Audio: Tak jest
dr Renata Nowaczewska, Marcin Wojciechowski
Już 5 listopada Amerykanie wybiorą nowego prezydenta. Ostatnie sondaże wskazują na niewielką przewagę Donalda Trumpa nad Kamalą Harris. Czy w Stanach Zjednoczonych znów jest możliwe, że wybory wygra osoba, która będzie miała mniej głosów w skali kraju? - Tak ojcowie założyciele wymyślili, niejako nie ufając wyborcom, że są w stanie dokonać mądrych, wyważonych, inteligentnych wyborów, że wprowadzą system pośredni. Czyli że w głosowaniu powszechnym Amerykanie oddają głos na elektorów, a ci dopiero później oddają głosy na tego, czy innego kandydata - tłumaczyła dr Renata Nowaczewska. Amerykanistka z Uniwersytetu Szczecińskiego zwróciła uwagę, że niektórzy w USA obawiają się, że może nawet dojść do sytuacji, w której Trump i Harris otrzymają po 269 głosów elektorskich i głosowanie przeniesie się do Izby Reprezentantów. Marcin Wojciechowski z Liberté! przypomniał, że wraz z wyborami prezydenckimi odbywa się wybór członków wspomnianej Izby. I jeśli faktycznie miałoby dojść do sytuacji, w której Izba Reprezentantów będzie wybierać osobę do objęcia najwyższego urzędu w państwie, to "ta partia, która wygra, ta wybierze swojego kandydata niezależnie od tego, kto wygrał w wyborach powszechnych".