Przez rok opozycja mówiła, że nie jesteśmy w stanie wysyłać za granicę ukraińskiego zboża. Co więcej, w PiS-ie też to wiedzieli. I nic z tym nie zrobili - mówił w TVN24 wicemarszałek Sejmu z Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Jego zdaniem rządzący "teraz pójdą po trupach, żeby sytuację uratować i nie będą się liczyli z niczym i z nikim".
Po protestach rolników rząd przyjął w sobotę rozporządzenie w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Na długiej liście produktów są między innymi zboże, mleko, jaja oraz mięso. Rzeczniczka Komisji Europejskiej Miriam Garcia Ferrer powiedziała, że "polityka handlowa leży w wyłącznej kompetencji Unii Europejskiej, a zatem działania jednostronne są niedopuszczalne".
Czarzasty: Teraz pójdą po trupach, żeby sytuację uratować
O wprowadzonym przez rząd zakazie mówił w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu z Lewicy. - To się wszystko działo od roku. Abstrahując od tego, kto o tym mówił pierwszy, kto drugi, kto trzeci, ale w momencie, kiedy były znoszone cła, już wtedy trzeba było rozmawiać z Unią Europejską i pokazywać, jakie są realia w Polsce - powiedział. Zdaniem Czarzastego "wiadomo było, że nie jesteśmy w stanie tego (zboża - red.) wysłać za granicę, bo porty nie są do tego przygotowane". - Wiadomo było, że jesteśmy w stanie wysyłać 700 tysięcy ton miesięcznie, a w tej chwili mamy w silosach siedem milionów ton. Wiadomo było, że przyjdą zbiory, że nie jesteśmy w stanie tego przewieźć - wyliczał. - Przez rok opozycja to mówiła. Co więcej, w PiS-ie też to wiedzieli. I nic z tym nie zrobili - wskazał gość TVN24. Teraz - dodał - "PiS już nie miał wyjścia". - Problem polega na tym, że jeżeli nasza pozycja w Unii Europejskiej, stan rozmów z Unią Europejską byłby inny, to ktoś pojechałby wcześniej i powiedział: "słuchajcie, nie daliśmy rady, musicie nam pomóc". Tego nie zrobili. Teraz pójdą po trupach, żeby sytuację uratować. Nie będą się liczyli z niczym i z nikim. Zobaczymy, jaki będzie tego efekt - mówił Czarzasty.
- W tej chwili wrzucą w tej sprawie miliony złotych. Ale niech pan nie szuka racjonalności w tej sprawie. Idą wybory, w związku z tym nie ma takich pieniędzy na świecie, których by w tej chwili PiS nie rzucił, żeby opanować tę sytuację - dodał.
Czarzasty: dyskusje zajmujące się opozycją nie robią dobrze opozycji
Wicemarszałek mówił też o niesłabnącym, mimo drożyzny i afer, poparciu PiS w sondażach. - PiS zgrabnie wychodzi z różnych kryzysów. Z drugiej strony opozycja jest niezborna w wielu sprawach - stwierdził.
- Dyskusje zajmujące się opozycją nie robią dobrze opozycji. My w tej chwili obserwujemy taką sytuację, że różnica między największą partią opozycyjną a PiS, to jest stabilnie 10 procent. To jest bardzo duża różnica i nie jest tak, że w przeciągu pięciu miesięcy tylko jedna strona nadrobi, a druga spadnie - zaznaczył.
- Czy pan myśli, że dyskusja o tym, czy pan Tusk, czy pan Trzaskowski jest lepszym liderem, robi Platformie Obywatelskiej dobrze? My mieliśmy kryzys na Lewicy dwa lata temu. Było bardzo dużo wewnętrznych dyskusji partyjnych, które wychodziły na zewnątrz. Ludzie nie lubią patrzeć na swoich liderów jako skłóconych, niemających jednego zdania - powiedział Czarzasty.
Dodał, że "dyskusja o jednej liście ciągnąca się od roku nie dała żadnych efektów, pokazuje różne zdania w tej sprawie".
Czarzasty: pozytywnie oceniam wszystkie elementy integrujące opozycję
Gość TVN24 mówił też o zwołanym przez Donalda Tuska na 4 czerwca marszu "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską". Pytany, czy ten marsz może być "impulsem" dla opozycji przed wyborami, odparł, że "rzadko się zdarza w polityce, żeby jedna historia zmieniła bieg wydarzeń".
- Ta manifestacja na pewno będzie jednym z ważnych elementów. Piotr Zgorzelski swojego czasu zwołał po raz pierwszy całą opozycję przy okazji rocznicy konstytucji. Nam jako Lewicy się udało to zrobić przy okazji rocznicy przystąpienia do NATO. Tusk teraz proponuje marsz 4 czerwca - przypominał Czarzasty.
Podkreślił, że "pozytywnie" ocenia "wszystkie elementy integrujące opozycję, pokazujące polityków i polityczki opozycji w jednym miejscu".
Prowadzący zapytał wicemarszałka, czy przedstawiciele Lewicy wezmą udział w marszu. - Pan Donald Tusk nie zadzwonił i w ogóle nie mam o to pretensji. Spotykamy się raz w miesiącu, spotkamy się w najbliższym czasie. Zapytamy - pewnie też (zapyta - red.) Kosiniak-Kamysz i Hołownia - jak on sobie to wyobraża. Dużo ciepła jest we mnie w tej sprawie. Spodziewam się po opozycji rozsądku - odpowiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24