Policja, która chce kogoś ratować, każąc mu się rozebrać, kucać i kasłać, jest policją, która kompletnie nie wie, co robi. Albo jeszcze gorzej, funkcjonariusze dokładnie wiedzą, co robią, i wiedzą, że chcą kogoś upokorzyć i zastraszyć - oceniła posłanka KO Barbara Nowacka, odnosząc się do interwencji policji wobec pani Joanny, a także do słów szefa MSWiA w tej sprawie.
W ostatnich dniach trwa dyskusja o sprawie pani Joanny, która zdecydowała, że zażyje tabletkę poronną, bo ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Fizycznie i psychicznie poczuła się źle. Powiadomiła o tym swoją lekarkę. W krakowskim szpitalu spotkało ją przesłuchanie i rewizja ze strony policji. Funkcjonariusze zabrali jej laptop i telefon. Sprawę przedstawiły "Fakty" TVN.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Pani Joanna zażyła tabletkę poronną. Do szpitala przyjechali policjanci, zabrali jej laptopa i telefon
Sąd, rozpatrując skargę na zabranie telefonu i nakazując jego zwrot, przypomniał policjantom, że pani Joanna nie była podejrzaną ani nawet nie brano pod uwagę stawiania jej zarzutów.
Komendant główny policji Jarosław Szymczyk zaprezentował w czwartek na konferencji nagrania, na których zarejestrowano wezwanie na numer alarmowy przez lekarkę pani Joanny oraz przyjęcie zgłoszenia w tej sprawie przez policję. Na pytanie TVN24 o czynności dokonane przez policję w szpitalu Szymczyk odpowiedział, że "jest to normalna procedura w przypadku osób, co do których mamy podejrzenie, że chcą targnąć się na własne życie".
CZYTAJ TAKŻE: Sprawa pani Joanny. Policja pokazała nagrania
- Dziś tylko upewniłam się, że policja urządziła na mnie polowanie w związku z aborcją. Nigdy nie mówiłam, że mój nastrój jest związany z aborcją. Wykonałam ją ponad tydzień przed telefonem do lekarki - komentowała konferencję prasową policji pani Joanna.
Do prokuratury trafiły zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez policjantów, którzy interweniowali wobec pani Joanny w szpitalu. Jedno zostało skierowane przez posła KO Bartłomieja Sienkiewicza, drugie - przez pełnomocniczkę pani Joanny.
Kamiński: ataki na naszych funkcjonariuszy z Krakowa nie zepsuły nam święta
Do sprawy pani Joanny i działań funkcjonariuszy odniósł się w poniedziałek w wywiadzie dla telewizji rządowej minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.
- To była jedyna intencja krakowskich policjantów. Oni działali w pełnym przekonaniu, że ratują życie osoby w dramatycznej sytuacji życiowej, która chce popełnić samobójstwo - mówił.
- To nie były ich domysły, to była wiedza od lekarza, lekarza prowadzącego tę osobę, znającego doskonale jej stan zdrowia na długiej przestrzeni czasu, to ten lekarz wezwał policję - "ratujcie życie mojej pacjentki". I co w zamian? Jakaś okropna manipulacja, jakaś gra polityczna, rozpalanie emocji w oparciu o zmanipulowane fakty - dodał Kamiński.
Mówił, że stało się to w przededniu święta policji. - Ale te ataki na naszych funkcjonariuszy z Krakowa nie zepsuły nam tego święta i z wielką godnością komendant główny policji odparł te ataki, przedstawił rzeczywiste fakty, a nie insynuacje, pomówienia i próbę wzniecenia bardzo takiej nieprzyjemnej atmosfery społecznej - mówił.
Nowacka: na czele policji stoi gość, który bawi się granatnikiem i nie ponosi za to żadnych konsekwencji
Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej i Inicjatywy Polska, oceniła w rozmowie z reporterką TVN24 Agatą Adamek, że "policja, która chce kogoś ratować przed samobójstwem, każąc mu się rozebrać, kucać i kasłać, jest policją, która kompletnie nie wie, co robi".
- Albo jeszcze gorzej, dokładnie wiedzą (policjanci - red.), co robią i wiedzą, że chcą kogoś upokorzyć i zastraszyć. Jak oni tak ratują przed samobójstwami, że upokarzają osobę w kryzysie, to niech oni naprawdę zajmą się już wystrzeliwaniem z granatników i cięciem konfetti, tylko to jest bardzo niesprawiedliwe w stosunku do tych funkcjonariuszy, którzy są od dawna, są dobrze przeszkoleni i mają w sobie empatię - mówiła.
- Na czele policji stoi gość, który bawi się granatnikiem i nie ponosi za to żadnych konsekwencji. Co to znaczy dla służb? To znaczy, że można wszystko, byleby tylko przypodobać się władzy. Władza dostaje kociokwiku na słowo "aborcja", więc policja, jak tylko to słyszy, uznaje, że może kobietę upokorzyć. Dlaczego może? Dlatego, że po protestach kobiet nie było żadnych konsekwencji wobec policjantów, którzy nadużywali siły, nadużywali władzy i nadużywali przemocy - powiedziała Nowacka.
Morawska-Stanecka o "kompromitacji" policji
- Nie starczyło kompromitacji przez prześladowanie opozycji, zaglądania na wysięgniku przez okno do mieszkania, gdzie się Lotna Brygada Opozycji ulokowała. Nie starczyło, więc idzie się dalej - komentowała wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (Koło Lewicy Demokratycznej).
- Jeżeli ktoś jeszcze ma wątpliwości, a nie myślał o pójściu na wybory w październiku, to sprawa pani Joanny powinna mu te wątpliwości rozwiać. My mamy iść na wybory i pogonić ich, po prostu ich pogonić - oceniła.
Źródło: TVN24