Rosja rozmieściła pociski rakietowe średniego i krótszego zasięgu typu ziemia-ziemia, co jest złamaniem "ducha i intencji" porozumienia rozbrojeniowego z lat 80. ubiegłego wieku - powiedział w środę wiceszef kolegium połączonych szefów sztabów USA, generał Paul Selva.
Jest to pierwsze oficjalne potwierdzenie doniesień dziennika "New York Times" z lutego, że Rosja rozmieściła w tajemnicy pociski manewrujące ziemia-ziemia, oznaczone przez Amerykanów jako SSC-8, które według ekspertów są najprawdopodobniej lądową wersją odpalanych z morza rakiet SSN-30A. Ich zasięg może wynosić nawet 5,5 tysiąca kilometrów i prawdopodobnie mogą one przenosić głowice nuklearne. - System sam w sobie stanowi zagrożenie dla większości naszych obiektów w Europie. Sądzimy, że Rosjanie umyślnie rozmieścili go po to, by stworzyć zagrożenie dla NATO i obiektów, które wchodzą w obszar odpowiedzialności NATO - ocenił generał, który wystąpił na posiedzeniu komisji ds. obrony Izby Reprezentantów.
Naruszenie traktatu
Testy i rozmieszczenie tych rakiet są naruszeniem traktatu INF o całkowitej likwidacji rakiet średniego zasięgu z 1987 roku.
INF, podpisany przez prezydentów USA i ZSRR Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa, zabrania obu stronom testowania, produkcji i posiadania odpalanych z wyrzutni naziemnych rakietowych pocisków balistycznych bądź manewrujących o zasięgu od 500 kilometrów do 5,5 tysiąca kilometrów. Układ ten jest uważany za jedno z porozumień, które doprowadziły do zakończenia zimnej wojny. Już w 2014 roku administracja ówczesnego prezydenta USA Baracka Obamy interweniowała w reakcji na testy tej nowej rakiety. Według przedstawicieli Waszyngtonu,Rosja dysponuje dwoma batalionami tych zakazanych rakiet. Pierwszy stacjonuje na poligonie Kapustin Jar w północno-zachodniej części okręgu astrachańskiego. Drugi w grudniu został stamtąd przemieszczony do innej części Rosji - pisał "NYT". Każdy batalion wyposażony jest w cztery mobilne wyrzutnie rakietowe.
Autor: kg/adso / Źródło: PAP