Prezydent Syrii Baszar al-Asad spotkał się w Damaszku z grupą rosyjskich parlamentarzystów, którym powiedział, że uderzenie Zachodu na jego kraj było aktem agresji. Chwalił także - jak relacjonują Rosjanie - sowieckie systemy rakietowe, dzięki którym miał odeprzeć atak. USA i Francja zaprzeczają, by którykolwiek z ich pocisków został zestrzelony.
Do spotkania w Damaszku doszło w niedzielę, ponad dobę po uderzeniu na trzy cele w Syrii przez Stany Zjednoczone, Francję i Wielką Brytanię i tydzień po chemicznym ataku syryjskiego wojska w Dumie we Wschodniej Gucie.
Rosja, jeden z najbliższych sojuszników Asada, potępiła atak.
Moskwa i Damaszek "prowadzą jedną wojnę"
"Trójstronna agresja przeciwko Syrii została wsparta przez kampanię dezinformacji" - przekazała w niedzielnym komunikacie po spotkaniu z rosyjską delegacją kancelaria Asada.
Rosyjscy parlamentarzyści w rozmowie z rosyjską agencją TASS opowiedzieli zaś o jego przebiegu.
- Z punktu widzenia prezydenta (Asada - red.), to była agresja i my podzielamy tę opinię - powiedział w rozmowie z TASS Siergiej Żelezniak, członek Komisji do Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej. Żelezniak powiedział, że Asad nie komentował wezwań amerykańskiego Departamentu Stanu do ujawnienia zapasów broni chemicznej.
Prezydent Syrii miał powiedzieć delegacji, że Moskwa i Damaszek "prowadzą jedną wojnę, nie tylko z terroryzmem", ale także chronią niepodległość państw.
Asad chwalił radzieckie systemy obrony, mówił o odparciu ataku
Parlamentarzyści mówili, że Asad był w "dobrym humorze" i nie przerywa pracy w Damaszku. Rosyjski parlamentarzysta Dmitrij Sablin powiedział, że prezydent Syrii przyjął zaproszenie do syberyjskiego Chanty-Mansyjskiego Okręgu Autonomicznego – Jugra. Nie wiadomo jednak, kiedy ta wizyta miałaby się odbyć.
Rosjanie twierdzili także, że na spotkaniu z nimi Asad chwalił radzieckie systemy rakietowe, które - jak informowali - pomogły odeprzeć atak Zachodu.
"Wczoraj widzieliśmy amerykańską agresję" - miał cytować niedzielne słowa Asada Sablin. "I byliśmy w stanie ją odeprzeć sowieckimi pociskami z lat 70." - miał dodać.
Na konferencji prasowej w sobotę przedstawiciel sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji generał Siergiej Rudskoj oświadczył, że syryjska obrona zdołała przechwycić 71 spośród 101 wystrzelonych przez Zachód pocisków.
Dodał, że atak odparto za pomocą radzieckich systemów S-125, S-200, Buk, Kub i Osa. Zapowiedział także, że Moskwa może powrócić do kwestii dostaw rakietowych systemów obrony powietrznej S-300 dla Syrii i innych państw w świetle ataków dokonanych przez kraje zachodnie na obiekty w Syrii.
W czasie niedzielnego spotkania temat S-300 nie miał być poruszony - twierdzi TASS, powołując się na parlamentarzystów.
USA i Francja dementują
Pentagon potem zdementował te informacje, podając, że po pierwsze pocisków było 105, a po drugie żaden z nich nie został zestrzelony. Poinformował także, że trzy cele w Syrii - placówka badawcza, magazyn i bunkier - zostały z sukcesem zniszczone.
Także ministerstwo obrony Francji zdementowało doniesienia o rzekomym zestrzeleniu rakiet.
Połączone siły amerykańskie, brytyjskie i francuskie przeprowadziły nad ranem w sobotę serię nalotów w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej 7 kwietnia w Dumie we Wschodniej Gucie, na wschód od Damaszku.
O ten atak kraje zachodnie oskarżają siły reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Siły zbrojne USA poinformowały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej, oraz bunkier i składy znajdujące się na zachód od miasta Homs (Hims).
Autor: pk\mtom / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl