Czy Bliskiemu Wschodowi grozi nowa intifada?


To nie pierwszy raz, kiedy Palestyńczycy grożą "trzecia intifadą". Jednak kiedy w czwartek lider Hamasu w Strefie Gazy Ismail Hanije wezwał do powstania przeciwko Izraelowi, pojawiły się obawy, że tym razem nie skończy się wyłącznie na pustych deklaracjach - zauważa "Washington Post".

Przywódca radykalnej organizacji palestyńskiej Hamas Ismail Hanije wezwał w czwartek do "nowej intifady" - palestyńskiego powstania przeciw Izraelowi. - Niech 8 grudnia (piątek) będzie pierwszym dniem intifady przeciwko okupantowi - nawoływał w mieście Gaza.

- Możemy jedynie stawić czoło syjonistycznej polityce wspieranej przez Stany Zjednoczone, wzniecając nową intifadę - powiedział przywódca Hamasu w swoim wystąpieniu. - Powinniśmy wezwać [do intifady - red.] i powinniśmy pracować nad rozpoczęciem intifady w obliczu syjonistycznego wroga - dodał.

Deklaracja wojny

Wezwanie do "nowej intifady" to odpowiedź na ogłoszoną w środę przez Donalda Trumpa decyzję o przeniesieniu amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy, czyli tym samym uznania jej za stolicę Izraela. Dla Hamasu, który uważa Wschodnią Jerozolimę za stolicę przyszłego państwa Palestyna, to "deklaracja wojny" ze strony Waszyngtonu.

Hanije, wybrany na szefa Hamasu w maju, wezwał Palestyńczyków, muzułmanów i Arabów do protestów przeciwko decyzji władz USA. Piątek nazwał "dniem gniewu". - Przekazaliśmy instrukcje wszystkim członkom Hamasu oraz wszystkim jego frakcjom, aby byli w pełnej gotowości na wszelkie nowe rozkazy, które mogą zostać wydane, żeby stawić czoło temu strategicznemu niebezpieczeństwu, które zagraża Jerozolimie i Palestynie - oświadczył Hanije.

USA na celowniku

W Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu w piątek słychać było okrzyki Palestyńczyków "Jerozolima jest nasza! Jerozolima jest naszą stolicą!" oraz bardziej radykalne hasła jak: "Nie potrzebujemy pustych słów, potrzebujemy kamieni i kałasznikowów".

Protestujący palili także amerykańskie i izraelskie flagi oraz zdjęcia znienawidzonego Donalda Trumpa. Jako że to właśnie Stany Zjednoczone są odpowiedzialne za obecną eskalację napięcia w regionie, pojawiają się obawy, iż kolejna intifada będzie wymierzona nie tylko w Izrael, ale także bezpośrednio w samych Amerykanów - pisze "Washington Post".

Jak bardzo prawdopodobna jest "nowa intifada"?

Wybuch trzeciej intifady zapowiadano jak do tej pory kilkukrotnie. W 2014 roku obawiano się fali przemocy po porwaniu i zabójstwie trzech izraelskich nastolatków. Zbrodnia doprowadziła wówczas do eskalacji palestyńsko-izraelskiego konfliktu w Strefie Gazy. Po 50 dniach walk, w których zginęło 2,2 tys. ludzi - głównie Palestyńczyków, obu stronom udało się jednak zawrzeć porozumienie o długoterminowym zawieszeniu broni. Także latem tego roku międzynarodowi obserwatorzy zanotowali "niepokojący wzrost przemocy" w Jerozolimie, po decyzji władz Izraela o całkowitym zamknięciu Wzgórza Świątynnego dla muzułmańskich wiernych. Była to odpowiedź na zabójstwo dwóch izraelskich policjantów dokonane przez trzech Palestyńczyków.

Teraz pojawia się pytanie, czy deklaracja Donalda Trumpa spowoduje eskalacje narastającego od lat napięcia i ostatecznie doprowadzi do wybuchu kolejnej, trzeciej już palestyńskiej intifady?

Możliwe scenariusze

Zdaniem ekspertów, których opinie publikuje "Washington Post", Hamas i Al-Fatah - największe ugrupowanie w ramach Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP) - będą zmuszone odpowiedzieć w sposób umiarkowany. Istnienie Autonomii Palestyńskiej opiera się bowiem na porozumieniu pokojowym z Izraelem, i jak do tej pory Al-Fatah przestrzegał jego postanowień - zauważa Jane Kinninmont, starsza analityk ds. Bliskiego Wschodu w brytyjskim Royal Institute of International Affairs. - Jednak już wcześniej przez lata Palestyńczykom ciężko było uwierzyć, że dwustronne rozwiązanie naprawdę dojdzie do skutku i wielu młodych Palestyńczyków uważa, że to fikcja. Nawet długoletni negocjatorzy z Al-Fatah twierdzą, że decyzja Stanów Zjednoczonych wskazuje, iż dwustronne rozwiązanie jest "martwe" - powiedziała Kinninmont.

Ostatnie starania Hamasu i Fatahu, aby zakończyć rywalizację i wynegocjować wspólne porozumienie, mogą zostać zniweczone przez środową deklaracje Trumpa. Zdaniem komentatorki "Washington Post" Hamas stoi teraz przed dylematem. - Jeżeli Hamas zaatakuje Izrael rakietami, Izrael odpowie zmasowanym atakiem z powietrza i wysokimi stratami humanitarnymi, a stara historia "przegranych po obu stronach" znów się powtórzy - zauważa Kinninmont. Analityk ostrzegła, iż Hamas może skierować swój gniew w stronę USA i skupić się na celach amerykańskich, aby uniknąć bezpośredniego konfliktu z Izraelem, który podważył by porozumienie pokojowe między stronami.

- Mało prawdopodobne jest, aby Palestyńczycy z Zachodniego Brzegu, Wschodniej Jerozolimy i Strefy Gazy zorganizowali kolejną intifadę, podobną do tej, która miała miejsce 30 lat temu. Jednak liczba sporadycznych i krwawych aktów przemocy i terroryzmu wobec Izraelczyków na Zachodnim Brzegu, a także na terenie samego Izraela prawdopodobnie się zwiększy. Część izraelskich Arabów będzie z dużym prawdopodobieństwem dokonywać aktów przemocy przeciwko obywatelom żydowskim, co może okazać się gorszym scenariuszem dla izraelskich służb bezpieczeństwa, gdyż większość tych Arabów mówi płynnie po hebrajsku, wygląda jak Żydzi i bardzo dobrze zna ten kraj - twierdzi były oficer CIA, Emilie Nakhleh, cytowany przez portal The Cipher Brief.

Czym jest intifada?

Intifada to określenie używane w odniesieniu do dwóch palestyńskich powstań przeciwko Izraelowi. Pierwsza miała miejsce w latach 1987-1993. Druga, jeszcze bardziej krwawa, wybuchła we wrześniu 2000 roku i trwała około cztery lata. Oba zrywy okazały się tragiczne w skutkach dla palestyńskiej gospodarki.

Choć słowo "intifada" kojarzy się z przemocą i brutalnymi protestami, podczas Pierwszej intifady - zwanej również "wojną kamieni" - stosowano w dużej mierze pokojowe metody, miedzy innymi strajk oraz bojkot. Za wybuchem powstania stały napięcia, które kumulowały się od lat, a bezpośrednią przyczyną stał się wypadek z udziałem izraelskiego pojazdu wojskowego i kilkoma samochodami osobowymi, w którym życie straciło czterech Palestyńczyków. Pojawiły się wówczas głosy, że kolizja była celowa. Pośrednim efektem Pierwszej Intifady i brutalnej odpowiedzi sił izraelskich było powstanie oraz umocnienie wielu politycznych ugrupowań o charakterze militarnym - w tym między innymi Hamasu. Druga Intifada, zwana "Al-Aksa" rozpoczęła się po zerwaniu negocjacji pokojowych miedzy rządem Izraela, reprezentowanym przez premiera Ehuda Baraka i Jasirem Arafatem - liderem Organizacji Wyzwolenia Palestyny. W przeciwieństwie do pierwszego palestyńskiego powstania charakteryzowała ją znacznie większa skala przemocy. W jej wyniku życie straciło ponad cztery tysiące ludzi - głównie Palestyńczyków. Konflikt zakończył się w 2004 roku po śmierci Arafata.

Autor: momo\mtom / Źródło: Washington Post, PAP

Tagi:
Raporty: