Rosja zagroziła Ukrainie atakiem rakietowym. Ma to być odpowiedź na plany przeprowadzenia przez ukraińską armię manewrów z użyciem rakiet w okolicach zaanektowanego Krymu – doniósł w środę portal opiniotwórczego tygodnika kijowskiego "Dzerkało Tyżnia". Pytany o tę kwestię rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wyraził nadzieję, że "Kijów nie dopuści do bezprawnych działań", mogących zagrażać bezpieczeństwu przelotów nad terenem Rosji i przyległymi rejonami".
- Na Kremlu nie chcielibyśmy jakichkolwiek działań ze strony Ukrainy, naruszających prawo międzynarodowe, które mogłyby stworzyć niebezpieczeństwo dla przelotów międzynarodowych nad terytorium Rosji i w przyległych rejonach - powiedział Dmitrij Pieskow odpowiadając na pytanie dziennikarzy, czy jest możliwy atak rakietowy na Ukrainę w przypadku przeprowadzenia przez Kijów w okolicy Krymu ćwiczeń z użyciem rakiet.
Zapowiedź tych manewrów rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa nazwała "prowokacją obliczoną na ostrą reakcję Moskwy".
- W związku z tak zwanymi ćwiczeniami połączonymi z użyciem rakiet chcę powiedzieć, że jest to, oczywiście, kolejna prowokacja na dużą skalę władz ukraińskich - oświadczyła rzeczniczka MSZ Rosji na briefingu. Jej zdaniem, plan Kijowa ma na celu "eskalację konfliktu między Ukrainą a Rosją". - Temat ten Kijów nieustannie podgrzewa, trzyma pod ręką - oświadczyła Zacharowa.
Jawne groźby
Wcześniej ukraińskie lotnictwo wojskowe zapowiedziało, że manewry odbędą się w dniach 1-2 grudnia i uprzedziło linie lotnicze, by nie korzystały w tym czasie z przestrzeni powietrznej Ukrainy w tym regionie.
W odpowiedzi na te plany 25 listopada rosyjskie Ministerstwo Obrony wezwało na rozmowę ukraińskiego attaché wojskowego w Moskwie, zaś 26 listopada wręczono mu notę protestacyjną.
W środę portal tygodnika "Dzerkało Tyżnia" poinformował, z powołaniem na źródła w Ministerstwie Obrony w Kijowie, że w nocie zawarte były jawne groźby wobec Ukrainy.
"W razie przeprowadzenia przez Ukrainę manewrów rakietowych w rejonie granicy rosyjsko-ukraińskiej na Krymie Rosja grozi Kijowowi atakiem rakietowym" – napisał tygodnik. "Jeśli Ukraina przeprowadzi takie manewry, strona rosyjska będzie, po pierwsze, zestrzeliwała ukraińskie rakiety. Po drugie zaatakuje ukraińskie wyrzutnie rakiet" – czytamy.
"Histeria Rosji"
Komentując te doniesienia sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ołeksandr Turczynow oświadczył wcześniej, że według prawa międzynarodowego przestrzeń powietrzna Rosji sięga jedynie do połowy Cieśniny Kerczeńskiej, która łączy Morze Azowskie z Morzem Czarnym.
- Histeria Rosji, że Ukraina, wbrew umowom międzynarodowym, jednostronnie podjęła decyzję o manewrach rakietowych w "suwerennej przestrzeni powietrznej Federacji Rosyjskiej" pozbawiona jest zdrowego rozsądku – powiedział Turczynow.
Należący do Ukrainy Krym został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji militarnej i referendum na półwyspie, którego wyników nie uznały ani władze w Kijowie, ani państwa zachodnie.
"W środę, 30 listopada, dowiedzieliśmy się także, że Rosja dostarczyła na Krym rakietowe systemy przeciwlotnicze S-300" - podkreślił portal "Zerkała Tyżnia", powołując się na ustalenia wolontariuszy z międzynarodowego portalu InformNapalm.
Autor: tas/adso / Źródło: PAP, zn.ua
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru