|

Tak jakby sprzedawczyni nie dostawała pensji, gdy akurat nie ma klientów

Minister Barbara Nowacka i Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego
Minister Barbara Nowacka i Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego
Źródło: PAP/Marcin Obara
Od rozpoczęcia roku szkolnego nie było dnia, byśmy w redakcji tvn24.pl nie dostali pytań o wycieczki szkolne i nauczycielskie wynagrodzenia. Pytają rozgoryczeni rodzice i nie mniej rozgoryczeni nauczyciele. Zarówno ci, w których szkołach wycieczki są, jak i ci, w których je odwołano. Wszyscy przekonywali: "Tracą dzieci" i "Tak źle jeszcze nie było". Czy ten "chaos" się skończy?Artykuł dostępny w subskrypcji

Dzień Edukacji Narodowej, potocznie nazywany Dniem Nauczyciela. Dziś w większości szkół nie odbywają się lekcje. Nauczyciele i nauczycielki świętują. Chyba że tak jak Marta, anglistka z Warszawy, od kilku tygodni powtarzają: - Tu nie ma nic do świętowania. Co tu świętować w kraju, w którym nawet twój minister cię nie poważa?

Co jej zdaniem jest miarą tego braku poważania? Kwestia wynagrodzeń. I nie, nie chodzi tylko o wysokość pensji jako takich, ale o kwestię wynagrodzenia za dodatkową pracę.

Jaką? Już tłumaczymy.

Trzynaście lat czekania, a potem problemy

Cały problem zaczął się w lutym. A właściwie nie, nieprawda. To problem, który upychany był pod dywan od lat. Ale to właśnie w lutym 2025 roku zapadł wyrok Sądu Najwyższego, który miał poprawić sytuację tysięcy nauczycieli, którzy z uczniami jeżdżą na wycieczki, opiekują się dziećmi na konkursach w weekendy, prowadzą międzynarodowe projekty.

Czytaj także: