Rozmowy na szczycie
"Próba ataku" na Kreml. Jaki cel ma Putin w oskarżaniu Ukrainy?
W środę Moskwa oskarżyła Kijów o próbę zaatakowania Kremla dwoma dronami. Incydent nazwała "zaplanowanym atakiem terrorystycznym". Władze Ukrainy, w tym prezydent Wołodymyr Zełenski, oświadczyły, że nie mają nic wspólnego z tymi działaniami. – Nawet jeśli ktoś wysłał te drony, ktoś inny niż sami Rosjanie, żeby przeprowadzić znowu operację pod fałszywą flagą, to Rosjanie od tak dawna tak kłamią, że ja za grosz im nie wierzę – mówił Marcin Wrona. Amerykański korespondent TVN, TVN24 i TVN24 BiS jest przekonany, że to, co się wydarzyło w nocy nad Kremlem "to była operacja rosyjska mająca dwa cele: zjednoczyć Rosjan zmęczonych już wojną przed 9 maja, czyli przed wielkim rosyjskim świętowaniem z okazji końca II wojny światowej, oraz pretekst do szerokich ataków prowadzonych przez stronę rosyjską na Ukrainę". Jacek Stawiski, komentator TVN24 BiS podkreślił, że nie ma pewności, czy nawet do takiego zdarzenia rzeczywiście doszło. – Nawet jeśli Ukraina wysłałaby te drony, co wydaje się absolutnie niewyobrażalne, bo byliby świadomi, że to jest może ciut za daleko i nie jest warte, bo może to sprowokować odwet - ocenił. Dodał, że incydent "bardzo źle świadczy o ochronie rosyjskiej stolicy".