Michał Szczerba i Dariusz Joński przyszli do Ministerstwa Zdrowia, aby przeprowadzić kontrolę w sprawie zakupu 1200 respiratorów za kwotę prawie 200 milionów złotych. Poinformowali, że do tej pory resort nie przekazał im żadnych dokumentów w tej sprawie. - Osoba odpowiedzialna za kontakt z nami poinformowała nas, że dokumenty dotyczące zakupu tych 1200 respiratorów za kwotę 200 milionów złotych znajdują się u pracowników w domu - powiedział Szczerba.
W środę tvn24.pl oraz także "Gazeta Wyborcza", opisały kontrowersje przy zakupie respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia. Resort podpisał w kwietniu umowę z E&K, niewielką firmą z Lublina, na dostawę 1200 respiratorów za kwotę 195,5 miliona złotych. Sprzęt trzech konkretnych firm z Chin, Korei Południowej oraz Stanów Zjednoczonych miał zostać dostarczony do końca czerwca. Ale wszyscy producenci w rozmowach z dziennikarzem tvn24.pl zaprzeczyli, żeby cokolwiek sprzedali firmie z Lublina lub polskiemu rządowi.
W dodatku okazało się, że firma E&K nigdy nie zajmowała się handlem sprzętem medycznym, nie ma też takiej działalności wpisanej w dokumentach rejestrowych. A jej właściciel był w przeszłości wiązany z handlem bronią do krajów objętych embargiem.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że E&K dostarczyło 50 respiratorów innej firmy, niż było to określone w zamówieniu i zwróciło część zaliczki.
Szczerba: poinformowano nas, że dokumenty w sprawie zakupu respiratorów znajdują się u pracowników w domu
W piątek posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński przyszli do Ministerstwa Zdrowia, aby przeprowadzić kontrolę w sprawie zakupu respiratorów.
- Mimo tego, że byliśmy umówieni tutaj na godziny poranne, do tej pory Ministerstwo Zdrowia nie przekazało nam żadnych dokumentów dotyczących zakupu 1200 respiratorów za kwotę 200 milionów złotych od małej spółki z o.o. z Lublina - powiedział Szczerba.
- Dzisiaj otrzymaliśmy również informację, która nas przeraziła. Osoba odpowiedzialna za kontakt z nami poinformowała nas, że dokumenty dotyczące zakupu tych 1200 respiratorów za kwotę 200 milionów złotych znajdują się u pracowników w domu - kontynuował.
- Mamy podejrzenie popełnienia przestępstwa z artykułu 276 Kodeksu karnego o ukrywaniu dokumentów. Ukrywanie dokumentów przed posłami na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, którzy wykonują swój mandat, dokonując kontroli poselskiej - wskazywał. Jak dodał, chodzi tutaj o sprawę "zakupu respiratorów przez podmiot, który nie był wyspecjalizowany w sprzęcie medycznym". - Chodzi o firmę, której obroty na początku tego roku wynosiły od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. I takiej firmie Ministerstwo Zdrowia przekazuje w ramach przedpłaty, w oparciu o umowę ramową, której również nie otrzymaliśmy, 130 milionów złotych - mówił Szczerba. Stwierdził, że "takiej afery związanej z COVID-19 nie było w żadnym z krajów na całym świecie".
Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Joński: to jest skandal, że tak ważne dokumenty są ukrywane i że mogą być u pracowników w domu
Przebieg piątkowej kontroli relacjonował także poseł Dariusz Joński.
- Od rana byliśmy w Agencji Rezerw Materiałowych, żeby sprawdzić, czy te respiratory w ogóle są. Dostaliśmy informacje, że nie wiedzą, czy są, czy nie są, muszą to sprawdzić, a to - jak się okazuje - zajmie kilka dni. Bo sprawdzą dopiero na poniedziałek. To też ciekawe, jak działa strategiczna agencja, że potrzebuje kilku dni, żeby sprawdzić, czy te respiratory doszły, czy nie. Dostaliśmy jedynie informację, że Agencja Rezerw Materiałowych nie zakupowała od tej firmy respiratorów - mówił.
- Dzisiaj byliśmy umówieni na godziny poranne, żeby otrzymać informacje. Zamiast tego dowiedzieliśmy się, że Ministerstwo nie przygotowało tych informacji. Po tym, jak otrzymaliśmy informację, że część dokumentów może być u pracowników w domach, zażądaliśmy obecności jednego z ministrów. Czekamy w tej chwili na przyjazd jednego z ministrów zdrowia (osób z kierownictwa resortu - red.), bo to już jest skandal. Raz - że są ukrywane dokumenty, a dwa - że tak istotne dokumenty w tak ważnej sprawie mogą być u pracowników w domu - mówił Joński.
"Nie mamy dostępu do żadnych dokumentów"
Szczerba wskazywał następnie na wątpliwości dotyczące zakupu respiratorów.
- Nie mamy dostępu do żadnych dokumentów. Po pierwsze, nie otrzymaliśmy umowy ramowej dotyczącej zakupu 1200 respiratorów na kwotę ponad 200 milionów złotych. Nie dostaliśmy również aneksów do tej umowy, które dotyczyłyby tego, że jedne respiratory można zamienić na drugie respiratory - zwracał uwagę.
- Nie dostaliśmy dokumentów, na jakiej podstawie przelano 130 milionów na konto małej spółki łańcuchowej. (...) Sprawdziliśmy ten podmiot własnymi kanałami. Okazało się, że faktury, jakie wystawił ten podmiot od początku roku, od stycznia do kwietnia, to była kwota mniejsza niż 50 tysięcy złotych. Jeżeli chodzi o kwestie zakupowe, to była kwota kilkunastu tysięcy złotych - kontynuował.
- Jak można spółce, która ma obroty kilkunasto-, kilkudziesięciotysięczne, przekazywać na ich konto 130 milionów złotych? W jakim celu? - dopytywał poseł.
Jak dodał, chcą wiedzieć, "czy ta spółka nie obraca tymi środkami - środkami publicznymi, środkami ministra zdrowia, nad którymi powinna być pełna kontrola". - Jak to się stało, że tak mała spółka, tak mała firma, która nie ma żadnego doświadczenia, żadnego kontraktu, który dotyczyłby sprzętu medycznego, jednak uzyskuje wejście do Ministerstwa Zdrowia? Kto tę firmę polecił? Czy chodziło znowu o jakiś kolejny SMS do wiceministra, czy do ministra, czy chodziło o jakąś protekcję? Jedno jest pewne. Na prywatnym koncie prywatnej spółki znajduje się 130 milionów złotych. Z 1200 respiratorów dostarczyli 50. Twierdzą, że są one w Agencji Rezerw Materiałowych. Dziś byliśmy tam z panem posłem Jońskim. Agencja Rezerw Materiałowych nie jest w stanie nam potwierdzić, czy zakupione respiratory znajdują się w magazynach tejże instytucji - wskazywał Szczerba.
Joński: żądamy tych informacji na piśmie
Około godziny 14, na kolejnej konferencji przed gmachem resortu, posłowie poinformowali o kolejnych krokach. - Przed momentem złożyliśmy pismo na ręce pani dyrektor generalnej Ministerstwa Zdrowia (Anny Goławskiej - red.), aby wyjaśniła nam, jakim cudem pracownik mógł wynieść tak ważną umowę na zakup respiratorów. Czekamy na odpowiedź - przekazał Joński. - Co więcej, poprosiliśmy o informacje dotyczące płatności, zapłaty 130 milionów za respiratory (...), które nie dotarły, bo tylko 50 z nich dotarło. Otrzymaliśmy informację, że nikogo dzisiaj w księgowości nie ma - kontynuował.
Jego zdaniem "to wszystko jest postawione na głowie". - Żądamy dzisiaj na piśmie tych informacji - podkreślił. Joński zapowiedział, że posłowie wrócą w poniedziałek zarówno do Agencji Rezerw Materiałowych, jak i do Ministerstwa Zdrowia. - Nie spoczniemy, póki nie wyjaśnimy tej całej transakcji - zapewnił.
Szczerba uznał, iż "to jest sytuacja skandaliczna". - Żądamy natychmiastowego zwrotu dokumentów do Ministerstwa Zdrowia, dotyczących tej transakcji - mówił.
Źródło: TVN24