- W tym tygodniu w czasie posiedzenia Sejmu w pierwszym rzędzie na moim miejscu będzie siedział Robert Biedroń i Anka Grodzka w miejscu Wandy Nowickiej. W ten sposób odpowiadamy na apel Lecha Wałęsy, żeby homoseksualiści siedzieli w oślej ławce - powiedział w niedzielę w Szczecinie Janusz Palikot.
Były prezydent Lech Wałęsa w piątek w TVN24 stwierdził, że w polskim Sejmie homoseksualiści powinni siedzieć w ostatniej ławie sali plenarnej, a nie gdzieś na przodzie. - A nawet jeszcze za murem - powiedział Lech Wałęsa. Te słowa wywołały ostre reakcje polityków niemal wszystkich opcji.
Do Sejmu
Palikot zapowiedział, że jego partia przygotowuje "uchwałę dla Sejmu". - Jestem ciekawy jak zagłosuje PO i inne formacje polityczne. Uchwałę wzywającą Lecha Wałęsę do innego sposobu wyrażania się. Liczę tutaj na współpracę z Wandą Nowicką i panią marszałkinią Ewą Kopacz. Złożymy ją we wtorek, jestesym w trakcie redagowania jej - powiedział Palikot.
I dodał: - Ja nie chciałbym zapędzić Lecha Wałęsy do narożnika, z którego on już nie zipnie, nie wyhyli się, nie przeskoczy przez żaden płot. Chciałbym mu dać szansę, żeby on jeszcze mógł być dawnym, starym Lechem Wałęsą. Proszę Lecha Wałęsę o spotkanie ze mną i z Robertem Biedroniem. Niech Wałęsa będzie taki jak z 1980 roku, niech stanie naprzeciwko Roberta Biedronia, Anki Grodzkiej i Janusza Palikota i niech z nami porozmawia. Jak chrześcijanin z innymi ludźmi. O to apeluję i wiem, że Lech Wałęsa ma na tyle jaja, by wyjść z tej wypowiedzi i stanąć twarzą w twarz z takim problemem. Wielu innych by nie miało odwagi tego zrobić - ocenił polityk.
Autor: mn//gak / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24