Audio: Fakty po Faktach

Monika Szczygielska, Bartłomiej Sienkiewicz

Oczywiście, że talibowie są zagrożeniem. To, co oni mówią, to wszyscy Afgańczycy twierdzą, że to po prostu ich propaganda. Takie próbowanie pokazania swojej dobrej strony. Ale jak już ustawią swój rząd, jak obstawią ludzi na swoich miejscach, to wszystko wróci do tego, co było w latach 90. - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Monika Szczygielska, Polka ewakuowana z Afganistanu. - W zasadzie już dzisiaj ogłosili, że to nie będzie żadna demokracja, tylko będzie prawo szariatu - dodała. Przyznała, że na początku nie wyglądało to wszystko tak źle. - Talibowie wjechali i powiedzieli, że będzie okej, że nie będą przejmować tego miasta walką i faktycznie tak było, ale po scenach z lotniska i po tym, jak odcięli lotnisko, pomyślałam, że nie będzie dobrze, że może stać się tak, że już się niewydostane z tego kraju. Wtedy pomyślałam, że trzeba wyjeżdżać - relacjonowała Monika Szczygielska. - Bałam się, że się nie wydostanę z tego kraju - mówiła. 

 

W drugiej części programu "Fakty po Faktach" gościem Piotra Marciniaka był Bartłomiej Sienkiewicz, poseł Koalicji Obywatelskiej i były szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Polityk odniósł się do sytuacji w Afganistanie. - Tego państwa nikt nie chciał bronić. Te elity były kompletnie skorumpowane i właściwie trzymały się wyłącznie na amerykańskiej obecności. Gdyby Amerykanie interweniowali na większą skalę, to nigdy by z tego Afganistanu nie wyszli - wyjaśnił. Dodał również, że zgadza się ze słowami Joe Bidena, który stwierdził, że nie można bronić i umierać za kraj, który sam nie chce się bronić. Gość Piotra Marciniaka odniósł się również do ewakuacji naszych obywateli z Afganistanu oraz tych, którzy współpracowali z polskim kontyngentem wojskowym. - Chce podziękować wszystkim tym, którzy kształtują opinię publiczną w Polsce, którzy wymusili na rządzie tę decyzję. Jeszcze parę dni temu rząd mówił, że nie przewiduje żadnych lotów do Afganistanu, a już we wtorek pan premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że Polska nie zostawi tych, którzy nam pomagali. To była decyzja wymuszona oburzeniem opinii publicznej - ocenił.