Śmiertelnie potrącił nastolatka i odjechał. Tłumaczył, że zamierzał wrócić

Do zdarzenia doszło we Wrocławiu
Śmiertelnie potrącił 16-latka i odjechał. Policja znalazła kierowcę
Źródło: TVN24
Mieszkaniec powiatu nowotarskiego odpowie za śmiertelne potrącenie nastolatka i nieudzielenie mu pomocy. Podczas przesłuchania w prokuraturze mężczyzna wyjaśnił, dlaczego odjechał z miejsca wypadku.

Do wypadku doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek na nieoświetlonym odcinku drogi między miejscowościami Morawczyna i Trute. Było to poza terenem zabudowanym, gdzie dozwolona prędkość wynosi 90 km/h.

Z początkowych informacji wynikało, że nastolatek szedł jezdnią sam. Jednak, jak poinformował rzecznik nowotarskiej policji Łukasz Burek, chłopak przed potrąceniem znajdował się w grupie.

- Do zdarzenia doszło, gdy cztery osoby odprowadzały jedną z nich do miejsca zamieszkania. W pewnym momencie nadjechał samochód osobowy i potrącił nastolatka - powiedział Burek reporterowi TVN24. Wszyscy członkowie grupy byli trzeźwi. Policjant przekazał, że piesi mieli na sobie ciemne ubrania, bez odblasków.

Rzecznik nowotarskiej policji przekazał, że potrącony 16-latek doznał bardzo ciężkich obrażeń ciała i zmarł nad ranem w szpitalu. Policja rozpoczęła poszukiwania kierowcy, a kilka godzin później poinformowała o jego zatrzymaniu.

Częściowo się przyznał

W chwili zatrzymania 55-latek miał promil alkoholu w organizmie. Pobrano mu krew do dalszych badań. Został doprowadzony do prokuratury we wtorek.

- Podejrzanemu przedstawiono zarzuty spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, połączonego z ucieczką z miejsca zdarzenia oraz nieudzieleniem pomocy pokrzywdzonemu. W trakcie przesłuchania częściowo przyznał się do winy. Przyznał, że potrącił 16-latka, ale wyjaśnił, że go nie widział. Dodał, że mieszka 200 metrów od miejsca zdarzenia i miał zamiar wrócić - przekazał prokurator Jacek Tętnowski. Mężczyzna na widok karetki pogotowia miał jednak zrezygnować z powrotu na miejsce zdarzenia.

Śledczy czekają na wyniki badań retrospektywnych, które mają dać odpowiedź, czy kierowca był w chwili wypadku pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających.

- Obecnie nie mamy danych, które pozwalałyby stwierdzić, że był nietrzeźwy – dodał prokurator.

W środę sąd ma rozpatrzyć wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec 55-latka. Za zarzucany czyn grozi kara od 5 do 20 lat pozbawienia wolności. 

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: