W Nowym Jorku, Shanksville i Arlington w związku z okrągłą rocznicą ataków z 11 września wspomniano tragiczne chwile sprzed dwudziestu lat. W Nowym Jorku, jak co roku, w niebo wysłany został siedmiokilometrowy, podwójny słup świetlny. Z mieszkańcami rozmawiał tego wieczora reporter TVN24. - To miasto, którego mieszkańcy się jednoczą i wspierają, dzięki czemu wiesz, że chcesz tu żyć - usłyszał.
Za nami 20. rocznica zamachów terrorystycznych z 11 września. W Stanach Zjednoczonych zginęło wtedy łącznie 2997 osób. Po uprowadzeniu czterech pasażerskich boeingów porywacze uderzyli w bliźniacze wieże World Trade Center oraz w gmach Pentagonu. Planowany czwarty atak udaremnili walczący z terrorystami pasażerowie. Maszyna rozbiła się w pobliżu Shanksville, w Pensylwanii.
Uroczystości rocznicowe odbyły się w trzech miejscach zamachów: Nowym Jorku, Shanksville oraz Arlington w Wirginii. W ceremonii pod pomnikiem upamiętniającym zamachy pod wieżowcem One World Trade Center w Nowym Jorku wspólnie z byłymi prezydentami Barackiem Obamą i Billem Clintonem wziął udział prezydent Joe Biden. Na miejscu zgodnie z tradycją, odczytano nazwiska ofiar ataku na World Trade Center. Minutą ciszy upamiętniono godziny i minuty, w których kolejno zawaliły się dwie wieże WTC.
Na miejscu katastrofy lotu 93, który rozbił się w pobliżu Shanksville, przemawiał George W. Bush, prezydent w czasach zamachów z 11 września. Przyznał, że zamachy 11 września na zawsze zmieniły życie Amerykanów. W Pensylwanii przemawiała także wiceprezydent Kamala Harris. Stwierdziła, że zamachy pokazały, że "jedność w Ameryce jest możliwa" i konieczna dla pomyślności Ameryki i jej roli w świecie.
Orędzie prezydenta Joe Bidena: "W bitwie o duszę Ameryki jedność jest naszą największą siłą"
Siedmiokilometrowe strumienie światła na Dolnym Manhattanie
Nowy Jork, jak co roku, uczcił pamięć ofiar wysokim na siedem kilometrów tak zwanym "hołdem świetlnym", który z Dolnego Manhattanu widoczny jest - w zależności od widoczności - nawet sto kilometrów dalej.
Na miejscu był reporter TVN24 Jan Pachlowski, który rozmawiał z nowojorczykami. - Kiedy widzę te strumienie światła, to cofam się do tamtego dnia. Nie czuje, że minęło dwadziescia lat, wszystko ponownie staje się takie żywe - powiedział jeden z mieszkańców.
- Dokładnie tego nie pamiętam, ale żyję w mieście, dla którego te wydarzenia są bardzo ważne. Żyjemy tu każdego dnia. Czuć tu tę energię, czuć, co miasto może dla nas zrobić i jak się jednoczy w czasie tragedii. Nie tylko tej z 11 września, ale i innych katastrof - opisywała inna mieszkanka. - To miasto, którego mieszkańcy się jednoczą i wspierają, dzięki czemu wiesz, że chcesz tu żyć - dodała.
Źródło: tvn24.pl, Reuters, TVN24