Rosyjskie zgrupowanie pancerne pod Hostomlem, na zachód od Kijowa, miało zostać odepchnięte jak najdalej od stolicy. Zadaniem Wowy i jego żołnierzy było dotrzeć na linię frontu i ubezpieczać ciężką artylerię przesuniętą na bliski ostrzał wroga. Dla kompanii obrony terytorialnej był to prawdziwy chrzest bojowy. W nocnej akcji towarzyszył im z kamerą Michał Przedlacki z "Superwizjera" TVN. Reportaż "Oddział Wowy staje do walki".
Kampania Wowy - której losy "Superwizjer" pokazał w poprzednim reportażu - to jeden z wielu oddziałów obrony terytorialnej utworzonych do walki z rosyjskim okupantem. Irina, Kolia i Wowa to zwykli ludzie, którzy porzucili dotychczasowe życie, żeby bronić swojej ojczyzny.
- Razem z moją rotą jesteśmy gotowi, wykonamy każde zadanie - zapewniał w rozmowie z reporterem "Superwizjera" Wowa. - Jeśli nie daj Boże w jakimś momencie zwątpimy w siebie, to się nie uda. Jutro musimy mieć pewność, musimy ich zniszczyć. Im szybciej, tym lepiej - dodał.
Chrzest bojowy
Żołnierze jednostek terytorialnych są specjalistami od walki partyzanckiej, a koktajle Mołotowa to jedna z najprostszych i najskuteczniejszych broni w ich arsenale. Wystarczy szklana butelka, trochę benzyny i kawałek ścierki, żeby unieruchomić czołg czy inny ciężki sprzęt. Czas, w którym nie są na patrolu lub w boju, kompania Wowy spędza na ćwiczeniach. W reportażu "Superwizjera" TVN pokazali, jak wygląda ich nocny trening.
ZOBACZ POPRZEDNI REPORTAŻ MICHAŁA PRZEDLACKIEGO W TVN24 GO: Kompania Wowy broni Kijowa >>>
Podczas ćwiczeń z koktajlami Mołotowa Wowa i jego ludzie nie przypuszczali, że chrzest bojowy nastąpi tak szybko. - To jest prawdziwa wojna. Wyjazd w nocy, na nowe pozycje. Dowódca zapytał mnie, czy jesteśmy gotowi. Powiedziałem, że tak. Byliśmy gotowi. W 10 minut zebraliśmy cały oddział i wyjechaliśmy - wspominał dowódca 7. roty obrony terytorialnej Kijowa.
Kiedy samochód Wowy skręcił do lasu w kierunku pozycji, do których mieli dotrzeć, Kolia zgasił światła. Nawet najmniejsze mignięcie diody stanowiło tu śmiertelne zagrożenie.
Udało się bezpiecznie przejechać przez pola minowe na front. Kompania Wowy czekała na rozkazy w kompletnych ciemnościach. W oddali słychać było strzały. Grupa ukryła się w okopach. Jej członkowie wyjaśnili też, co robić, gdy pozycje są ostrzeliwane. - Jeśli nocujesz na zewnątrz i jest ostrzał, do okopu. To cię uratuje - tłumaczyli.
Przeżyli noc. "Nie mogliśmy się już cofnąć, przestraszyć się. Musieliśmy iść do końca"
W okolicznych lasach przez całą noc grzmiały ukraińskie haubice. Rosyjska artyleria nie pozostawała dłużna i próbowała ostrzelać ukraińskie pozycje. Bezskutecznie. Wowa, Ira i Kolia przeżyli noc. - Wziąłem tych, którzy byli gotowi wykonać zadanie - podkreślił dowódca roty. - Nie mogliśmy się już cofnąć, przestraszyć się. Musieliśmy iść do końca - dodał.
Oddział Wowy bronił artylerii przed rosyjskim kontratakiem. Nie mogli dopuścić do utraty tak cennego sprzętu. Atak mógł nastąpić w każdej chwili. Liczyła się każda minuta. Przygotowanie do bitwy to żmudna i skrupulatna praca. Pogłębianie okopów, uzbrojenie i uporządkowanie amunicji, kalibracja haubic. W reportażu pokazali, jak wyglądał cały proces.
Kampania zniszczyła kilka celów. Aleksander wyjaśnił zasady działania haubicy. Przeprowadzono wystrzał. Rozległ się głośny huk, podniósł ciemny dym, buchnął żar. - I tak zwalczymy tych drani - komentował Wowa.
Wojna w Ukrainie. "Przyszli po to, by nas zabić. Zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić"
Do oddziału nadeszły nowe rozkazy. Pod osłoną nocy Wowa z kompanią mieli przewieźć haubice na nowe pozycje. Ukraińska artyleria dostała rozkaz zniszczenia kolumny rosyjskich czołgów jadących w kierunku Kijowa.
- Szczerze mówiąc bałem się, żeby nasze dzieci nie zostały sierotami, a nasze mamy nie otrzymały dokumentu o pośmiertnej chwale - przyznał Wowa. - Nie mamy innej opcji. Jeśli my nie uderzymy, to oni uderzą w nas. Przyszli po to, by nas zabić. Zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić - dodał.
ZOBACZ W TVN24 GO: Obrońcy Charkowa. Pierwsza linia frontu - REPORTAŻ "SUPERWIZJERA" >>>
Artyleria strzelała całą noc w kierunku rosyjskich pozycji. Kamera "Superwizjera" śledziła nocną akcję. Ostatecznie kolumna, która miała zaatakować ukraińską stolicę została rozbita.
ZOBACZ W TVN24 GO: "Ucieczka z Irpienia". Cały reportaż Michała Przedlackiego (Uwaga! Materiał zawiera drastyczne sceny) >>>
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN