Nie braliśmy w Rosji udziału w jakichkolwiek badaniach pod kątem wykrycia materiałów wybuchowych - informuje Naczelna Prokuratura Wojskowa. To reakcja na komunikat rosyjskiego Komitetu Śledczego. Jego rzecznik Władimir Markin poinformował w czwartek przed południem, że przeprowadzona wspólnie przez specjalistów z Rosji i Polski nowa ekspertyza szczątków polskiego Tu-154M nie wykazała na nich śladów wybuchu.
Polscy biegli oraz prokurator wojskowy nie uczestniczyli w Rosji w żadnych badaniach - tym bardziej laboratoryjnych - pod kątem wykrycia materiałów wybuchowych - poinformowała w czwartek Naczelna Prokuratura Wojskowa.
Od 18 lutego do 7 marca prokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie oraz polscy biegli brali udział w oględzinach dwóch fragmentów brzozy, o którą uderzył Tu-154M.
Co robili Polacy w Rosji?
Prokuratura wcześniej informowała, że podczas prowadzonych na przełomie września i października zeszłego roku czynności w miejscu katastrofy, pobrano i zabezpieczono do dalszych badań dwa duże - po 156 cm - fragmenty brzozy, w którą uderzył samolot, co skutkować miało utratą fragmentu lewego skrzydła. "Z uwagi na charakter tego dowodu, jego niepodzielność, badanie będzie prowadzone wspólnie, przez polskich i rosyjskich biegłych" - wyjaśniała NPW. NPW w czwartek zaznaczyła, że efekty czynności wykonanych przez biegłych poznamy po przeprowadzeniu w Polsce badań laboratoryjnych i opracowaniu opinii, w której biegli określą m.in. "mechanizm powstania uszkodzeń drewna brzozy, a więc czy uszkodzenie drzewa mogło powstać od uderzenia skrzydła samolotu i czy samolotem tym był Tu-154M". "Biegli ustalą również, czy na pobranych do badań próbkach znajdują się ślady materiałów wybuchowych" - zaznaczyła NPW. Prokuratura wojskowa poinformowała, że podczas pobytu w Moskwie i Smoleńsku polska grupa dokonała m.in. zwymiarowania dwóch fragmentów brzozy, zmierzyła cięcia, ułamania i darcia, zabezpieczyła znajdujące się w nich elementy metalu i powłok lakierowych. "W dalszej kolejności biegli dokonali odlewów silikonowych tychże darć, cięć i złamań oraz elementów metalowych; pobrali również próbki z elementów tkwiących w brzozie do dalszych badań fizykochemicznych, metaloznawczych i mechanoskopijnych. Następnie, w Smoleńsku, biegli pobrali z wraku zasadniczego próbki porównawcze elementów metalowych i powłok lakierowych" - dodała NPW.
Wersja Rosjan
Co tymczasem o pracach prowadzonych w Moskwie i Smoleńsku w dniach 18 lutego-7 marca mówi Komitet Śledczy?
W oświadczeniu umieszczonym na stronie komitetu napisano, iż polscy i rosyjscy eksperci zabezpieczyli brzozę, w którą uderzył Tu-154M, oraz 300 innych próbek, które miały przejść "różnego rodzaju badania w Polsce i Rosji". Zajęli się nimi eksperci ds. metalurgii, pirotechniki i trasologii. W wyniku badań ustalono, że na żadnej z próbek nie ma śladów eksplozji.
Z polskim udziałem
Jak napisano w komunikacie, o dodatkowe przebadanie próbek wnioskowała strona polska, w ramach prośby o pomoc prawną wystosowanej przez Prokuraturę Wojskową.
W czynnościach w Moskwie i Smoleńsku, o których mówił Markin, uczestniczył podpułkownik Karol Kopczyk, przedstawiciel Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Towarzyszyło mu siedmiu biegłych z Polski. Przed rozpoczęciem misji Kopczyk poinformował, że jej celem jest ustalenie, czy doszło do kontaktu skrzydła Tu-154M z brzozą rosnącą na miejscu katastrofy.
Autor: mk//bgr,gak / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24