Dobę po odwetowym uderzeniu Izraela na Iran media informują o szczegółach tej operacji. Dziennik "Jerusalem Post" przekazał, że w ataku wzięło udział ponad sto samolotów. Celem nalotów był między innymi system obrony powietrznej przy lotnisku w Teheranie i tajna baza wojskowa Parczin - dodał "New York Times". Izraelskie wojsko mówi o czterogodzinnych nalotach.
Izraelska armia ogłosiła, że w nocy z piątku na sobotę przeprowadziła falę ukierunkowanych nalotów na Iran w odpowiedzi na wcześniejsze ataki tego państwa. Przekazano, że zaatakowano ok. 20 celów militarnych, w tym fabryki dronów i rakiet balistycznych, systemy obrony powietrznej i inne obiekty wojskowe.
W skomplikowanej operacji, w ramach której zaatakowano cele oddalone o ok. 1600 km od Izraela, wzięło udział kilkadziesiąt samolotów, w tym myśliwców, tankowców powietrznych oraz maszyn rozpoznawczych - dodały siły zbrojne. Według "Jerusalem Post" w nalocie wzięło udział ponad sto samolotów, w tym myśliwce F-35.
Zobacz też: Izrael o "precyzyjnych atakach na cele militarne w Iranie". Operacja odwetowa zakończona
Cztery godziny nalotu
Wojsko potwierdziło, że trwające około czterech godzin naloty przebiegały w kilku fazach. Według mediów pierwszą z nich był atak na systemy obrony powietrznej. Jeszcze przed nim izraelskie lotnictwo uderzyło w radary obrony powietrznej w Syrii - dodał "Jerusalem Post".
Izrael zaatakował m.in. system obrony powietrznej S-300 strzegący międzynarodowego portu lotniczego w Teheranie - poinformował "NYT" za źródłami w irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Uderzono też w co najmniej trzy bazy rakietowe tej formacji, a izraelskie drony zaatakowały tajną bazę wojskową Parczin na przedmieściach Teheranu - dodała nowojorska gazeta.
Iran minimalizuje skalę nalotu Izraela
Według portalu Times of Israel celem ataku na kompleks Parczin był obiekt związany z produkcją rakiet balistycznych. Irańskie władze przekazały, że w Parczin uderzył jeden dron, a pozostałe zostały zestrzelone. Serwis zacytował również media z Arabii Saudyjskiej, które poinformowały o całkowitym zniszczeniu jednej z fabryk związanych z produkcją rakiet balistycznych. Nie podano lokalizacji zakładu, ale według saudyjskiego portalu Elaph fabryka została zniszczona, a jej odbudowa potrwa co najmniej dwa lata. Dodano, że w zakładzie produkowano paliwo do pocisków, które Iran wykorzystał do zaatakowania Izraela 1 października.
Władze Iranu przekazały, że naloty objęły cele w Teheranie, a także w dwóch południowo-zachodnich prowincjach przy granicy z Irakiem - Ilamie i Chuzestanie. Dodano, że obrona powietrzna przechwyciła część pocisków, ale na niektórych obszarach odnotowano "ograniczone szkody". Irańska armia poinformowała później, że w atakach uszkodzono jedynie systemy radarowe. Według irańskich mediów w izraelskich nalotach zginęły cztery osoby.
Przedstawiciele władz Iranu minimalizowali też skalę ataków Izraela. - Doniesienia, jakoby w ataku wzięło udział sto izraelskich samolotów wojskowych, to całkowite kłamstwo - powiedział jeden z urzędników, cytowany przez półoficjalną agencję prasową Tasnim.
Władze w Teheranie przekazały też, że izraelskie samoloty uderzyły na cele w Iranie z terytorium Iraku i nie przekroczyły irańskiej przestrzeni powietrznej.
Nie uderzyli w obiekty nuklearne
Wszystkie źródła potwierdzają, że izraelskie ataki nie objęły obiektów nuklearnych Iranu oraz tych związanych z przemysłem wydobywczym. Prezydent USA Joe Biden ostrzegał wcześniej Izrael, by nie uderzał w te cele, obawiając się, że doprowadzi to do jeszcze większej eskalacji w regionie.
Według mediów premier Izraela Benjamin Netanjahu miał już wcześniej przekazać Amerykanom, że atak obejmie tylko obiekty militarne. Biuro Netanjahu wydało w sobotę wieczorem oświadczenie, w którym zaznaczono, że cele ataku wyznaczono, kierując się interesem narodowym Izraela. Dodano, że doniesienia o ograniczeniu ich pod amerykańską presją są "całkowicie fałszywe".
Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Rafael Grossi potwierdził w sobotę, że irańskie instalacje nuklearne nie ucierpiały w izraelskich atakach.
Po izraelskim ataku irańskie ministerstwo spraw zagranicznych podkreśliło w komunikacie, że Iran uważa, iż "ma prawo i obowiązek bronić się przed aktami agresji z zewnątrz" zgodnie z artykułem 51. Karty Narodów Zjednoczonych. Rząd w Teheranie nie zapowiedział jednak natychmiastowej odpowiedzi.
Izrael przekazał, że jest przygotowany na możliwy odwet Iranu, ale ostrzegł Teheran, że taki atak spotka się z kolejną odpowiedzią.
Napięcie na Bliskim Wschodzie
Iran jest postrzegany przez Izrael jako główny wróg w regionie, który otacza państwo żydowskie siecią wspieranych przez siebie bojówek należących do tak zwanej osi zła lub osi terroru, którą Teheran przedstawia jako "oś oporu". Do tej nieformalnej koalicji należy między innymi palestyński Hamas, który 7 października 2023 r. zaatakował Izrael, co rozpoczęło trwającą do dziś wojnę w Strefie Gazy.
Najsilniejszą organizacją wspieraną przez Iran jest libański Hezbollah, który od ponad roku atakuje Izrael. Od przeszło miesiąca Izrael prowadzi intensywną kampanię przeciwko Hezbollahowi, w tym operację lądową na południu Libanu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: IDF