Gościem "Faktów po Faktach" TVN24 był holenderski admirał Rob Bauer, który w latach 2021-2025 przewodniczył Komitetowi Wojskowemu NATO. To ciało złożone z wysokich rangą oficerów wojsk Sojuszu, które nadzoruje pracę dwóch najwyższych, strategicznych dowództw NATO: Sojuszniczego Dowództwa Operacji i Sojuszniczego Dowództwa ds. Transformacji.
Admirał Bauer został zapytany, czy rosyjskie myśliwce naruszające przestrzeń powietrzną państwa członkowskiego NATO powinny zostać zestrzelone. Odpowiedział, że to zależy od tego, czy dana sytuacja jest zagrożeniem.
- Jest to naruszenie przestrzeni powietrznej, tak, to prawda. Ale przede wszystkim, czy jest to realne zagrożenie wojskowe, czy jest to początek ataku na przykład - wyjaśnił. Dodał, że decydują o tym dowódcy wojskowi.
"Próba wpłynięcia na naszych obywateli"
Gość "Faktów po Faktach" TVN24 stwierdził, że polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski już ostrzegł Rosję, iż rosyjskie obiekty mogą zostać zestrzelone nad Polską. Przywołał też incydent z Estonii, gdzie rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną, ale zostały przechwycone i wyleciały z niej. Odniósł się także do Danii, gdzie nad lotniskami we wrześniu pojawiły się niezidentyfikowane dotychczas drony.
- Myślę, że jest to niezmiernie ważne, abyśmy zrozumieli, że to, co robią Rosjanie, to próba wpłynięcia na naszych obywateli, na ich myślenie. Polska, Estonia, Dania to trzy kraje, które wspierały Ukrainę tak bardzo w ciągu ubiegłych trzech i pół roku, że jest to absolutnie zrozumiałe, że Rosja uderza właśnie w nie. To Rosjan boli, że pomagamy Ukrainie. Inaczej by tego nie robili - podkreślił Bauer. Dodał, że NATO reaguje na te incydenty i jest obecne na wschodniej flance.
Czy artykuł 5. działa? "Nie ma cienia wątpliwości"
Admirał Bauer powiedział, że rozumie polskie obawy wynikające z historii, ale podkreślił, że gotowość sojuszników do podjęcia akcji zbrojnej w przypadku napaści na któreś państwo Sojuszu jest niezachwiana. Jest to zobowiązanie wynikające z artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego.
- Przecież mamy wszelkiego rodzaju już porozumienia co do tego, że siły będą przemieszczane. Dowódca na Europę (Naczelny dowódca sojuszniczy w Europie - red.) zacznie mówić jednostkom w innych krajach niż tylko Polska, kraje bałtyckie, Węgry, Słowacja, Rumunia, Bułgaria, aby te przemieszczały się w kierunku miejsca, gdzie pojawia się zagrożenie, to będzie się działo. To jest część planów wojskowych, które wszystkie kraje zatwierdziły - wyjaśnił.
Bauer przypomniał, jak rosyjska armia gromadziła się przez kilka miesięcy, zanim w lutym 2022 roku dokonała pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. - Gdyby coś takiego miało się wydarzyć w pobliżu waszych granic, czy tych krajów bałtyckich, czy gdziekolwiek indziej, to naczelny dowódca w Europie zacznie przemieszczać siły w kierunku takiego obszaru - powiedział.
- To będą siły wszystkich krajów, bo wszystkie kraje już są w tych grupach bojowych wzdłuż wschodniej flanki. Zatem jeżeli popatrzymy na przykład na państwa bałtyckie: Litwa, jak zostanie zaatakowana, to (są tam - red.) Niemcy, Holendrzy, Norwegowie, jeżeli Polska, to atakuje się Amerykanów. Jeżeli Estonię, atakuje się Brytyjczyków - wymienił Bauer.
Gość programu zapewnił, że jego doświadczenie w pracy z wojskowymi jest takie, iż "nie ma cienia wątpliwości", że atak na kraj NATO na wschodniej flance będzie atakiem na wszystkie siły Sojuszu, co będzie się wiązało z reakcją.
Autorka/Autor: fil/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24