"Jestem wk***iona" - grzmiała Joanna Jaśkowiak na proteście kobiet. Dziś mówi, że jest "bardzo szczęśliwa". Bo nie dość, że sąd uniewinnił ją za wulgaryzm, to złość może teraz pomóc w ratowaniu życia i zdrowia małych dzieci. Żona prezydenta Poznania oddaje Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy swój oprawiony wyrok. - Jeśli padnie taka kwota, jak w zeszłym roku za samo policyjne wezwanie, będę wniebowzięta - mówi.
GRUPA TVN JEST GOSPODARZEM I PARTNEREM 27. FINAŁU WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY. #WOSPwTVN24
W specjalnej ramce, opieczętowany, z uzasadnieniem. Wyrok jeszcze ciepły, bo odebrany dopiero w ostatnią środę.
- Jest klauzula prawomocności, podpięte uzasadnienie i pieczęci państwowe. Prosiłam, żeby były takie ładne, jak najbardziej wyraźne - mówi Joanna Jaśkowiak.
Joanna Jaśkowiak zdecydowała się podarować WOŚP wyrok kończący jej "przygodę" sądową między innymi dlatego, że w zeszłym roku samo policyjne wezwanie wylicytowano za okrągłe 10 tysięcy złotych (i wezwanie, i proces dotyczyły tego samego: użycia wulgaryzmów w miejscu publicznym).
Złość przeliczyła na złotówki
- Nie mam oczekiwań co do kwoty, z każdej będę zadowolona. Gdyby padła taka jak w ubiegłym roku, byłabym wniebowzięta - mówi żona prezydenta Poznania.
Do dzisiaj jest pod wrażeniem tego, za ile ktoś wylicytował zwykłe policyjne pismo.
- Tamta suma przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewam się, że mój wyrok w tym roku osiągnie podobny wynik. Ale na aukcje wystawia się rożne rzeczy, warto próbować. Zawsze to parę złotych więcej na szczytny cel - podkreśla.
Wychodzi na to, że danie upustu złym emocjom ostatecznie wychodzi na dobre - mówi. - Na pewno przyniesie wymierne korzyści, przeliczalne na złotówki. A później przeliczalne na urządzenie, które posłuży dzieciom w szpitalu - kończy kiedyś oskarżona, dziś uniewinniona. Cieszy się, że w tym roku sprawa jej wykroczenia znowu może komuś pomóc.
O dokument można powalczyć na tegorocznej internetowej aukcji WOŚP. Rywalizacja rozpoczęła się od przebicia wyjściowej kwoty: 100 złotych.
Nigdy nie żałowała
Był Dzień Kobiet, marzec 2017 roku. Wystarczyły dwa niecenzuralne wyrazy. W mediach zawrzało.
Podczas płomienniej przemowy na Strajku Kobiet padły słowa, z których Jaśkowiak musiała tłumaczyć się później przed sądem. Nie wymsknęły się przypadkowo, wplotła je na sam koniec zdania, które stopniowo opisywało jej rosnącą złość:
- Chcę powiedzieć: "nie" pewnym rzeczom. Od czasu, gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia i tymi uczuciami chciałabym się dzisiaj przede wszystkim z kobietami podzielić. Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość i ostatecznie brakuje mi słów i chyba tylko jedno [pasuje - red.], mało cenzuralne: wku*w. Jestem wku**iona - mówiła Joanna Jaśkowiak 8 marca 2017 roku na placu Wolności w Poznaniu.
Podkreślała później, że wypowiedź była przemyślana i "bardzo dobrze sformułowana".
Ogólnokrajowy Strajk Kobiet odbył się 8 marca 2017 roku w kilkudziesięciu miastach Polski. Nawiązywał do wcześniejszego Czarnego Protestu, którego powodem była zapowiedź włączenia do prac Sejmu projektu zaostrzającego prawo aborcyjne.
Była zła. Teraz czuje ulgę
Ktoś poczuł się urażony słowami Jaśkowiak na tyle, że zgłosił sprawę na policję. Ale dopiero po dziewięciu miesiącach, w grudniu 2017 roku.
W maju usłyszała wyrok: 1000 złotych grzywny. Spodziewała się go, co nie oznacza, że się z nim zgadzała. Złożyła apelację.
24 września sędzia sądu drugiej instancji przyznał jej rację i całkowicie uniewinnił. - Jestem bardzo szczęśliwa, że tak się to zakończyło. To nic przyjemnego mieć rozpoczętą sprawę sądową. Co czuję? Na pewno ulgę - mówi dzisiaj.
- Ze względu na uzasadnienie, które padło przy ogłaszaniu tego wyroku, jest to bardzo cenna rzecz dla nas, dla osób, dla których wolność słowa jest bardzo ważna - dodaje.
"Może to było potrzebne?"
A uzasadnienie, o którym mowa, było równie dosadne, co jej przemówienie na placu Wolności. Sędzia Sławomir Jęksa w sposób niepozostawiający złudzeń usprawiedliwił Joannę Jaśkowiak, notariuszkę, z użycia niecenzuralnych słów.
- Obwiniona użyła słów wulgarnych, które były słyszane przez dzieci, co jest oczywistym złem. Ale znacznie większym złem jest to, co dzieje się w Polsce. Mamy ciąg naruszeń konstytucji w związku z ograniczaniem wolności zgromadzeń, przejmowaniem instytucji konstytucyjnych, czyli Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, w chwili obecnej Sądu Najwyższego, naruszaniem zasady trójpodziału władzy i odmową publikowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego – mówił.
- Raz się to zdarzyło, być może było potrzebne - przypuszczał w uzasadnieniu.
Mowę przeanalizował sam zastępca rzecznika odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów sądów powszechnych, który w listopadzie zapowiedział wszczęcie wobec Jęksy postępowania dyscyplinarnego.
Sprawy bliźniacze do tej dotyczącej Joanny Jaśkowiak założono też kobietom, które wspierały oskarżoną podczas jej przesłuchań i rozpraw. Zjawiały się pod komisariatem i sądami z plakatami "też jesteśmy wku**ione". Jeszcze w sierpniu 2018 roku zostały ukarane grzywną w wysokości 100 złotych, czwartego stycznia je uniewinniono.
27. Finał
Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy powstała w 1993 roku. Od tego czasu co roku, na początku stycznia, organizuje wielką zbiórkę pieniędzy. Za zebrane środki kupuje i przekazuje w darze, przede wszystkim szpitalom dziecięcym w Polsce, najnowocześniejszy sprzęt medyczny.
Finał WOŚP to jednodniowa zbiórka publiczna, organizowana przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. W ciągu 26 Finałów fundacja zebrała i przeznaczyła na wsparcie polskiej medycyny ponad 951 mln złotych.
27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy gra pod hasłem "Pomaganie jest dziecinnie proste. Gramy dla dzieci małych i bez focha". Celem zbiórki jest zakup nowoczesnego sprzętu medycznego dla specjalistycznych szpitali dziecięcych.
Autor: Wanda Woźniak / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Joanna Jaśkowiak