|

Zbierać jak Sumliński na Jedwabne. 800 tysięcy złotych na kłamstwie, nienawiści do Żydów i naiwności Polaków

Wojciech Sumliński w Jedwabnem
Wojciech Sumliński w Jedwabnem
Źródło: PAP/Michał Zieliński
Ponad 800 tysięcy złotych zebrał prawicowy autor Wojciech Sumliński na działalność związaną z podważaniem prawdy historycznej o pogromie Żydów w Jedwabnem. Nie wiadomo, na co dokładnie poszły te pieniądze. Część zbiórek zniknęła z sieci, a Sumliński dotychczas nie zrobił tego, do czego się w nich zobowiązał. Wciąż można mu jednak wpłacić pieniądze na budowę pomnika na działce, która do niego nie należy. Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Internetową zbiórkę Wojciecha Sumlińskiego na zakup działki i postawienie na niej pomnika wsparło niemal cztery tysiące osób.
  • TVN24+ i Wirtualna Polska potwierdziły w kilku źródłach, że Sumliński nie jest właścicielem ziemi, której dotyczy zbiórka i zapowiadane na niej akcje.
  • Sprawą "pomnika" w Jedwabnem zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Łomży.
  • W pewnych kręgach antysemityzm stał się paliwem do budowania kariery i zarabiania pieniędzy. Dr Mirosław Tryczyk, badacz Zagłady, komentuje: - W internecie brylują "kłamcy jedwabieńscy".

"Miejsce pamięci w Jedwabnem: 'Ziemia nie kłamie!'" - to nazwa zbiórki rozpoczętej jesienią ubiegłego roku na portalu zrzutka.pl. Niemal cztery tysiące osób wpłaciło dotychczas 415 tysięcy złotych (stan na 16 września 2025 roku). "Wierzę w uczciwość i dobre intencje Pana Wojciecha Sumlińskiego. Uważam, że jest człowiekiem wiarygodnym i posiada ogromną wiedzę" - napisała jedna z wpłacających.

Na próbę "wiary" wystawia ją, ale i innych wpłacających, sam Sumliński.

Od plagiatu do manipulacji

Wojciech Sumliński pracował w mediach od lat 90., ale od dawna jest poza głównym obiegiem. W 2016 r. Jakub Korus z "Newsweeka" ujawnił, że w książce "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" Sumliński w ponad 30 miejscach przepisał całe fragmenty z kryminałów Alistaira MacLeana oraz Raymonda Chandlera, a także całe zdania z powieści Johna Steinbecka, Mitcha Alboma czy Paula Coelho.

Z kolei Ewa Winnicka zarzuciła mu, że splagiatował w "Słowie Podlasia" fragment jej reportażu z tygodnika "Polityka".

Na fanach Sumlińskiego te zarzuty nie robiły wrażenia. Oglądają jego filmy na YouTube, wspierają zbiórki i kupują książki. Ta o Komorowskim trafiła na listy bestsellerów - sprzedało się ponad 150 tysięcy egzemplarzy. Sam Sumliński w przesłanym nam mailu chwali się, że sprzedał blisko półtora miliona książek.

Prawicowy autor radzi sobie więc świetnie poza głównymi redakcjami. Jego sympatykom nie przeszkadzają plagiaty, teorie spiskowe i powielanie faktów sprzecznych z wiedzą naukową. Przykład? W kwietniu 2021 roku opublikował film "Spowiedź ratownika", w którym anonimowa postać mówiąca zmienionym głosem podważała dane dotyczące pandemii COVID-19. Po miesiącu, gdy już nawet Ministerstwo Zdrowia wytknęło kłamstwa i manipulacje w nagraniu Sumlińskiego, YouTube je usunął. Ale wcześniej obejrzało je 2,5 miliona ludzi. Autor zapowiedział drugą część "Spowiedzi ratownika". Nie opublikował jej nigdy.

Dezinformacja i "czysty przekaz". Akcja ma uwrażliwić Polaków na fake newsy
Źródło: TVN24

Antysemityzm po raz pierwszy

Za to w październiku 2021 r. opublikował film "Powrót do Jedwabnego". Na jego stronie, na której z niewiadomych powodów płyta z filmem figuruje w kategorii "osprzęt budowlany", czytamy, że to "kulminacyjna praca Wojciecha Sumlińskiego". Wcześniej wydał trzy książki pod tym samym tytułem, reklamowane hasłem "Żydowski Rozbiór Polski".

Sumliński neguje ustalenia historyków, w tym tych z Instytutu Pamięci Narodowej. 

Przypomnijmy: po śledztwie prowadzonym w latach 2000-2003 w sprawie zbrodni w Jedwabnem, IPN jednoznacznie stwierdził, że mord z 10 lipca 1941 r. został dokonany przy współudziale części miejscowej ludności polskiej, działającej z inspiracji i pod nadzorem Niemców. W pogromie co najmniej 340 Żydów zostało spalonych żywcem w stodole. IPN podkreślił, że bez aktywnego udziału Polaków tragedia w Jedwabnem nie miałaby takiego przebiegu.

Tymczasem autor sugeruje, że Polacy nie byli współsprawcami zbrodni z 1941 roku, a całość winy spoczywa na Niemcach. Na tamten film Sumliński zebrał od internautów prawie 450 tys. zł. Historycy i badacze Holokaustu ocenili obraz jako manipulację faktami i próbę podważenia ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej oraz relacji ocalałych.

Po jego publikacji YouTube usunął całe konto autora. Powody tej decyzji biuro prasowe YouTube przekazało serwisowi Press.pl:

"Na YouTube nie ma miejsca na antysemityzm. Mamy jasne wytyczne dla społeczności i rygorystyczne zasady, które zabraniają szerzenia nienawiści. (...) Po dokładnym przeanalizowaniu zgłoszonych nam treści znaleźliśmy na tym kanale więcej filmów, które naruszały nasze zasady dotyczące szerzenia nienawiści, zawierając twierdzenia, że pewne grupy osób są złe, niemoralne lub podstępne na podstawie cech takich jak np. narodowość, religia, przynależność etniczna. W rezultacie kanał został zamknięty". 

Gdzie się podziało 290 tysięcy złotych?

Ale Sumliński założył nowy kanał, który działa do dziś. Promuje na nim kolejne zbiórki na realizację swoich projektów związanych z negowaniem udziału Polaków w zbrodni w Jedwabnem.

Jeszcze w 2021 roku założył zbiórkę pod nazwą "STOP cenzurze wolnych mediów! #Powrót_do_Jedwabnego i proces z YouTube!". Zebrał w sumie ponad 290 tys. zł, ale mimo zapowiedzi nigdy nie pozwał YouTube, co potwierdziło nam biuro prasowe Google Poland. 

Nie zbudował też profesjonalnej strony, "która będzie trwać, nawet jeśli znikniemy zewsząd i gdzie zawsze znajdziecie Państwo nasze filmy i programy z możliwością pobierania linków".

Strona ze zbiórką w serwisie Zrzutka.pl zniknęła. Zachowały się jedynie jej archiwalne wersje. Dzięki nim wiemy, że do 10 lipca 2023 r. zebrano dokładnie 292 274 zł, a zbiórka miała zakończyć się cztery dni później. 

Jak czytamy w zachowanych opisach zbiórki, "dysponując niezależnym serwerem, niezależnym interfejsem wyświetlania, niezależnym miejscem, które przetrwa każdą cenzurę - dzięki pomocy Państwa mamy szansę podjąć realną walkę o prawdę i przełamać totalitarne metody kłamców oraz ich popleczników".

Zamiast tego na swojej stronie Sumliński dalej linkuje do YouTube, któremu zarzucał cenzurę, i do CDA, innego portalu zamieszczającego materiały video.

Patriotyzm w warunkach recydywy

22 lipca 2024 roku Wojciech Sumliński wrzuca na swój kanał youtubowy nagranie z Hubertem K., właścicielem działki znajdującej się niedaleko miejsca pamięci. Stoją na tle pomnika poświęconego tragedii jedwabieńskich Żydów. "PILNE! Zastraszanie i nękanie wspierających powstanie POMNIKA PAMIĘCI w JEDWABNEM!" - to tytuł filmiku. 

Wojciech Sumliński: "Na ziemi, którą nam sprzedajesz właśnie po to, byśmy mogli kultywować prawdę i walczyć o tę prawdę… I od tamtej pory jesteś szykanowany".    

Hubert K.: "Tak, dokładnie, po prostu sprzedaję tę ziemię dla was z tego powodu, żebyście mieli tą prawdę wyjawić. Co było dokładnie. Ale jestem nękany przez policję, policja mnie zatrzymuje. Przechodziłem ostatnio przez pasy. Dostałem za to mandat. Że trochę przyszedłem obok pasów. Jak stąd do ciebie przechodziłem. Taki skosik malutki zrobiłem. A jeszcze nie było dokładnie pasów narysowanych".  

Autor kiwa głową ze zrozumieniem. Nie dopytuje o szczegóły konfliktów Huberta K. z prawem. My dopytaliśmy. Okazuje się, że problemy mężczyzny nie mają nic wspólnego ze sporem o historię mordu w Jedwabnem. Z wyroków, do których udało nam się dotrzeć w sądzie w Łomży, wynika, że już w czerwcu 2021 roku K. był karany za jazdę pod wpływem alkoholu - dostał pół roku więzienia. Sąd podkreślał, że mężczyzna był już wcześniej karany za tego typu przestępstwo.

W styczniu 2025 r. uprawomocnił się z kolei wyrok za kradzież rozbójniczą (pół roku pozbawienia wolności, wyrok też w warunkach recydywy, czyli mężczyzna popełnił w ciągu pięciu lat po odbyciu co najmniej sześć miesięcy kary umyślne przestępstwo podobne do przestępstwa, za które był już skazany).

To nie koniec. W czerwcu zapadł prawomocny wyrok za łamanie poprzednich zakazów jazdy po alkoholu - osiem miesięcy pozbawienia wolności i dożywotni zakaz kierowania pojazdami. Hubert K. dowiedział się o nim, będąc w zakładzie karnym, gdzie przebywa od pół roku.  

W przywoływanym przez nas filmiku dziewięć razy pojawia się link do kolejnej zbiórki, po której nie ma już śladu. Sumliński utworzył ją w czerwcu 2024 r., a zebrane pieniądze miały posłużyć "organizacji wydarzenia - rocznicy niemieckiej zbrodni" oraz "RZECZ ABSOLUTNIE KLUCZOWA: wykupienie tego terenu, tak by w tym miejscu powstała ALEJA PAMIĘCI uwieczniona POMNIKIEM".  

Strona tej zrzutki została usunięta, w archiwalnych zapisach (ostatni z 30 lipca 2024 r.) nie ma informacji o zebranej kwocie. Orientacyjnie możemy poznać ją dzięki samemu Sumlińskiemu, który podał dalej wpis jednej z krytykujących go osób, w której wymieniona była kwota 107 tys. zł.  

Żydzi, Żydzi, Żydzi. To wszystko ich wina...

Jesienią 2024 r. Wojciech Sumliński ruszył z kolejną zbiórką, tym razem pod nazwą "Miejsce pamięci w Jedwabnem: ‘Ziemia nie kłamie!’". Cel, wyznaczony na 370 tys. zł, już dawno został przekroczony. Aktualnie (wg stanu na 21.09) to ponad 418 tys. zł.  

Z upływem czasu zmieniał się opis zbiórki. W pierwszym pisał o szkalowaniu Polski przez Żydów, Przedsiębiorstwie Holokaust i przejmowaniu Polski na podstawie wydumanych roszczeń żydowskich. Powoływał się m.in. na prezesa Ordo Iuris Jerzego Kwaśniewskiego. Te wszystkie wątki z czasem zniknęły z opisu.

Jedno się nie zmieniało: Sumliński znowu prosi o pieniądze, by obok istniejącego pomnika upamiętniającego śmierć Żydów z Jedwabnego postawić "Pomnik prawdy". A do tego aleję pamięci i pawilon wystawowy.

W tym roku - podczas lipcowych obchodów rocznicy zbrodni - Sumliński odsłonił siedem kamieni z tablicami, ustawionych na działce obok oficjalnego miejsca pamięci. Czytamy na nich, że źródłem niechęci Polaków do Żydów był ich pozytywny stosunek do rozbiorów Polski, na polskich terenach okupowanych przez Niemców Żydzi cieszyli się z uzyskanej - jak uwierzyli - autonomii i żyli z Niemcami w symbiozie, zamknięcie w gettach też było powodem do radości, a mordu w Jedwabnem dokonali Niemcy. Oczywiście z okupacji sowieckiej Żydzi też się cieszyli, wynika z tablic.

Wojciech Sumliński w Jedwabnem
Wojciech Sumliński w Jedwabnem
Źródło: PAP/Michał Zieliński

Kłamstwo ma krótkie nogi

Według zapowiedzi wkrótce obok kamieni ma stanąć pawilon, a w nim całoroczna wystawa prezentująca prawdę historyczną według Wojciecha Sumlińskiego. W opisie zbiórki czytamy, że teren został "wydzierżawiony, a następnie kupiony".

To nieprawda.

Najpewniejszym źródłem wiedzy o właścicielu nieruchomości są w Polsce księgi wieczyste. W tej założonej dla działki, którą będziemy opisywać, nie ma śladu po Wojciechu Sumlińskim. Nie ma też żadnej wzmianki, która sugerowałaby, że sąd aktualnie rozpatruje jakikolwiek wpis dotyczący zmiany właściciela. A jest nim pan Tomasz, rolnik spod Łomży, i jego żona. Działkę kupili w listopadzie 2024 r. od znanego nam już Huberta K. Nie znamy szczegółów transakcji, ale posługując się serwisami zbierającymi ceny nieruchomości w okolicy, ustaliliśmy, że działka była warta ok. 11 tys. zł.  

Kontaktujemy się też z panem Tomaszem. Rozmawialiśmy z nim kilkukrotnie. Po raz pierwszy jeszcze w lipcu.

- Użyczyłem mu [Wojciechowi Sumlińskiemu - red.] działkę, ale to ja jestem właścicielem. Jak mi się coś nie spodoba, to wypowiem umowę. Na razie to tylko użyczenie, żadnej sprzedaży nie było - mówił wtedy rolnik. W rozmowie zapytaliśmy wprost, czy to on kupił działkę, bo przecież Sumliński twierdzi, że to jego własność. - Ja też mogę twierdzić, że kupiłem pana samochód. Właścicielem działki jestem ja - zapewniał.

Naczelny rabin Polski Michael Schudrich podczas uroczystości przy pomniku upamiętniającym Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 w Jedwabnem w 84. rocznicę zbrodni
Naczelny rabin Polski Michael Schudrich podczas uroczystości przy pomniku upamiętniającym Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 w Jedwabnem w 84. rocznicę zbrodni
Źródło: PAP/Michał Zieliński

Nasz rozmówca twierdził, że kupił działkę z własnych środków. Traktuje ją jako inwestycję. Tu ważna uwaga: Wojciech Sumliński nie mógłby ot tak kupić jej od pana Tomasza. Pierwszeństwo mają bowiem - uproszczając - okoliczni rolnicy, w innej sytuacji trzeba uzyskać zgodę Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. No i przed upływem pięciu lat od nabycia nie można zbyć działki rolnej bez zgody Dyrektora Generalnego KOWR, a żeby ją dostać, musi za tym przemawiać ważny interes publiczny lub właściciela.

Pan Tomasz twierdził, że Sumliński pojawił się u niego za sprawą jego teścia, który sympatyzuje z poglądami prawicowego autora. Podpisali umowę bezpłatnego użyczenia. Przyznaje, że nie pamięta szczegółów projektu "Miejsce pamięci w Jedwabnem: 'Ziemia nie kłamie!'". - Ja jestem kibicem, nie uczestnikiem. Nie chcę się w to angażować - tłumaczy.

Informację o tym, że działka nie należy do Sumlińskiego, potwierdziliśmy również w Prokuraturze Okręgowej w Łomży, która zajmuje się sprawą pomnika i innych zdarzeń w Jedwabnem. Sumliński też został przez nią przesłuchany (do tego wątku jeszcze wrócimy).

Pod okiem kamery

We wrześniu na działce pojawił się słup z kamerą, a w umieszczonym obok regulaminie monitoringu wizyjnego przeczytaliśmy:

"Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Wojciech Sumliński (dalej Administrator) będący właścicielem nieruchomości stanowiącej działkę ewidencyjną o numerze XXX obręb Jedwabne, identyfikator działki: XXX w województwie podlaskim, powiat łomżyński, o powierzchni 0,3687 ha stanowiącej miejsce pamięci mordu męczeństwa żydowskich mieszkańców".

Wtedy ponownie zadzwoniliśmy do pana Tomasza, żeby zapytać, kto tu się mija z prawdą.

- Mijać to się można z samochodem na drodze. Albo ktoś mówi prawdę, albo kłamie. Ja jestem właścicielem tej działki. Dobrze, że mi pan o tym mówi. Muszę się zastanowić, co z tym zrobić. Wyjaśnię to sobie - stwierdził pan Tomasz.

Po rozmowie z nami pojechał na swoje pole i na własne oczy przekonał się, że nie wprowadzamy go w błąd.

- Rzeczywiście napisał, że jest właścicielem. Nawet zdjęcie zrobiłem - przyznał nam rolnik. I zaczął tłumaczyć, że za bardzo zaufał w tej sprawie teściowi. Rolnik powiedział, że ma pomysł na rozwiązanie sprawy. Nie chciał zdradzić jaki. Nie potrafił też powiedzieć, jaką umowę, i do kiedy obowiązującą, podpisał z Sumlińskim. Miał odszukać dokument i dać nam znać. Ale już nigdy nie odebrał od nas telefonu. Za chwilę wyjaśnimy dlaczego. 

Oprócz wyjaśnienia sprawy z teściem i Sumlińskim rolnik Tomasz będzie musiał wyjaśnić sprawę kamieni z tablicami na swojej działce. Bo stanowią one pomnik. A ten wymaga pozwolenia na budowę. Zapytaliśmy w Starostwie Powiatowym w Łomży, czy ktoś składał wniosek o takowe dla omawianej działki. Urzędnicy z Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Budownictwa wyjaśnili, że zanim dostaliby taki wniosek, najpierw trzeba uzyskać w gminie warunki zabudowy dla działki, bo dla tego obszaru nie ma obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego.

W gminie Jedwabne poinformowano nas, że dla opisywanej działki nie wydawano decyzji o warunkach zabudowy oraz nie wydawano zgody na żadną zabudowę lub inwestycję. O sprawie poinformowaliśmy Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Łomży. Urzędnicy przeprowadzili oględziny, mają powiadomić nas o dalszych czynnościach.

jedwabne
Jedwabne. Modlili się przy pomniku tragicznego wydarzenia sprzed 84 lat
Źródło: TVN24

Jedenaście stron tuż przed północą

Po naszej pierwszej rozmowie z rolnikiem Tomaszem Sumliński zamieścił wpis na portalu X, w którym stwierdził, że niżej podpisany autor tego tekstu "podobno obdzwania osoby biorące udział w powstawaniu Miejsca Pamięci w Jedwabnem - mówiąc o międzynarodowym skandalu".

To dwa kłamstwa w jednym zdaniu. Dzwoniliśmy tylko do pana Tomasza, który w niczym nie bierze udziału i nie mówiliśmy o skandalu, tylko pytaliśmy o stan prawny działki.

W dalszej części wpisu Sumliński zachęcał nas do kontaktu: "gdybym nie odbierał, proszę o sms, oddzwonię". Odebrał. Ale rozmawiać nie chciał. A gdy zapytaliśmy, dlaczego kłamie w sprawie działki, odparł, że jesteśmy niegrzeczni. Poprosił o przesłanie pytań mailem i się rozłączył.

Pytania dostał w poniedziałek, 8 września. Zapytaliśmy m.in., na jakiej podstawie przedstawia się jako właściciel działki i jak chce cokolwiek tam budować, skoro nie ma do niej praw. Dopytywaliśmy też, co się stało z pieniędzmi ze zbiórki "STOP cenzurze wolnych mediów! #Powrót_do_Jedwabnego i proces z YouTube!", które miały służyć pozwaniu platformy. Zaznaczyliśmy, że wiarygodność jego odpowiedzi wzmocniłyby rachunki, faktury i dokumenty potwierdzające sposób wydatkowania pieniędzy ze zbiórek.

Sumliński niemal natychmiast odpisał, że odpowiedzi prześle do środy, 10 września. W środę odpisał jednak: "pracując od rana nad odpowiedzią, widzę, że jeden dzień, to za mało". Tego dnia prawicowy autor od godz. 6:09 zdążył umieścić jednak 13 wpisów na portalu X (dawny Twitter), w których winą za wtargnięcie na polskie terytorium rosyjskich dronów próbował obarczać Ukrainę.

Fragment "Wstajsz i wiesz" z 16 września 2025 roku
Jan Kunert z Konkret24 o dezinformacji na temat rosyjskich dronów nad Polską. Jak nie ulegać fejkom
Źródło: TVN24

"A tak z ciekawości - Ukraina omyłkowo przeoczyła część dronów (nie pojedynczego, a w liczbie większej) i przepuściła je na teren RP - bez zestrzeliwania?" - napisał m.in. o godzinie 6.23.

Jeden z internautów wytłumaczył mu, że Ukraińcy nie mają zdolności zestrzelenia wszystkich bomb, którymi atakuje ich Rosja. Wtedy Sumliński zaczął sugerować, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej jest wysoce korzystne dla Ukraińców. Ani słowem nie potępił Rosji. Kwestionował też, że część dronów nadleciała bezpośrednio znad Białorusi.

Choć zapracowany, to ponaglony przez nas, obiecał, że jednak przyśle odpowiedzi do końca dnia. I wysłał. Pół godziny przed północą dostaliśmy elaborat na 40 tys. znaków (to niemal dwukrotnie więcej niż nasz artykuł). Jest tam i wykład z historii powszechnej, i trochę przygód z życia Wojciecha Sumlińskiego, i insynuacje pod naszym adresem ("kto Panu płaci za Pańskie kłamstwa i manipulacje?").

Brakuje za to jasnych odpowiedzi na konkretne pytania. Dlaczego nie pozwał YouTube? Bo w dwóch kancelariach prawnych i Ordo Iuris powiedzieli mu, że polskie prawo nie daje mu szans w takim procesie. Dlaczego nie zbudował alternatywy dla YouTube? Nie wiadomo. Twierdzi, że wyjaśniał to czytelnikom i widzom, ale w opisach zbiórki nie ma po tym śladu. 

Dlaczego twierdzi, że jest właścicielem ziemi, chociaż jej nie kupił? Na to pytanie odpowiedział, że w regulaminie monitoringu błąd popełniła kancelaria prawna, która go przygotowała, a my się czepiamy słówek. 

Prezes przeciwko niemu

W ciekawy sposób Sumliński tłumaczy, kim są ci "my", którzy chcą kupić lub kupili ziemię w Jedwabnem. W opisach zbiórek, tych istniejących, jak i usuniętych, Sumliński wprost powołuje się na Ruch Obrony Polaków, stowarzyszenie, w którym jest członkiem zarządu. Pisał: "Zamiarem naszym - przy współudziale Ruchu Obrony Polaków". Albo wprost: "Zamiarem naszym - Ruchu Obrony Polaków". 

Czytaj także: