Nowojorska sieć schronisk Animal Care Centers ma swoje placówki na Manhattanie, Queensie i Staten Island. Właśnie poinformowała, że kończą się możliwości przyjmowania zwierząt, gdyż coraz więcej osób chce je oddać. Dlatego będą przyjmowane tylko te, które wymagają pilnej opieki medycznej lub stanowią zagrożenie dla ludzi. Tymczasem jeszcze pięć lat temu w Nowym Jorku brakowało psów i kotów do adopcji - ludzie zamknięci podczas pandemii w mieszkaniach poszukiwali towarzyszy, żeby poradzić sobie z kryzysem samotności. Teraz zwierząt do adopcji jest zbyt wiele. Co się stało?
Karma i bony na trudny czas
"Nigdy wcześniej nie mieliśmy tylu zwierząt pod naszą opieką. To nie są ćwiczenia. To jest kryzys" - informują w mediach społecznościowych przedstawiciele ACC, podkreślając że obecnie w swoich ośrodkach mają około tysiąca kotów, psów, królików czy ptaków, a adopcje nie są tak częste, by miejsca szybko się zwalniały.
ACC w Nowym Jorku zdecydowało, że będzie zapewniać karmę, opiekę weterynaryjną oraz szczepienia na miesiąc - jeśli to pozwoli nakłonić ludzi do tego, by zatrzymali zwierzę w domu i przetrwali ciężki okres. W piątek burmistrz Nowego Jorku Eric Adams ogłosił, że miasto zainwestuje w ACC milion dolarów.
Ale CNN zwraca uwagę, że problem wykracza poza Nowy Jork i dotyczy schronisk w całym kraju. Według doniesień stacji, Charlotte-Mecklenburg Animal Care Control w Karolinie Północnej odnotowało w tym roku wzrost liczby porzuconych przez właścicieli zwierząt o prawie 43 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego. Tendencja w innych regionach jest podobna. NBC News podaje, że zmagające się z przepełnieniem schronisko w Wirginii apeluje w mediach społecznościowych o pilne adopcje, a jedno ze schronisk w Tennessee pisze nawet, że "tonie" w psach i zmuszone jest do ustawiania bud jedna na drugiej.
Powody psiego kryzysu
Powodów kryzysu w schroniskach jest kilka. "The New York Times" pisze o najważniejszym, ekonomicznym. Zwierzęta wymagają dużych nakładów finansowych - zarówno jeśli chodzi o jedzenie, jak i coraz bardziej kosztowne wizyty u weterynarzy (których brakuje). A wszystko to w ostatnich latach podrożało.
Katy Hansen, szefowa komunikacji w publicznej sieci schronisk, w rozmowie z gazetą przyznała, że wiele osób oddających zwierzęta walczy ze sobą. "Przychodzą do schronisk zapłakani". A do decyzji zmusza ich fakt, że są "spłukani".
New Yorkers we need your help. We have never had this many animals in our care before. This isn’t a drill. This is a...
Posted by Animal Care Centers of NYC (ACC) on Friday, July 18, 2025
Do 24 lipca do Ruff Start Rescue, organizacji ratującej zwierzęta, wpłynęło 1,496 wniosków o oddanie zwierząt. W zeszłym roku o tej porze było ich 1,292. Megan Larson, kierownik ds. przyjęć w Ruff Start Rescue, zwraca uwagę na inny skutek trudnej sytuacji ekonomicznej opiekunów zwierząt. - Coraz więcej ludzi nie stać na dotychczasowe mieszkania, więc muszą się przeprowadzić w miejsce, gdzie jest taniej. I nie zawsze mogą tam zabrać ze sobą zwierzę - tłumaczy.
W Los Angeles odnotowano jeszcze inny problem, związany z polityką obecnej administracji. Zwierzęta straciły opiekunów, bo ci zostali deportowani - co przyznał w rozmowie ze stacją Christopher Valles, kierownik ds. kontroli zwierząt w Departamencie Opieki w hrabstwie Los Angeles.
W efekcie tysiące zwierzaków bezskutecznie czeka na nowy dom. - Od kilku tygodni mamy dostępne szczenięta, które wciąż nie zostały adoptowane. To bardzo nietypowe. Dlatego wszyscy jesteśmy zaniepokojeni - mówi "Chicago Sun Times" Emily Klehm, wiceprezes ds. operacyjnych w schornisku Anti-Cruelty. - Właściciele muszą zdać sobie sprawę, że nie ma tu nikogo, kto czekałby na adopcję ich psa. Nikogo - podkreśliła
Autorka/Autor: Ewa Żebrowska//am
Źródło: CNN, The Independent, New York Times, NBC News, Chicago SunTimes
Źródło zdjęcia głównego: K64End/Shutterstock