Dzisiaj choćby na zasadzie symbolu trzeba było pokazać pokorę wobec tych wydarzeń sprzed 10 lat, kiedy mówiliśmy sobie, że będziemy już inni - przekonywał w "Kropce nad i" Paweł Kowal (KO), wspominając katastrofę rządowego samolotu pod Smoleńskiem. Zdaniem wicemarszałka Senatu Michała Kamińskiego (PSL-Koalicja Polska) ta tragedia "bardzo zmieniła Polskę".
W piątek mija 10 lat od katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem. 10 kwietnia 2010 roku zginął prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria oraz 94 inne osoby. Wśród nich było wielu wysokich urzędników państwowych i dowódców wojskowych. Delegacja leciała na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
"To był moment bardzo gorzkiej, ale jednak narodowej jedności"
O tych wydarzeniach rozmawiali w "Kropce nad i" w TVN24 Paweł Kowal z Koalicji Obywatelskiej i wicemarszałek Senatu Michał Kamiński z PSL-Koalicji Polskiej.
Zdaniem Kamińskiego, ta tragedia "bardzo zmieniła Polskę". - Pamiętam coś, co było gorzkim owocem tej tragedii, ale jednak owocem. To było 800 tysięcy ludzi na ulicach Warszawy, bardzo różnych, różnych politycznych przekonań, którzy przyszli chylić czoła przed trumną swojego prezydenta, która wtedy przyleciała - mówił. Jak ocenił, "to był moment bardzo gorzkiej, ale jednak narodowej jedności".
Kowal wspominał natomiast, że kiedy pojawiła się pierwsza informacja o tragedii, było jeszcze "minimum nadziei, że może jest jakaś pomyłka, że agencje podały jakieś nieprawdziwe informacje".
Kowal: jeżeli mnie coś boli po tych 10 latach, to to, że z mówienia sobie, że będziemy inni, tak niewiele zostało
Goście TVN24 komentowali także zgromadzenie się polityków PiS w piątek przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego oraz ofiar katastrofy w Warszawie. Złożyli oni wieńce i znicze. Stało się tak, gdy w kraju wciąż obowiązują zasady o zakazie zgromadzeń i polecenia utrzymania dwumetrowego dystansu między sobą.
- Rozmawiałem dzisiaj z przedstawicielami tych rodzin, które straciły swoich bliskich w katastrofie smoleńskiej i oni nie mogli pójść na cmentarze do swoich bliskich - komentował Paweł Kowal. Jego zdaniem "dzisiaj bardzo potrzebny był symbol na miarę tego, jak zachowuje się papież Franciszek" i pokazanie, "że dzisiaj ta samotność też na swój wymiar".
- Niepotrzebna była żadna polityczna demonstracja członków rządu. Dzisiaj choćby na zasadzie symbolu trzeba było pokazać pokorę wobec tych wydarzeń sprzed 10 lat, kiedy mówiliśmy sobie, że będziemy już inni - przekonywał poseł KO.
- Jeżeli mnie coś boli po tych 10 latach, to to, że z tego mówienia sobie, że będziemy inni, tak niewiele zostało. Dzisiaj miałem poczucie, że właśnie mamy dowód, że tak niewiele zostało. Można było jakimś symbolem, jakimś gestem pokazać Polakom, że to nie jest tak, że jedni zostają w domu, a inni mogą świętować, bo są przy władzy - dodał.
Kamiński o tym, "czego mogła nas nauczyć ta tragedia"
Kamiński ocenił natomiast, że "od pewnego czasu (...) dla każdego, kto obserwuje to, co robiły władze Prawa i Sprawiedliwości jest jasne, że to nie chodziło już od pewnego momentu o pamięć, tylko po prostu o brudną politykę". - Oni na siebie patrzą jak partia panów, im wolno więcej niż nam - mówił.
- Czego mogła nas nauczyć ta tragedia? Ta tragedia mogła nas nauczyć, że spory polityczne, jeżeli są toczone między patriotami – a każdy ma prawo po swojemu definiować patriotyzm - to nie są warte tego, żeby się zabijać lub nawet narażać własne życie, by ten podział przebiegał tak głęboko, żeby już nie można było ze sobą rozmawiać - mówił wicemarszałek Senatu.
Przekonywał, że dla niego "to, co się stało 10 lat temu, było źródłem osobistej przemiany". - Zrozumiałem, że także ja uczestnicząc aktywnie w życiu politycznym tych lat, ponoszę dużą część winy za to, że była taka, a nie inna atmosfera polityczna w Polsce - przyznał Kamiński. Dodał przy tym, że "ta sytuacja jest dzisiaj gorsza".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24