli mniejszości". Skutkuje to – zdaniem nowojorskiej gazety – "drenażem mózgu", czyli pozbawieniem danego państwa zaplecza intelektualnego, którego konsekwencją jest "sparaliżowanie na pokolenia zdolności kraju do zrekonstruowania się".
"W Afganistanie proces ten już się rozpoczął. Według ONZ w tym roku 400 tysięcy Afgańczyków zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. (…) Agencje pomocowe i rządy sąsiednich państw przygotowują się na exodus uchodźców, których, jak obawiają się niektórzy, mogą być miliony" – zwrócił uwagę "New York Times".
Scenariusz 3.: poszukiwanie legitymizacji władzy
Trzecią drogą, którą mogliby obrać talibowie w Afganistanie, jest próba udowodnienia mieszkańcom w kraju, ale również nieufnym rządom innych państw, że powinni być traktowani jako prawowici przywódcy kraju – ocenił "New York Times". "Zwykle wymaga to uznania przez społecznych czy religijnych przywódców lub stronę, która przegrała wojnę i mogłaby legitymizować nowy porządek. Większość uwagi, zwłaszcza na początku, skupia się jednak na kwestiach międzynarodowych" – zauważyła gazeta.
"Po latach konfliktu zbrojnego, chińscy maoiści niemal natychmiast przestawili się na delikatniejszą walkę o uznanie międzynarodowe. Nawet po tym, gdy kierowany przez sowietów blok uznał ich [władzę - red.] od razu, nowi przywódcy w Pekinie spędzili dekady, często projektując wokół tego swoją wewnętrzną i zagraniczną politykę, by zdobyć światowe uznanie" – napisał "NYT". Gazeta podkreśliła, że maoiści uzyskali uznanie ONZ po 22 latach od przejęcia władzy, jednak w wielu stolicach decyzje takie podjęto znacznie później.
Jak podkreślił dziennik, dla talibów uzyskanie międzynarodowej aprobaty przez dekady było priorytetem. W czasie ich pierwszych rządów między 1996 a 2001 rokiem udało im się zdobyć uznanie jedynie trzech państw: Pakistanu, Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. "W czasie ostatnich rozmów pokojowych, być może świadomi niebezpieczeństwa, jakie niesie brak międzynarodowego uznania, talibscy negocjatorzy położyli szczególny nacisk na zdobywanie międzynarodowej akceptacji i 'pozytywne relacje' z zagranicznymi rządami, zwłaszcza z Waszyngtonem" – zwrócił uwagę "New York Times".
Źródło: "New York Times"