Portugalia nadal płonie - tysiące strażaków zmagają się z trzema dużymi pożarami i kilkudziesięcioma mniejszymi. We wtorek walkę z żywiołem utrudnia pogoda.
Największy pożar trawi okolice wsi Canelas w gminie Arouca na północnym zachodzie Portugalii. Z żywiołem walczy tam prawie 600 strażaków wspieranych przez okolicznych mieszkańców. To kolejny duży pożar w Aroucy w ostatnich latach - we wrześniu 2024 roku ogień strawił ponad 6000 hektarów w pobliżu wsi Alvarenga.
- Rozpaczliwie jest na to patrzeć. Mieliśmy podobną sytuację siedemnastego września w Alvarendze, a teraz mamy podobny scenariusz tutaj, w Canelas, i nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Potrzebujemy pomocy, wsparcia lotniczego - powiedział Rafael Soares, mieszkaniec Canelas.
Mieszkańcy schronili się w kościele
Kolejne dwa duże pożary szaleją w gminach Ponte da Barca na północy i Penamacor na wschodzie. W obu akcjach gaśniczych uczestniczy łącznie ponad 800 strażaków. W gminie Ponte de Barca przed północą w poniedziałek wznowiono ewakuację. Ogień odciął drogę mieszkańcom wsi Ermida, ale udało im się schronić w miejscowym kościele.
We wtorek rano w Portugalii aktywne były 33 pożary. Przedstawiciele obrony cywilnej, cytowani przez portugalskie media, nie wykluczają, że przyczyną większości z nich mogło być celowe podłożenie ognia.
Pogoda nie pomaga
Walki z ogniem nie ułatwia pogoda. Nie dość, że jest jest bardzo gorąco - w gminie Arouca temperatura może osiągnąć we wtorek 33 stopnie Celsjusza - to dodatkowo roślinność jest bardzo wysuszona i wieje porywisty wiatr, który zmienia kierunek przemieszczania się ognia.
Ostatnie pożary w Portugalii odebrały życie jednej osobie, a 17 kolejnych zostało rannych, większość w wyniku popatrzeń lub zatrucia dymem. Wieczorem w poniedziałek ucierpiało sześciu strażaków, z czego pięciu wskutek wypadku pojazdu gaśniczego.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters