- Pojechaliśmy samochodem gdzieś do lasu (...) Potem parę kilometrów szliśmy w absolutnej ciemności. Nie miałem pojęcia, gdzie jestem - mówił operator kamery Tomasz Pluciński. Dodał, że w pewnym momencie leśniczy wskazał miejsce i powiedział, żeby rozłożyć sprzęt.
- Dał mi lornetkę z termowizją. Jak zacząłem się rozglądać dookoła, wszędzie były daniele - opowiadał. Jak relacjonował, według leśniczego było ich około 70. - Wszystkie na nas patrzyły - podkreślił.
Czym się różni bekowisko od rykowiska
Bartosz Roesler, leśniczy do spraw łowieckich z nadleśnictwa Grodzisk, wyjaśnił, że "bekowisko w odróżnieniu od rykowiska dzieje się w miejscu zwanym areną bekowiskową".
- Byki danielowe przychodzą w takie miejsce, wykopują dołek rujowy, zwany kołyską, gdzie oddają mocz i oczekują becząc, czyli wydając godowy dźwięk, na łanie, tudzież na inne byki - opisywał.
- Inne byki, przychodząc na taką arenę, beczą wzajemnie do siebie, przekazując informację: jestem tutaj, to jest moja arena, będę jej bronił, to są moje łanie - tłumaczył.
Okres godowy danieli zwyczajnych przypada na połowę października i trwa do połowy listopada.
"Jeden drugiego powalił"
Operator TVN24 podkreślał, że warunki obserwacji danieli były trudne. - Raz, że nie możemy się gwałtownie poruszać i ich śledzić, a one pokonywały naprawdę duże odległości, przepychając się. W pewnym momencie nawet mi zginęły za drzewem w takiej chwili, że jeden drugiego powalił. To był ten moment, kiedy jeden byk wygrał, a drugi uznał się za pokonanego i wycofał się - relacjonował.
Leśniczy tłumaczył, że byki mają tak ukształtowanie poroża, że zapierają się nim i przepychają się, sprawdzając, który ma większą siłę. - Jeśli byk ma uszkodzone poroże lub w jakiś sposób zdeformowane, może innemu bykowi zrobić krzywdę - zaznaczył.
Jak mówił operator TVN24, po tej walce "wszystkie na komendę sobie poszły".
Autorka/Autor: js/lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24