Brak ciepłej wody, brudna pościel i braki w dokumentacji to zdaniem Najwyższej Izby Kontroli główne zaniedbania ze strony organizatorów kolonii i obozów młodzieżowych. Znacząco wzrosła liczba tzw. dzikich wypoczynków, których nie zgłoszono do kuratorium.
Kontrola NIK objęła lata 2011-2014.
Jak poinformował we wtorek rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Paweł Biedziak, w 2011 r. odnotowano 41 tzw. dzikich wypoczynków, a w 2014 r. już 109. Jak dodał, niezgłaszanie kolonii i obozów do kuratorium skutkuje tym, że są one poza jakąkolwiek kontrolą sanepidu i straży pożarnej, a rodzice nie mogą mieć pewności, kto i w jaki sposób zajmuje się ich dziećmi.
Braki w dokumentacji
- W latach 2011–2014 zorganizowano ponad 95 tys. imprez wypoczynkowych, w których wzięło udział ponad 4 mln dzieci i młodzieży. Co roku ze zorganizowanych form wypoczynku korzysta co czwarty uczeń - relacjonował Biedziak. Kontrolerzy NIK ujawnili w ciągu tych czterech lat 328 tzw. dzikich wypoczynków. Jak dodał Biedziak, kolejnym problemem jest to, że prawie jedna trzecia imprez wypoczynkowych zgłaszana była kuratorom po wymaganym terminie, czyli później niż 21 dni przed ich rozpoczęciem. - Co ciekawe kuratorzy mimo opóźnień rejestrowali takie zgłoszenia, a dwa kuratoria - w Olsztynie i Krakowie - wydały w sześciu sprawach zaświadczenia o zgłoszeniu wypoczynku już po jego rozpoczęciu. Organizatorzy co czwartej imprezy wypoczynkowej skontrolowanej przez NIK nie informowali kuratorów o zmianach w jej organizacji np. o zmianach wychowawców. Na co piątej kolonii lub obozie nie wymagano od kierowników i wychowawców informacji o tym czy figurują w Krajowym Rejestrze Karnym oraz oświadczenia o niekaralności za przestępstwa umyślne, choć osoby te miały opiekować się dziećmi - dodał Biedziak. Według raportu organizatorzy co czwartej imprezy nie wymagali kart kwalifikacyjnych uczestników - zawierają one informacje o stanie zdrowia dzieci np. o szczepieniach oraz przebytych chorobach. - NIK stwierdziła również przypadki braku w dokumentacji medycznej personelu obozów i kolonii - zaznaczył rzecznik.
Brud i syf
Kontrolerzy zwrócili uwagę na standard obiektów rekreacyjnych. "Kontrole NIK i Państwowej Inspekcji Sanitarnej wykazały, że organizatorzy niemal jednej trzeciej skontrolowanych kolonii i obozów nie zapewnili uczestnikom odpowiednich warunków zdrowotnych i higieniczno-sanitarnych. Przykładowo teren ośrodka w Kątach Rybackich był ogrodzony siatką z drutem kolczastym, nie zabezpieczono właściwie otworu studzienki kanalizacyjnej, a teren przylegający do pawilonu rekreacyjnego był zaśmiecony, w dodatku huśtawki i ławki na placu zabaw były zdezelowane lub zniszczone. Co szczególnie bulwersuje, ośrodek był kilkakrotnie kontrolowany przez kuratorów, ale nie dopatrzyli się oni nieprawidłowości. Na innych obozach brakowało z kolei ciepłej wody, pościel w pokojach była brudna, gniazdka elektryczne były uszkodzone, umywalki pęknięte, a posadzki w łazienkach brudne, nie zabezpieczono też kominków w domkach przed dostępem dzieci" - zaznaczono w raporcie.
Do groźnych wypadków w trakcie kolonii i obozów dochodzi na szczęście rzadko. W latach 2011-2014 odnotowano 112 wypadków, w tym 11 śmiertelnych - przy czym przyczyną tragedii były najczęściej zdarzenia losowe, a nie rażące zaniedbania organizatorów lub wychowawców. - Niemniej NIK zwraca uwagę, że dla podniesienia bezpieczeństwa wypoczywających uczniów warto wyeliminować pojawiające się nieprawidłowości, zarówno po stronie organizatorów wypoczynków, jak i Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz kuratorów - wskazuje rzecznik NIK.
Wyjazdy zagraniczne poza kontrolą
Kolejną kwestią poruszoną w raporcie NIK są zagraniczne wyjazdy rekreacyjne, organizowane dla dzieci. "Wybiera się na nie co roku prawie 100 tys. dzieci i młodzieży – nie są w ogóle nadzorowane przez kuratorów oświaty. Wynika to z luki w przepisach, którą czym prędzej powinien zająć się minister edukacji narodowej. Inaczej opiekunami dzieci mogłyby zostać osoby niekompetentne, a w skrajnych sytuacjach nawet stwarzające dla nich zagrożenie" wnioskuje w raporcie NIK. Jak wyjaśnia Biedziak, chodzi o to, że MEN nie określiło w rozporządzeniu w sprawie warunków wypoczynku, kto ma sprawować taki nadzór. W efekcie ani kuratorium, ani żaden inny podmiot nie sprawuje nadzoru nad rekreacyjnymi wyjazdami zagranicznymi. W dodatku - według raportu - w publicznej bazie wypoczynku nie można sprawdzić informacji o kraju i dokładnym miejscu wypoczynku, gdyż aplikacja nie ma takiej funkcji. - Jedynie małopolski kurator oświaty - jeden z pięciu kontrolowanych kuratorów - sprawdzał, czy organizatorzy wypoczynków zagranicznych są wpisani do Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych (CEOTiPT). Analiza zgłoszonych zagranicznych wypoczynków wykazała, iż jedynie połowa takich wyjazdów organizowana była przez podmioty wpisane do CEOTiPT. Takich wpisów nie posiadały natomiast: stowarzyszenia, szkoły, domy kultury, parafialne kluby sportowe oraz osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą. Zdaniem NIK, wypoczynek organizowany przez podmioty wpisane do CEOTiPT zapewnia wyższy standard, ponieważ organizator posiada umowę gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej, a także umowę ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków i kosztów leczenia na rzecz klientów. W dodatku rodzice i opiekunowie otrzymują pełną ofertę i program wypoczynku - dodał Biedziak.
Autor: eos//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24