Do ośmiu lat więzienia grozi 22-letniej kobiecie oskarżonej o spowodowanie wypadku, w którym zginęły trzy osoby na motocyklach. Proces w tej sprawie ruszyl w piątek w zgierskim sądzie rejonowym (woj. łódzkie). W czasie śledztwa prokuratorzy ustalili, że kobieta umyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Chwilę przed tragedią miała mieć na liczniku około 120 kilometrów na godzinę.
Proces po zeszłorocznej tragedii w Aleksandrowie Łódzkim rozpoczął się w piątek o godzinie 10. Po odczytaniu aktu oskarżenia oskarżona powiedziała, że żałuje tego, co się stało. Zaznaczyła jednak, że nie przyznaje się do winy. Stwierdziła, że w czasie śledztwa nie składała wyjaśnień, bo była w szoku po wypadku i była w złym stanie psychicznym. Na sali rozpraw zgodziła się jednak odpowiadać tylko na pytania swoich pełnomocników.
Oskarżona opowiadała, że tragicznego dnia jechała z Aleksandrowa Łódzkiego, skąd zabrała zamówione jedzenie. Potem ruszyła do swojego chłopaka. Jak mówiła w piątek przed sądem, zwróciła uwagę na "niepewnie jadący" pojazd przed nią. Kobieta zdecydowała się go wyprzedzić, bo "chciała się od niego oddalić".
- Kiedy warunki na drodze na to pozwoliły, rozpoczęłam manewr wyprzedzania. Widziałam jadące z naprzeciwka pojazdy, ale dystans od nich był wystarczający, żeby wyprzedzić - mówiła przed sądem 22-latka.
Po wyprzedzeniu pojazdu jadącego przed nią, kontynuowała manewr i wyprzedziła kolejny pojazd.
"Ułamki sekund"
- Kiedy chciałam wracać na swój pas, zobaczyłam przed swoją maską motocykl. To były ułamki sekund, nie mogłam nic zrobić - twierdziła kobieta.
Dodała, że chwilę po zderzeniu straciła przytomność. Odzyskała ją dopiero po pewnej chwili. Zobaczyła, że jej auto zatrzymało się na drzewie.
- Czy na przeciwległym pasie widziała pani motocykle, w jakiejkolwiek odległości? - pytał obrońca 22-latki. Oskarżona odpowiedziała, że nie.
W swoim wystąpieniu kobieta podkreśliła, że bardzo żałuje tego, co się stało.
- Nie ma dnia, żebym nie myślała o osobach, które zginęły i o ich bliskich. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła z państwem porozmawiać, że mi państwo wybaczycie - powiedziała zwracając się do oskarżycieli posiłkowych, którzy na rozprawę przynieśli rodzinne zdjęcia trzech ofiar wypadku (motocykliści byli przyjaciółmi, jeden z nich jechał z żoną).
Śmierć trzech osób
Według prokuratury, 22-letnia oskarżona kierująca jeepem jechała 8 maja 2021 roku przez teren zabudowany z prędkością oscylującą w granicach 120 kilometrów na godzinę. Takie wyliczenia w swojej opinii zawarł biegły z zakresu ruchu drogowego, którego prokuratorzy poprosili o odtworzenie okoliczności tragedii.
- Kobieta, znacznie przekraczając dozwoloną administracyjnie prędkość, nie dysponując odpowiednią widocznością i dostatecznym miejscem, podjęła manewr wyprzedzania dwóch samochodów. Zjechała na lewy pas jezdni, doprowadzając do zderzenia z jadącymi z przeciwnego kierunku dwoma motocyklami, to jest hondą i suzuki - przekazywał po zakończeniu śledztwa Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.
Prokurator dodał, że według ekspertyzy biegłego tuż przed wypadkiem kierowany przez 22-latkę jeep przyspieszał i jego prędkość oscylowała pomiędzy 112 a 124 kilometrami na godzinę. Bezpośrednio przed tragedią komputer pojazdu zapisał ostre hamowanie, które spowodowało uruchomienie systemu ABS. Do pierwszego zderzenia z motocyklem miało dojść przy prędkości auta wynoszącej około 70 kilometrów na godzinę. Motocykliści poruszali się z prędkością rzędu 80-100 kilometrów na godzinę. W ocenie biegłego nie mieli możliwości uniknięcia wypadku.
Świadek: motocykliści byli widoczni
Jak zeznawali przesłuchani w czasie śledztwa świadkowie, 22-latka jechała bardzo agresywnie. Jeden z kierowców opowiadał prokuratorom, że kobieta go wyprzedziła, chociaż jadący z naprzeciwka motocykliści byli dobrze widoczni. Według ustaleń śledczych, chwilę przed tragedią oskarżona miała zjechać na moment na swój pas, po czym znowu rozpoczęła wyprzedzanie. Wtedy doszło do zderzenia.
W wyniku wypadku zginęli kierowcy obu motocykli: 40-letni mieszkaniec Ozorkowa i 43-latek ze Zgierza. W szpitalu zmarła 42-letnia żona tego drugiego, która w momencie wypadku była jego pasażerką. Do szpitala trafiła też w ciężkim stanie kobieta kierująca jeepem. W momencie wypadku była trzeźwa.
W trakcie śledztwa kobieta konsekwentnie nie przyznawała się do winy i odmawiała składania wyjaśnień.
Oskarżonej grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź