W czwartek odbyło się drugie czytanie projektów ustaw, które miałyby zmienić m.in. zasady organizowania zajęć dodatkowych przez kuratorów oświaty. Za jednym stoi prezydent Andrzej Duda, za drugim - grupa posłów PiS. W czasie sejmowej debaty na sali nie było ministra edukacji Przemysława Czarnka, a obecna była jedynie garstka posłów partii rządzącej.
Projekt nazywany lex Czarnek 2.0 niespodziewanie powrócił do Sejmu 20 października. - To projekt poselski, proszę mnie nie pytać - odpowiedział wówczas reporterowi TVN24 minister edukacji Przemysław Czarnek.
Ale już kilka dni później w czasie dyskusji na sejmowej komisji edukacji nie dało się ukryć, że projekt, za którym oficjalnie stoi grupa posłów PiS, do złudzenia przypomina ten ministerstwa edukacji, który wiosną zawetował prezydent Andrzej Duda. Posłowie opozycji szacowali, że projekt Czarnka i ten omawiany teraz pokrywają się w około 80 procentach.
Kluczowe w nim - podobnie jak wiosną - jest wzmocnienie roli kuratorów oświaty.
To, co jest całkowicie nowe, to zmiany, które PiS chciałoby wprowadzić w edukacji domowej. Chodzi m.in. o wprowadzenie rejonizacji i ograniczenie terminów, w których uczniowie i ich rodzice mogliby decydować o przejściu na tzw. homeschooling.
Prezydent chciał inaczej
Posłów opozycji zaskoczył nie tylko powrót tematu lex Czarnek, ale również to, że projekt poselski miał pierwsze czytanie na tej samej komisji, na której odbyło się pierwsze czytanie innego projektu na ten sam temat. Chodzi o projekt prezydenckiej ustawy, który Andrzej Duda złożył w czasie kampanii wyborczej latem 2020 r. Do tej pory leżał w sejmowej zamrażarce. Duda proponował, by rodzice o zajęciach dodatkowych decydowali w czymś na kształt szkolnych referendów. Inaczej niż minister Czarnek nie widział tu zadań dla kuratoriów oświaty.
Jak przypomina była minister edukacji, posłanka KO Krystyna Szumilas, w uzasadnieniu weta z wiosny można było przeczytać, że prezydent ma "wątpliwości dotyczące przede wszystkim gwarancji poszanowania praw i roli rodziców niepełnoletnich uczniów w procesie decydowania o organizatorach i treści zajęć dodatkowych oraz roli i zadań kuratora oświaty lub specjalistycznej jednostki nadzoru".
Sejm debatuje, ministra brak
W czasie czwartkowego drugiego czytania prace komisji nad projektami sprawozdawał poseł PiS Tomasz Zieliński. Przekonywał, że posłowie uznali projekty Dudy i poselski za tożsame w kwestii zwiększenia roli praw rodziców. Poinformował też, że odrzucono wnioski o wysłuchanie publiczne w sprawie projektów. To istotne, bo projekt poselski nie podlega konsultacjom społecznym ani międzyresortowym.
Krystyna Szumilas, zanim przeszła do wygłoszenia stanowisko KO w sprawie projektów, zwróciła uwagę, że na sali sejmowej nie ma ministra edukacji Przemysława Czarnka. Po chwili pojawił się wiceminister Dariusz Piontkowski.
Teresa Wargocka (była wiceminister edukacji) przedstawiała stanowisko PiS i zaczęła od odczytania preambuły ustawy Prawo oświatowe. - Nastąpiło zachwianie między zadaniami samorządów jako organów prowadzących a kuratora jako organu nadzoru - mówiła. Twierdziła również, że projekt to odpowiedź na reakcje rodziców, którym nie podobały się programy zajęć dodatkowych w szkołach.
Nasza redakcja sprawdzała to już wiosną. Wtedy okazało się, że w ciągu sześciu lat w całej Polsce takich skarg było mniej niż 30.
Tę informację podała też w Sejmie Krystyna Szumilas. - Proszę nie podawać nieprawdy. Ten projekt to cyniczna gra - komentowała. I twierdziła, że minister Czarnek oszukuje i rodziców, i prezydenta.
Czego nie chce opozycja?
- Nie chcemy szkoły rodem z PRL, w której lekceważy się głosy rodziców - mówiła posłanka Szumilas.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy przypominała, że w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku doszło do 1535 zamachów samobójczych wśród dzieci i młodzieży, z których aż 108 zakończyło się śmiercią. - Tak źle jeszcze nie było - podkreślała posłanka. I dodawała: - W ciągu ostatnich pięciu lat te liczby, choć to przecież nie tylko liczby, wzrosły dwukrotnie.
Jej zdaniem to jeden z palących problemów, którymi resort Czarnka się nie zajmuje. - A to, co robicie, jest groźne - odnosiła się do lex Czarnek i pytała, czy naprawdę minister chce oddać władze kuratorom takim jak Barbara Nowak.
Dariusz Klimczak z Koalicji Polskiej swoje wystąpienie zaczął: - Lex Czarnek wraca jak koszmar z ulicy Wiązów, przepraszam, ulicy Nowogrodzkiej, skoro to projekt poselski.
Poseł KP zwracał uwagę, że prezydent Duda był "upokorzony" tym, że dwa lata leżał w zamrażarce i nie rozumie, czemu przywrócono go teraz i w takim stylu. - Jak wy traktujecie swojego prezydenta? - pytał.
Krzysztof Bosak z Konfederacji nazywał projekt szkodliwym, w swojej wypowiedzi skupił się na zagrożeniach dla edukacji domowej, która jest ważna "dla obywateli zaangażowanych w edukację swoich dzieci". - Wasza nieudolna polityka sprawiła, że liczba dzieci w edukacji domowej wzrosła sześciokrotnie - komentował Bosak.
Artur Dziambor: - Większość posłów, którzy się podpisali pod tym projektem, nie ma nic wspólnego z komisją edukacji ani z edukacją w ogóle.
Michał Gramatyka (Polska 2050) cytował list Nauczycieli Roku, którzy zaapelowali, byśmy "tworzyli szkołę, której podstawą są relacje".
Kto i czego chce?
Posłanka Iwona Michałek, Porozumienie: - Tej ustawy nie chcą rodzice, nauczyciele, nie chce jej też młodzież.
Jarosław Sachajko (Kukiz 15) mówił, że dziwi się posłom, że zgadzają się na psucie edukacji domowej. Ale przyznał, że posłowie od Kukiza jeden z postulatów popierają. - Egzaminy powinny odbywać się pod kontrolą kuratora. Egzaminy online to wielkie problemy, oszustwa - komentował.
Joanna Senyszyn, PPS: - Minister Czarnek nie może się pogodzić z wetem i rękami posłów PiS chce ze szkół publicznych zrobić szkoły narodowo-katolickie.
Do głosu zgłosiło się 82 posłów i posłanek. Marszałek Włodzimierz Czarzasty zdecydował, że każdy ma minutę na wypowiedź.
Pierwsza głos zabrała przewodnicząca komisji oświaty, posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka: - Zgoda kuratora nie jest potrzebna na współpracę z organizacją pozarządową, tylko na prowadzenie zajęć.
Te słowa wywołały wrzawę na sali sejmowej.
Puste ławy i ankieta o masturbacji
Posłowie PiS - choć podkreślali wcześniej, że mowa o projekcie poselskim - byli niemal nieobecni w czasie debaty. Głos zabrało jedynie kilku - Zbigniew Dolata, Joanna Kurowska i Jacek Kurzępa.
Ten ostatni zabrał głos w sprawie ankiet, które jego zespół miał przeprowadzać wśród nastolatków.
Pytania: "Czy seks grupowy jest zachowaniem dopuszczalnym?", "Czy się masturbujesz?" wyleciały z ankiety po interwencji rodziców. Ale już: "Czy osoba homoseksualna może pełnić funkcje publiczne?" – zostało. Podobnie jak wiele innych pytań o seksualność, używki, wiarę skierowanych do 13- i 14-latków. Zawierająca je ankieta została usunięta z sieci po, jak twierdzą jej twórcy, "bezprecedensowym ataku części mediów i polityków". Nie oznacza to, że nie trafi ona do szkół i dzieci. I to wciąż próbują wyjaśnić posłowie.
Kurzępa w Sejmie przekonywał, że przykład tej ankiety był dowodem na dobre działanie kuratoriów i szanowanie prawa rodziców do wychowywania dzieci. Poinformował, że ankietę o masturbacji usunięto na etapie pilotażu, po głosach rodziców. Jednak jak pisaliśmy - pierwszy pilotaż przeprowadzono wiosną, a mimo to ankieta z pytaniami np. o przygodny seks, trafiła we wrześniu do uczniów.
Wiceminister: wzmacniamy głos rodziców
Około godz. 19.15 głos zabrał wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski. - Ta ustawa dotyczy wielu innych tematów, których państwo nawet nie poruszyliście - zaczął.
Jego zdaniem "ten projekt ustawy wyraźnie wzmacnia głos rodziców". - Proces wchodzenia organizacji pozarządowych do szkół dzieli się na dwa etapy - wyjaśniał. I dodawał: - To dyrektor przyjmuje zgłoszenie organizacji pozarządowej, która chciałby do szkoły wejść. Przekazuje ten wniosek do rady rodziców, a dyrektor wyraża zgodę lub nie na działalność.
Piontkowski przypominał, że zgoda kuratora będzie potrzebna "tylko" na zajęcia prowadzone przez organizacje. - Kurator sprawdza wtedy, czy program zajęć jest zgody z przepisami prawa - informował Piontkowski. Chodzi m.in. o dopasowanie do wieku dzieci.
Jego słowa na Twitterze komentowała posłanka Katarzyna Lubnauer. I pytała o organizacje pozarządowe: "A w jakim innym celu ma przychodzić do szkoły. Do sprzątania?"
Wiceminister Piontkowski odnosił się też do edukacji domowej, przekonując, że PiS nie chce jej zniszczyć, a jedynie ograniczyć działanie szkół, które mają kilkanaście tysięcy uczniów w edukacji domowej.
Po drugim czytaniu - w związku ze zgłoszonymi poprawkami - projekt został ponownie skierowany do sejmowej komisji edukacji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24