Kiedyś mieliśmy paradygmat, że do wychowania dziecka potrzeba całej wioski. Dzisiaj raczej zmierzamy ku koncepcji, która mówi, że dzieci są prywatną sprawą ich rodziców - mówiła w "Kampanii #BezKitu" w TVN24 Anna Krawczak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Nawiązała do sprawy śmierci 14-letniej Natalii z Andrychowa i do społecznych reakcji na tego typu sytuacje. Ekspertka wspomniała o "zjawisku rozproszenia odpowiedzialności" oraz o "zjawisku kryzysu troski".
We wtorek 14-letnia Natalia przez kilka godzin siedziała sama obok sklepu w centrum Andrychowa, około 500 metrów od komisariatu policji. Nikt z przechodzących się nią nie interesował. Gdy nastolatka trafiła do szpitala, było już za późno, zmarła. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Kowalski przekazał w piątek, że jako wstępna przyczyna śmierci została wskazana przez biegłych śmierć mózgowa, która nastąpiła na skutek obrzęku mózgu, który spowodowany został masywnym krwawieniem śródmóżdżkowym.
CZYTAJ WIĘCEJ: Śmierć 14-letniej Natalii. Trzy priorytetowe stopnie poszukiwań. Sprawa nastolatki potraktowana jako "zaginięcie opiekuńcze"
CZYTAJ WIĘCEJ: Śmierć 14-letniej Natalii. Znamy wstępne wyniki sekcji zwłok. Nieoficjalnie: dziewczynka miała potężny wylew
Pod koniec listopada redakcja "Dzień Dobry TVN" w ramach cyklu "Miejska dżungla" przeprowadziła eksperyment, w którym chłopiec bez kurtki siedzi na ławce w zimny dzień. Sprawdzano, ile osób przejmie się jego losem. Z około 800 osób, które tamtędy przechodziły, jego sytuacją zainteresowało się tylko siedem kobiet i trzech mężczyzn.
"Zjawisko rozproszenia odpowiedzialności"
O społecznych reakcjach na tego typu sytuacje mówiła w "Kampanii #BezKitu" w TVN24 Anna Krawczak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Ekspertka, odnosząc się do eksperymentu przeprowadzonego przez "Dzień Dobry TVN", powiedziała, że każdy z nas chciałby widzieć siebie w roli jednej z kobiet, która się zatrzymała i chciała pomóc dziecku, "a w rzeczywistości jest duże prawdopodobieństwo, że bylibyśmy po stronie tych osób niezatrzymujących się". Dodała, że to jest "dosyć charakterystyczne dla zjawiska rozproszenia odpowiedzialności".
- O wiele mniej prawdopodobne jest, że - widząc dziecko marznące na przystanku, a w promieniu nie ma żadnej osoby dorosłej - to spowoduje naszą reakcję, bo czujemy się odpowiedzialni za tę sytuację. Natomiast w sytuacji kiedy jest to ulica pełna ludzi, bardzo łatwo uruchomić sobie myślenie, że znajdzie się inna osoba, która zareaguje, a my przecież "nie mamy czasu, mamy obiektywnie ważniejsze rzeczy do załatwienia" - mówiła Krawczak.
"Kryzys troski"
Odnosząc się do przypadku śmierci Natalii z Andrychowa, mówiła, że ta sprawa jest w tej chwili analizowana przez prokuraturę i trzeba poczekać na jej rozstrzygnięcie. - Natomiast na poziomie reakcji osób, które mijały Natalię, myślę, że to zjawisko rozproszonej odpowiedzialności na pewno się zarysowało, ale też zjawisko kryzysu troski - mówiła dalej przedstawicielka Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Podkreśliła, że obecnie "mamy takie czasy, w których interesowanie się drugą osobą, a szczególnie dzieckiem, nie jest postawą naturalną". - Kiedyś mieliśmy taki paradygmat, że do wychowania dziecka potrzeba całej wioski. Dzisiaj raczej zmierzamy ku takiej koncepcji, która mówi o tym, że dzieci są prywatną sprawą ich rodziców. Co oznacza, że osoby trzecie, przechodnie, ale również sąsiedzi, ale też nauczyciele, po prostu osoby otaczające to dziecko, nie powinny się przesadnie nim interesować, ponieważ ono ma własnych przedstawicieli - wskazywała ekspertka.
- To nie jest oczywiście przypadek Natalii w tym rozumieniu, że ona nie była dzieckiem krzywdzonym w swojej rodzinie, ale była dzieckiem, którego los w tym momencie zależał od reaktywności osób, które okazałyby jej troskę i które by się nią zainteresowały. Ale takiej reakcji nie było - zwróciła uwagę Anna Krawczak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24