Współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg był pytany w "Kropce nad i" w TVN24, czy jego formacja będzie głosowała w Sejmie za tym, by współlider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty został nowym marszałkiem izby. Zgodnie z umową koalicyjną Szymon Hołownia w listopadzie ma zrezygnować z tej funkcji, a partie koalicyjne wystawią Czarzastego.
Zandberg: Trzeba załatwić parę spraw. Pierwszy przykład to kilometrówki
- Nie jesteśmy do tego zobowiązani, bo nie jesteśmy częścią większości koalicyjnej - wskazywał. - Ja chętnie posłucham, jakie pomysły na organizację Sejmu mają kandydaci na marszałka Sejmu. Bo jest parę spraw, które warto by było w końcu załatwić - ocenił.
- Pierwszy przykład z brzegu - ta patologia z kilometrówkami. Wszyscy żeśmy już mogli obejrzeć posłów, ministrów rządu, którzy mają limuzynę z kierowcą, jeżdżą siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę, kierowcy z nimi, a oni biorą sobie kilkadziesiąt tysięcy złotych kilometrówki - mówił.
>> Biura widma, zmywarki i tysiące kilometrów w trasie. Tak posłowie wydają publiczne pieniądze <<
Jego zdaniem "problem polega na tym, że mamy do czynienia z tym, że w Sejmie te kilometrówki zwyczajnie są nadużywane".
Zobacz cykl reportaży "Drogie posłanki, drodzy posłowie" w TVN24+
Zandberg: teraz trzeba pójść po kolejne głosy
Zandberg mówił też o przyszłości jego formacji. Prowadząca program Monika Olejnik zapytała, jak partia Razem chce wejść do Sejmu, gdy sondaże prognozują dla niej wynik poniżej progu wyborczego dla pojedynczej partii.
CZYTAJ TEŻ: Najnowszy sondaż partyjny. Braun zyskuje, polityczny koniec Hołowni
- Dla mnie jest jedna ważna liczba. W wyborach, które dopiero co się odbyły, w wyborach prezydenckich, na moją kandydaturę, na kandydaturę Razem padł milion głosów - mówił. - Nie mieliśmy (...) pieniędzy, nie mieliśmy jakiejś wielkiej ekspozycji medialnej, a i tak udało mi się wyprzedzić partie dużo większe podobno i silniejsze podobno, ale jednak przegrałem - dodał.
Gość TVN24 wskazywał, że "wierzy w realne głosy". - Wierzę w to doświadczenie, które dała mi kampania. W tę kampanię wyborczą, prezydencką kampanię wyborczą, ja wszedłem z sondażami, które wróżyły mi, jeśli dobrze pamiętam, pół procent głosów. Słyszałem w różnych mediach, że nawet list nie zarejestrujemy. A jakoś pierwszy milion głosów na Razem zdobyliśmy. Teraz trzeba pójść po kolejne - ocenił.
Powiedział też: - Ja nie jestem w tym rządzie z jednego bardzo podstawowego powodu: bo traktuję poważnie to, co ludziom mówię przed wyborami.
- Jeżeli nie można było tego zrealizować w tym rządzie, bo Platforma po prostu się na to nie zgodziła, to ja nie będę dla stołków sprzedawać tych wyborców, którym coś obiecałem - dodał. Jego zdaniem "dzisiaj jest tak, że Razem jest w związku z tym partią rozsądnej, racjonalnej opozycji wobec tego rządu". - Jest coraz więcej rozczarowanych tym rządem wyborców, którzy nie mogą być skazani na wybór pomiędzy marnym rządem a PiS-em i Konfederacją. I Razem jest po to, żeby ta coraz większa grupa wyborców miała na kogo zagłosować - dodał Zandberg.
Autorka/Autor: Aleksandra Koszowska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz