Kiedy wrak Tu-154M rozbitego w Smoleńsku wróci do Polski, nadal nie wiadomo. Wojsko zaczęło już jednak szykować ostatnią podróż tupolewa. Kilometr po kilometrze trasa ze Smoleńska do Polski jest mierzona i analizowana. Opracowany jest plan przewiezienia tysięcy fragmentów samolotu do kraju.
Trasę Smoleńsk-Mińsk Mazowiecki, gdzie w hangarze na lotnisku wojskowym mają zostać umieszczone szczątki Tu-154M, od środy bada czterech wojskowych inżynierów z jednostki w Bydgoszczy. Powolny powrót do Polski Przed zespołem żołnierzy stoi mozolne zadanie dokładnego zmierzenia dróg, którymi mają się poruszać ciężarówki z wrakiem i stwierdzenie, czy bez problemu po nich przejadą. Jeśli któryś most okaże się za niski, albo w którymś miejscu jezdnia będzie za wąska, to trasę trzeba będzie zmienić. Szczątki Tu-154M będą przewożone jako transport wielkogabarytowe. Największe fragmenty rozbitego samolotu ważą około 50 ton i mają 10-13 metrów długości. Ich transport po drogach Rosji, Białorusi i Polski nie będzie łatwy. Zwłaszcza, że nie można ich uszkodzić, co mogłoby utrudnić późniejsze badania przez prokuraturę. Nieoficjalnie MON ma również brać pod uwagę transport koleją lub samolotem. To ostatnie rozwiązanie byłoby jednak zdecydowanie najdroższe. Eksperci z którymi rozmawiały "Fakty TVN" twierdzą, że transport drogowy byłby najbezpieczniejszy dla wraku.
Autor: mk//bgr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: MAK