"Strona białoruska poprzez kontrolerów groziła zestrzeleniem samolotu"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Radio Swoboda, belta.by, delfi.lt, TUT.by
Charge d’affaires Białorusi pojawił się w resorcie dyplomacji
Charge d’affaires Białorusi pojawił się w resorcie dyplomacjiTVN24
wideo 2/4
Charge d’affaires Białorusi pojawił się w resorcie dyplomacjiTVN24

Samolot linii Ryanair, który leciał z Aten do Wilna, lądował na lotnisku w Mińsku. Jednym z pasażerów był opozycyjny aktywista Raman Pratasiewicz, który został zatrzymany w stolicy Białorusi. Prezydent Litwy Gitanas Nauseda uznał sytuację za "wydarzenie bez precedensu", zarzucając białoruskim władzom "przymuszenie samolotu do lądowania w mińskim porcie". Charge d'affaires Białorusi został wezwany do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Samolot wylądował w Mińsku z powodu informacji o znajdującej się na pokładzie bombie. Maszyna została sprawdzona przez saperów. Na pokładzie niczego nie znaleziono - poinformował Ryanair. Samolot w niedzielę przed godz. 20 polskiego czasu wyleciał do Wilna, później doniesiono o bezpiecznym wylądowaniu maszyny w litewskiej stolicy. Pasażerowie oczekiwali na wylot z białoruskiej stolicy ponad siedem godzin.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Zobacz także naszą relację z programu specjalnego >>>

"Według naszych informacji strona białoruska poprzez kontrolerów groziła zestrzeleniem samolotu, jeśli nie przeprowadzi on awaryjnego lądowania w Mińsku" - przekazał były minister i dyplomata Paweł Łatuszka.

Służby prasowe Ryanair powiedziały Radiu Swaboda, że załoga samolotu została ostrzeżona przez kontrolerów białoruskich, że "na pokładzie jest potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa".

Opozycjonista na pokładzie

Jednym z pasażerów samolotu był opozycyjny aktywista i bloger na emigracji Raman Pratasiewicz. Został w Mińsku zatrzymany, co potwierdziło białoruskie MSW. Litewski portal Delfi cytuje słowa opozycjonisty, które miał przekazać pasażerom, stojącym najbliżej: "Czeka mnie kara śmierci!".

Ojciec Pratasiewicza mówił niezależnemu portalowi TUT.by, że Raman wypoczywał w Grecji, a o jego miejscu pobytu wiedziała niewielka liczba osób. - Jesteśmy zszokowani. Zdajemy sobie sprawę, że to, co się dzieje, nie mieści się w żadnych ramach logiki i rozsądnych reguł - powiedział mężczyzna.

Białoruska sekcja Radia Swoboda przekazała, że "na rozkaz prezydenta Alaksandra Łukaszenki wojskowy myśliwiec został wysłany do eskorty pasażerskiego samolotu", który w chwili otrzymania wiadomości (o bombie) znajdował się w pobliżu granicy z Litwą. "Lotnisko docelowe (w Wilnie - red.) było najbliższym miejscem lądowania samolotu, ale zamiast tego leciał do Mińska. Załoga niczego pasażerom nie wyjaśniła" - przekazała rozgłośnia.

Trasę, jaką pokonał samolot, widać na portalu flightradar24.com.

Resort obrony Białorusi o poderwaniu myśliwca "do asysty" samolotu Ryanair

Decyzja o poderwaniu myśliwca do asysty samolotu pasażerskiego Ryanair zapadła po skierowaniu się samolotu na lotnisko w Mińsku w celu awaryjnego lądowania – podało w komunikacie ministerstwo obrony Białorusi.

"Po otrzymaniu informacji o tym, że w przestrzeni powietrznej naszego kraju znajduje się statek powietrzny, na którego pokładzie może być ładunek wybuchowy, decyzją operacyjnego dyżurnego Centralnego Punktu Dowodzenia postawiono w stan gotowości nr 1 dyżurne siły obrony przeciwlotniczej" - podano w komunikacie resortu obrony.

"Załoga dyżurna (MiG-29 - PAP) otrzymała zadanie kontrolowania, a w przypadku konieczności – okazania pomocy samolotowi cywilnemu w bezpiecznym lądowaniu na lotnisku Mińsk-2" – przekazano. Nie wskazano, na czym miałoby polegać ewentualne udzielenie pomocy. Zaznaczono przy tym, że MiG-29 poderwano z bazy w Baranowiczach po tym, jak "kapitan danego samolotu cywilnego podjął decyzję o lądowaniu na lotnisku zapasowym (w Mińsku – PAP) i zawrócił maszynę w kierunku Mińska".

Według tego komunikatu po tym, jak samolot Ryanair wylądował w Mińsku, MiG-29 wrócił do bazy w Baranowiczach.

Państwowa agencja BiełTa poinformowała wcześniej, że Łukaszenka "osobiście wydał polecenie w sprawie lądowania samolotu w Mińsku".

"Pojawiła się informacja o bombie w samolocie. I chociaż ze screenshotu trasy samolotu widać, że był on już prawie przy granicy, zwrócił się on do Mińska, żeby tam go przyjęto" – podał w Telegramie Puł Pierwogo, kanał "zbliżony do służb prasowych Alaksandra Łukaszenki".

"Łukaszenka dał bezdyskusyjny rozkaz: samolot ma zawrócić i zostać przyjęty. W tej sytuacji najważniejsze to bezpieczeństwo i życie ludzi" – dodano. Zaznaczono przy tym z ironią, że "dyktator na coś się przydał". "Niezależnie od sytuacji politycznie Białoruś nie należy do tych, którzy odmówią pomocy w trudnej sytuacji (czego nie można powiedzieć o sąsiadach z Zachodu). Zwłaszcza gdy chodzi o życie ludzi" – wskazano. Według kanału "Białoruś obroniła Europę".

Lotnisko w Mińsku Shutterstock

Konflikt z załogą

Jeden z pasażerów lotu Ryanair powiedział litewskim dziennikarzom, że w czasie lotu doszło do konfliktu między załogą i mężczyzną, który - jak podało Radio Swoboda - mógł obserwować Ramana Pratasiewicza na lotnisku w Atenach.

Na pokładzie samolotu, jak poinformował na antenie białoruskiej telewizji państwowej ONT przedstawiciel lotniska, było 123 pasażerów. Po godz. 16.30 czasu polskiego maszyna ciągle znajdowała się na płycie lotniska. - W chwili obecnej znajdują się oni (pasażerowie - red.) w strefie tranzytowej, gdzie odbywa się kontrola służby bezpieczeństwa lotniczego. Po zakończeniu tych procedur zostanie podjęta decyzja o wylocie – oświadczył.

Dziennikarz telewizji TVN24 Paweł Łukasik poinformował, że samolot ma polskie znaki rejestracyjne i jest zarejestrowany w Polsce.

Jak przekazał wiceszef polskiej dyplomacji Marcin Przydacz, charge d'affaires Białorusi został wezwany do polskiego MSZ, a na lotnisku w Mińsku przebywa polski konsul. Przedstawiciel Białorusi około 18.15 pojawił się w budynku przy Alei Szucha w Warszawie, wyszedł z niego przed godziną 19.00.

Paweł Łukasik o zawróconym samolocie z opozycjonistą na pokładzie
Paweł Łukasik o zawróconym samolocie z opozycjonistą na pokładzie TVN24

"Może mu grozić kara śmierci"

Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego na Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, później innego kanału – Białoruś mózgu (Biełaruś gołownogo mozga). Oba zostały przez władze uznane za ekstremistyczne, a ich autorzy są poszukiwani przez organy ścigania – podkreśla portal niezależnego tygodnika "Nasza Niwa". Pratasiewicz został oskarżony w sprawie karnej i umieszczony na liście osób "zaangażowanych w działalność terrorystyczną".

Zatrzymanie Pratasiewicza skomentowała przebywająca na emigracji w Wilnie była kandydatka w wyborach prezydenckich i liderka opozycji Swiatłana Cichanouska. "Jest absolutnie oczywiste, że to operacja służb specjalnych" – czytamy w niedzielę w kanale Cichanouskiej w Telegramie.

Jej zdaniem "reżim naraził bezpieczeństwo pasażerów samolotu oraz całego lotnictwa cywilnego, by rozprawić się z człowiekiem, który był redaktorem największych niezależnych kanałów na Telegramie". "Tylko za to został on uznany za terrorystę i może mu na Białorusi grozić kara śmierci" – dodała. Na Twitterze była rywalka Łukaszenki zaapelowała o natychmiastowe uwolnienie Pratasiewicza.

Prezydent Litwy Gitanas Nauseda na Twitterze nazwał sytuację "wydarzeniem bez precedensu" i zarzucił białoruskim władzom przymuszenie samolotu do lądowania w mińskim porcie.

"Na pokładzie był aktywista polityczny i założyciel kanału Nexta. Został on aresztowany. Za tymi obrzydliwymi działaniami stoi reżim białoruski" – napisał Nauseda, domagając się niezwłocznego uwolnienia Pratasiewicza.

Do sytuacji odniósł się także premier Mateusz Morawiecki we wpisie na Twitterze. "Z całą stanowczością potępiam zatrzymanie Romana Protasevicha przez władze białoruskie po porwaniu samolotu pasażerskiego Ryanaira. To naganny akt terroryzmu państwowego" - napisał.

"Zwróciłem się do Przewodniczącego Rady Europejskiej o rozszerzenie agendy jutrzejszej Rady Europejskiej o punkt dotyczący natychmiastowych sankcji wobec reżimu A. Łukaszenki. Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny" - podkreślił premier.

Czytaj także: "Akt terroryzmu państwowego popełniony na rozkaz Łukaszenki", "szokujące", "całkowicie niedopuszczalne"

Autorka/Autor:tas/dap

Źródło: PAP, Radio Swoboda, belta.by, delfi.lt, TUT.by

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock