Premium

Jak idzie rozliczenie "Willi plus"? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Zdjęcie: Adam Warżawa/PAP

Po dwóch latach od wybuchu afery "Willa plus" przyglądamy się beneficjentom programu byłego już ministra edukacji Przemysława Czarnka. Jeden prowadzi remont i nie zamierza oddawać dotacji, inny w posiadłości za ponad 2 miliony złotych snuje "refleksje nad naturą wszechświata". Czy państwo jest bezradne wobec takiego "happeningowego podejścia"?

  • Śledztwo w sprawie dotacji z programu "Willa plus" prowadzi prokuratura, a Ministerstwo Edukacji Narodowej korzysta z pomocy CBA. Mimo to do państwowej kasy wróciło tylko 3,5 mln zł z rozdzielonych przez Przemysława Czarnka 40 mln zł na nierzadko imponujące domy, luksusowe mieszkania, a nawet posiadłość z prywatnym lasem i stawem. 
  • Te 3,5 mln zł organizacje oddały dobrowolnie. Ale one dostały pieniądze na wyposażenie lub w ogóle nie zdążyły ich wydać.
  • MEN usiłuje odzyskać dotacje od kolejnych dwóch fundacji. Ich prezesi nie zamierzają jednak zwracać choćby złotówki ani tym bardziej oddawać "willi". Jeden zaczął remont i prowadzi rekonstrukcje historyczne, drugi w posiadłości mieszka, organizuje warsztaty z numerologii, a w korespondencji z MEN podkreśla, że wszystkich osądzi Bóg.
  • - To ośmiesza instytucje publiczne, które nie potrafią sprawnie reagować i utrwala w społeczeństwie przekonanie, że państwo nie jest skuteczne w ściganiu i rozliczaniu nieprawidłowo przyznanych funduszy - komentuje prawnik.

Rozliczanie PiS było jednym z haseł w kampanii wyborczej koalicji 15 października (KO, Lewica, Trzecia Droga). A jednym z funduszy, który miał takiemu rozliczaniu zostać poddany, jest opisany przez nas dwa lata temu program "Willa plus" (oficjalnie "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania").

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam