Sytuacja jest naprawdę bardzo trudna - powiedział w "Faktach po Faktach" prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz, który pracuje jako wolontariusz na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szpitalu Dietla w Krakowie. Odniósł się w ten sposób do aktualnej sytuacji epidemicznej w Polsce. Mówił, że zgłaszają się pacjenci z problemami, z którymi wcześniej zwlekali, ponieważ bali się przyjść do szpitala.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 17 847 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 595 zakażonych osób. Od początku epidemii w Polsce infekcję koronawirusem potwierdzono już u 2 660 088 osób, z których 61 208 zmarło.
Kosiniak-Kamysz: sytuacja jest naprawdę bardzo trudna
Do sytuacji epidemicznej w Polsce odniósł się w TVN24 prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego i doktor nauk medycznych Władysław Kosiniak-Kamysz, który pracuje jako wolontariusz na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szpitalu Dietla w Krakowie. Jak mówił w "Faktach po Faktach", o 19 zakończył swój dyżur na izbie przyjęć. Z tej racji w programie wystąpił w lekarskim kitlu.
- Pomagam moim koleżankom i kolegom, salowym, pielęgniarkom, lekarzom, sanitariuszom, ratownikom medycznym. Mam ogromny zaszczyt i dziękuję im za to, że mogę pracować i być razem z nimi - mówił o swojej roli Kosiniak-Kamysz.
- Sytuacja jest naprawdę bardzo trudna - mówił. - Może jest mniej zachorowań na COVID-19 w tym tygodniu, ale naprawdę jest bardzo dużo chorych, którzy zgłaszają się z innymi problemami - dodał. Kosiniak-Kamysz wymienił tu na przykład pocovidowe zapalenia płuc. - Zgłaszają się z problemami, z którymi zwlekali, ponieważ czasem bali się przyjść do szpitala w trakcie kulminacji trzeciej fali - mówił.
- To jest taki moment, gdzie wszystkie ręce się przydadzą i dla mnie to jest wielka sprawa - powiedział.
"Tu musi być oddana miara naszego człowieczeństwa"
Prezes PSL odniósł się również do czwartkowego wystąpienia w Sejmie ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który przedstawił informację bieżącą na temat epidemii i stanu ochrony zdrowia w trzeciej fali. Szef resortu mówił między innymi o przygotowywanym projekcie nowelizacji, który zakłada wzrost wynagrodzeń między innymi dla salowych i "personelu wykonującego trudne czynności".
- Wczoraj pojechałem do Sejmu i udało nam się powalczyć o dodatki covidowe, o wyższe wynagrodzenia dla salowych, tlenowych, ratowników i sanitariuszy - mówił Kosiniak-Kamysz. Jak ocenił, "była bardzo dobra debata z ministrem zdrowia". - Chyba pierwsza taka debata o covidzie, spokojna, normalna i mamy zapowiedź, że będą podniesione te wynagrodzenia - mówił.
W ocenie gościa "Faktów po Faktach" w tej kwestii "była wielka niesprawiedliwość". - Przy jednym pacjencie covidowym stoi lekarz, pielęgniarka i salowa. Lekarz i pielęgniarka mają dodatek covidowy. I bardzo dobrze. Salowa tego dodatku nie ma. I bardzo źle - komentował.
- Wierzę, że to zmienimy, dziękuję za tę wczorajszą deklarację, bo ona napawa optymizmem. Będziemy o to zabiegać i walczyć, bo tu musi być oddana miara naszego człowieczeństwa - mówił Kosiniak-Kamysz. Dodał, że "ta miara jest nie tylko słowem 'dziękuję', ale też docenieniem, które może dać państwo.
Kosiniak-Kamysz: brakuje przestrzeni, która daje szansę na to, by szybko i sprawnie pomóc każdemu pacjentowi
Jak mówił Kosiniak-Kamysz, pracownicy ochrony zdrowia mierzą się ze "skrajnym wyczerpaniem psychicznym i fizycznym po czterystu dniach niepewności".
Wskazał także, że na początku pandemii były problemy sprzętowe. - Dzisiaj sprzętu ochronnego nie brakuje. Brakuje tej przestrzeni, która daje szansę na to, by szybko i sprawnie pomóc każdemu pacjentowi. Czasem trzeba trochę poczekać i wiem, że pacjenci to mocno przeżywają - mówił.
- Proszę was o cierpliwość, to nie wynika z opieszałości. Za dużo jest na pewno biurokracji, ale lekarze, pielęgniarki i wszyscy medycy stają na głowie, żeby zrobić i podjąć działania diagnostyczno-lecznicze najszybciej, jak to jest możliwe - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24