Paryż zaprzeczył, jakoby rozważał wycofanie się z kontraktu na dostawę dużych okrętów desantowych do Rosji. - Kryzys nie osiągnął jeszcze takiego poziomu - stwierdził szef MSZ Laurent Fabius. Francuski przemysł zbrojeniowy dostarcza Rosjanom sprzęt, który bardzo pomógłby w podobnej operacji, jak zajęcie Krymu.
Fabius został zapytany o kontrakt na dostawę okrętów typu Mistral przez francuskich dziennikarzy. Sugerowali oni, że w obliczu wojowniczych działań Rosji na Krymie Francja powinna zawiesić wykonywanie kontraktu. Szef francuskiego MSZ odparł dyplomatycznie, że coś takiego nie będzie miało miejsca, przynajmniej na razie. Kryzys na Ukrainie miał nie osiągnąć dostatecznego "poziomu".
Rosyjskie miliardy dla francuskich stoczni
Innej odpowiedzi trudno było się spodziewać. Rzeczona umowa zawarta w 2011 roku przewiduje zakupienie przez Rosję dwóch okrętów typu Mistral za 1,7 miliarda euro, plus opcja na dwa kolejne, ale budowane już niemal całkowicie w Rosji. Kontrakt ma wielkie znaczenie dla francuskiego przemysłu stoczniowego, w obliczu braku większych zamówień krajowych. Paryż łatwo nie zrezygnuje z współpracy z Rosjanami, ponieważ ich pieniądze pacyfikują nastroje wielu tysięcy pracowników stoczni koncernu DCNS. Pierwszy z rosyjskich Mistrali, Władywostok, jest wykańczany w rosyjskich stoczniach. Do służby ma wejść dopiero pod koniec tego roku, po czym zapewne będzie przechodził długi proces prób i szkolenia. Rosjanie zapowiadają, że okręt będzie stacjonował na Pacyfiku. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby w obliczu gwałtownego wzrostu napięć trafił na Morze Czarne. Drugi rosyjski Mistral, Sewastopol, od początku miał trafić na ten akwen. Prawdopodobnie około 2016 roku.
Choćby jeden z zakupionych we Francji okrętów mógłby znacząco ułatwić Rosjanom operację podobną do tej, którą obecnie przeprowadzają na Krymie. Mistral może przewieźć kilkuset w pełni uzbrojonych żołnierzy z wozami opancerzonymi i szybko ich wysadzić na brzeg. Obecnie Rosjanie nie mają takich możliwości. Dysponują jedynie niewielkimi okrętami desantowymi, które nie są w stanie samodzielnie przeprowadzić dużych operacji. Dzięki Francuzom około 2015 lub 2016 roku ta sytuacja się zmieni. Właśnie tego, w połączeniu z mało przewidywalnym zachowaniem Rosji Władimira Putina, bardzo obawiali się sąsiedzi mocarstwa, którzy mocno protestowali przeciw kontraktowi.
Każda szansa na zarobek się liczy
Europejski przemysł zbrojeniowy przykłada się modernizacji rosyjskiej nie tylko przy pomocy Mistrali. Prym wiodą w tym Francuzi, którzy sprzedają Rosjanom głównie nowoczesne rozwiązania w zakresie tak zwanej optoelektroniki, czyli termowizji, kamer na podczerwień i systemów celowniczych. Główni sprzedawcy to koncerny Sagem i Thales. Kolejni na liście współpracujących z Rosjanami są Niemcy, choć w znacznie mniejszym stopniu. W 2011 roku ogłoszono, że za 100 mln euro niemieckie firmy zbudują wielkie nowoczesne centrum szkoleniowe w Niżnym Nowogrodzie. W warunkach wirtualnego pola walki mają tam ćwiczyć tak szeregowcy, jak i generałowie. Nadzieje na duże kontrakty w Rosji mieli też Włosi. Sztandarowym projektem była sprzedaż licencji na produkcję wozów terenowych Iveco LMV. Próbowano też reklamować kołowe wozy bojowe Centauro.
Zmiana frontu
Wiele projektów współpracy pomiędzy państwami zachodnimi a Rosją zostało jednak w ostatnich latach zarzuconych. Wszystko przez zmianę na stanowisku ministra obrony w Moskwie. Zwolennika sprowadzania zachodnich technologii i zmuszenia tym sposobem przemysłu zbrojeniowego do reform, Anatolija Sierdiukowa, zastąpił Siergiej Szojgu, zdecydowany zwolennik inwestowania tylko w to, co rosyjskie. Nowy minister zakończył między innymi współpracę z Włochami. Skutkiem tego zdecydowano o wznowieniu produkcji wozów terenowych Tigr, które obecnie mają swój debiut w inwazji na Krym. Rozmowy o innych projektach współpracy zbrojeniowej z Zachodem ucichły. Utrzymano na pewno kontrakty zawarte z Francuzami i pomimo krytyki, prace przy Mistralach trwają. Bez specjalnego rozgłosu Rosję dozbraja Izrael. Chodzi głównie o samoloty bezzałogowe. Rosjanie ciągle mają problem z masową produkcją maszyn tego rodzaju i pozostają znacząco w tyle za np. wojskiem USA.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: US Navy