- W sierpniu, po ulewnych deszczach, do pokoju, gdzie zwykle na łóżku leżała schorowana kobieta, spadł dużych rozmiarów fragment sufitu.
- Po interwencji lokatorów PKP położyły na dachu nową papę, uważając, że problem został rozwiązany. W mieszkaniu pojawiły się wilgoć i grzyb. Pani Milena była zmuszona zabrać swoją mamę do siostry, a sama zaczęła bój o nowe mieszkanie.
- Po odrzuceniu propozycji przeprowadzki pod Radom, dostała kolejną. To lokal zastępczy w sąsiedztwie obecnego - przy ulicy Rychtelskiego. Okazało się jednak, że w tej ofercie jest pewien "haczyk".
- W sprawie pani Mileny i jej mamy interweniowała Aleksandra Bielecka, powiatowa rzeczniczka praw konsumentów w Kutnie. W piśmie wysłanym do spółki poprosiła o pilne wyjaśnienia.
Pani Marianna, która do kilku lat jest niepełnosprawna i nie wstaje z łóżka, od blisko 50 lat jest lokatorką mieszkania w budynku przy ulicy Sienkiewicza 45 w Kutnie, który należy do Polskich Kolei Państwowych. Mieszka tam z córką - Mileną.
Stan budynku z charakterystycznej czerwonej cegły z roku na rok się pogarsza. W sierpniu, po ulewnych deszczach, do pokoju, gdzie zwykle na łóżku leżała schorowana kobieta, spadł dużych rozmiarów fragment sufitu. Po interwencji lokatorów PKP położyły na dachu nową papę, uważając, że problem został rozwiązany.
Tymczasem w mieszkaniu pojawiły się wilgoć i grzyb. Pani Milena była zmuszona zabrać swoją mamę do siostry, a sama zaczęła bój o nowe mieszkanie.
Co ważne, lokatorzy nie zalegają spółce nawet złotówki w opłatach, a remonty przeprowadzali sami.
Kobieta mówi nam, że płaci PKP około 470 złotych czynszu. Mieszka w budynku od urodzenia, to jest od 1978 roku. Osiem lat wcześniej wprowadziła się tam jej matka. - Nie wiem, na jakiej zasadzie dostała to mieszkanie. Nie była pracownicą PKP, ale obowiązuje ją umowa na czas nieokreślony - przekazała.
"Ubezpieczyciele nie chcą ubezpieczyć mieszkania"
Pani Milena spotkała się z nami na początku października, dzień przed wyjazdem do Danii, gdzie jeździ na rehabilitację. Kobieta wpuściła nas do mieszkania, gdzie do niedawna przebywała ze swoją schorowaną, niewstającą z łóżka mamą.
- Niech pan zobaczy (kobieta zapaliła światło), w ilu miejscach jest już popękany sufit. Proszę spojrzeć na narożniki, wszędzie grzyb. Musiałam się stąd szybko wyprowadzić z moją mamą, która przebywa teraz u siostry - powiedziała pani Milena.