Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę z firmą z Lublina na dostawę 1200 respiratorów wartych blisko 200 milionów złotych. Skontaktowaliśmy się z producentami sprzętu wskazanego w dokumencie. Żaden z nich nie sprzedał tych urządzeń spółce, która zawarła kontrakt z polskim rządem.
"Pogłoski o tym, że ta firma kupiła nasz sprzęt są fałszywe. Nigdy nie zawieraliśmy żadnego kontraktu z E&K. Nie wiemy, co to za firma".
"Firma E&K nie kupiła ani jednego respiratora Bellavista 1000e, ani żadnego innego modelu respiratora Bellavista od firmy Vyaire".
"Firma E&K sp. z o.o. z Polski rozmawiała z nami o zakupie 200 sztuk respiratorów Boaray 5000D. Ale nie sfinalizowała umowy. Nie dostaliśmy od nich ani dolara. Możecie nam pomóc skontaktować się z nimi?"
Powyższe trzy fragmenty maili od producentów sprzętu medycznego ze Stanów Zjednoczonych, Korei Południowej oraz Chin podsumowują dwa tygodnie dziennikarskiego śledztwa reportera tvn24.pl w sprawie sprzętu, który niewielka firma z Lublina ma dostarczyć polskiemu rządowi. Umowa zawarta 14 kwietnia 2020 roku pomiędzy E&K a Ministerstwem Zdrowia zakłada, że 1200 respiratorów zostanie dostarczonych do 30 czerwca. Ale z zebranych przez nas informacji wynika, że jest to praktycznie niemożliwe.
Handlarz bronią wchodzi w zdrowie
21 maja "Gazeta Wyborcza" opisała transakcję, którą Ministerstwo Zdrowia zawarło z firmą E&K z Lublina. Lubelska spółka ma dostarczyć 1200 respiratorów wartości 44,4 miliona euro (wg kursu z wtorku to 195,5 mln złotych). "Wyborcza" skupiła się na osobie właściciela E&K. Andrzej Izdebski to biznesmen w przeszłości kojarzony z handlem bronią. Sześć lat temu reporterzy programu "Superwizjer" TVN pokazali, że mimo naruszania prawa i łamania embarga nakładanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych, mężczyzna otrzymał od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych koncesję na handel bronią.
Nas zainteresowało, jak to możliwe, że spółka, która ani w Krajowym Rejestrze Sądowym, ani na stronie internetowej słowem nie wspomina o działalności na rynku medycznym, nagle zawiera z polskim rządem potężny kontrakt na respiratory. Na jej stronie czytamy za to, że "w 1993 roku Andrzej Izdebski otworzył w Lublinie firmę E&K. Początkowo zajmowała się pośrednictwem w zakresie usług lotniczych. (...) Firma E&K uczestniczyła również w programie samolotu szkolno-treningowego dla wojska EM-10 "Bielik” (...). Zajmowała się również pośrednictwem w sprzedaży statków powietrznych i szkoleniem pilotów".
- Nie znam tej firmy. A wielkość zamówienia w obecnych czasach jest absurdalna. W tej chwili dostanie kilkunastu sztuk respiratorów graniczy z cudem. A tu mówimy o kosmicznych ilościach - w ten sposób reagowali kolejni nasi rozmówcy, zajmujący się handlem sprzętem medycznym na pytanie o możliwość zakupu 1200 tych urządzeń.
Dlatego postanowiliśmy sprawdzić u producentów, czy rzeczywiście E&K kupiło u nich sprzęt. Na stronie Ministerstwa Zdrowia można znaleźć plik o nazwie "COVID_ewidencja zakupów". Jest tam zestawienie sprzętu, usług i wyposażenia, które są kupowane na potrzeby walki z koronawirusem.
W rubryce zawierającej zamówienie dla E&K czytamy, że firma ma dostarczyć 200 sztuk respiratorów Boaray 5000D chińskiej firmy Prunus, 396 sztuk respiratorów koreańskiej firmy Mekics oraz 645 sztuk respiratorów Bellavista 1000E amerykańskiej firmy Vyaire. Zamówienie dla E&K na 44,5 mln euro to największy jednostkowy kontrakt na liście zamieszczonej przez Ministerstwo Zdrowia.
"Nie kupili ani jednego respiratora"
Najbardziej znany i cieszący się najlepszą opinią sprzęt na liście zakupów ministerstwa to amerykańska Bellavista. Według informacji przekazanej przez MZ "Gazecie Wyborczej" jedno urządzenie tego typu od E&K ma kosztować 27,7 tys. euro. Łącznie 17,866 mln euro.
Sęk w tym, że producent Bellavisty nie ma nic wspólnego z E&K. "Firma E&K nie kupiła ani jednego respiratora Bellavista 1000e, ani żadnego innego modelu respiratora Bellavista od firmy Vyaire. Żadna inna firma z Polski również nie kupiła w ostatnim czasie 645 sztuk respiratora Bellavista 1000e" - poinformowała tvn24.pl Lindsey Bailys, z firmy GCI Health, działająca w imieniu firmy Vyaire.
W umowie E&K z Ministerstwem Zdrowia określono, że sprzęt ma być dostarczony do 30 czerwca. Czy firma z Lublina może jeszcze zdążyć z realizacją dostawy? Lindsey Bailys nie ma złudzeń: "Po otrzymaniu i przyjęciu zamówienia od jednego z naszych autoryzowanych dystrybutorów określamy termin dostawy na podstawie szeregu czynników, takich jak wielkość innych zaplanowanych zamówień w tym czasie, zdolności produkcyjne w momencie składania zamówienia i przewidywana dostępność dostaw zamówienia. (...) Te procesy i kontrole mogą zająć od kilku tygodni do miesięcy, zanim będziemy mogli handlować z daną firmą. E&K nie zwrócił się do nas z prośbą o uznanie go za autoryzowanego dystrybutora Vyaire, dlatego procesy te nie zostały zainicjowane".
Skontaktowaliśmy się również z polskim przedstawicielem Vyaire. On też nie wiedział nic o jakimkolwiek zamówieniu dla polskiego rządu ani dla firmy E&K.
"Chętnie dowiem się, co to za firma"
Kolejna firma, która zapytaliśmy o współpracę z E&K, to koreański Mekics. Zgodnie z informacją Ministerstwa Zdrowia 196 sztuk respiratorów Mtv1000 Icu E&K miało dostarczyć w cenie jednostkowej 44,7 tys. euro (łącznie 8,761 mln euro), a 200 sztuk Mv2000 w cenie po 44 tys. euro (łącznie 8,8 mln euro).
"W Polsce współpracujemy z inną firmą. Nie znam E&K. Chętnie dowiem się od Państwa, co to za spółka" - poinformował nas Lee Kyoung-Ho z działu ds. zagranicznych Mekics.
Po naszych pytaniach firma, z którą do tej pory Mekics rozmawiał o dostawach sprzętu do Polski, również poprosiła Koreańczyków o wyjaśnienia. Udało nam dotrzeć do kopii odpowiedzi przesłanej Polakom przez Mekics. "Pogłoski o tym, że ta firma kupiła nasz sprzęt, są fałszywe. Nigdy nie zawieraliśmy żadnego kontraktu z E&K. Nie wiemy, co to za firma" - odpisał Lee Kyoung-Ho.
Co mają pakistańscy wojskowi do polskiego rządu?
Najciekawiej wygląda sprawa współpracy firmy E&K z chińskim producentem respiratorów Prunus. Za 200 modeli Boaray 5000D ministerstwo miało zapłacić 9 mln euro (cena jednostkowa 45 tys. euro). W tym przypadku E&K rzeczywiście skontaktowało się z przedstawicielem producenta. Ale potem zaczęły się dziać zaskakujące rzeczy.
Opowiedział nam o nich Tony Zhu, prezes firmy Shendun Medical Group, który jest oficjalnym dystrybutorem sprzętu Prunusa i odpowiadał za kontrakt sprzedaży respiratorów do Polski.
- Firma E&K sp. z o.o. z Polski rozmawiała z nami o zakupie 200 sztuk respiratorów Boaray 5000D. Ale umowa nie została sfinalizowana. Nie dostaliśmy od nich ani dolara. Umowa była praktycznie zamknięta. Czekaliśmy tylko na przelew. A dotarły do nas informacje, że polski rząd zapłacił już firmie E&K - przekazał nam Tony Zhu.
Z jego relacji wynika, że E&K miała zapłacić Chińczykom 6 mln dolarów. Ale w pewnym momencie podczas dopinania transakcji nastąpił zwrot akcji.
- Zadzwonił do mnie przedstawiciel pakistańskiej firmy, który twierdził, że kontaktuje się w sprawie tych 200 respiratorów, że działają w imieniu polskiego rządu i że teraz oni sfinalizują tę dostawę. Dogadywaliśmy już szczegóły, przesyłaliśmy faktury. Pakistańczycy mówili, że już handlowali w przeszłości z polskim rządem. Ale finalnie Pakistańczycy też nie zapłacili za respiratory - relacjonuje Tony Zhu w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl.
Chiński biznesmen prosił nas o skontaktowanie z prezesem Andrzejem Izdebskim lub przedstawicielem rządu polskiego, który mógłby zakończyć transakcję. Według niego chińskie respiratory czekają na dostawę do Polski, ale nikt nie chce za nie zapłacić.
Zhu przesłał nam również maile, które wymieniał z pakistańską firmą, powołującą się na współpracę z polskim rządem. To ZM CORP, która na swojej stronie informuje, że zajmuje się doradztwem wojskowym.
"Życzę miłego dnia"
Udało nam się skontaktować z Andrzejem Izdebskim. Nie powiedział nam, w jaki sposób chce dostarczyć respiratory od producentów, którzy albo nie wiedzą o jego istnieniu, albo nie mogą się z nim skontaktować. - Powiedzieliście już państwo tyle kłamstwa, że nie mam ochoty z wami rozmawiać. Realizacja kontraktu wygląda dobrze. Przeszkadza mi pan w pracy. Życzę miłego dnia - stwierdził Izdebski w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl. Nie odpowiedział na przesłane po rozmowie szczegółowe pytania dotyczące kontraktu z Ministerstwem Zdrowia.
W trwających kilka dni próbach uzyskania dokładnych informacji od Ministerstwa Zdrowia na temat zamówienia, które opiewa na niemal 200 milionów złotych, udało nam się dowiedzieć, że ZM CORP z Pakistanu nie współpracuje z resortem zdrowia, umowa z firmą E&K została zawarta 14 kwietnia na mocy przepisów specjalnej ustawy dotyczącej zwalczania COVID-19 (czyli z pominięciem przetargu, konkursu ofert i ustawy o zamówieniach publicznych), a o wyborze E&K zdecydowały zaproponowane przez spółkę z Lublina terminy dostaw i jakość oferowanego sprzętu.
Sprzęt dotarł. Ale inny
W zeszły piątek Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska z biura prasowego MZ poinformowała nas, że E&K dostarczyła do Polski pierwszą partię 50 respiratorów. A kolejne dostawy są spodziewane jeszcze w tym miesiącu. "(...) Umowa jest w trakcie realizacji. Pierwsza partia sprzętu dotarła do Polski. W przypadku niedochowania terminu dostawy danej transzy, dostawca zwraca wpłaconą przedpłatę. Za niezrealizowane dostawy jest też przewidziane zadośćuczynienie finansowe dla ministerstwa".
Na pytanie, jaki sprzęt dostarczyło E&K w poniedziałek Pochrzęst-Motyczyńska, odpisała, że są to respiratory Draeger Savina 300 Classic. Dlaczego firma dostarczyła inny sprzęt, niż obejmuje to zamówienie, które wciąż znajduje się na stronie Ministerstwa Zdrowia? We wtorek Pochrzęst-Motyczyńska odpisała tvn24.pl, że "przedmiot dostaw jest zgodny z aktualnym brzmieniem umowy", co może oznaczać, że w międzyczasie umowa z E&K została zmieniona.
Nie wiemy, czy tak rzeczywiście jest, bo do momentu publikacji tego tekstu Ministerstwo Zdrowia nie odpowiedziało na pytania, skąd w dostawach pojawiły się respiratory inne od pierwotnie zamówionych, dlaczego i w jakich okolicznościach doszło do zmiany zamówionego sprzętu, jaką kwotę na dzień 9 czerwca 2020 roku otrzymała firma E&K od MZ oraz dlaczego informacja na stronie resortu zdrowia zawiera mylne dane.
O sprawie kontraktu Ministerstwa Zdrowia z E&K pisze także środowa "Gazeta Wyborcza".
Źródło: tvn24.pl