List Nawrockiego "brany pod uwagę" w Brukseli

komisja-europejska-shutterstock_260719826
Przydacz: nie przyjmiemy żadnych migrantów
Źródło: TVN24
Komisja Europejska bierze pod uwagę to, co napisał w swoim liście otwartym do Ursuli von der Leyen prezydent Karol Nawrocki - zapewnił rzecznik KE. List dotyczy relokacji migrantów, a czas jego wystosowania nie był przypadkowy.

Rzecznik Komisji Europejskiej Markus Lammert, pytany o list prezydenta Karola Nawrockiego do KE, podkreślił, że Polska okazuje niezwykłą solidarność z Ukrainą, od ponad trzech lat przyjmując dużą liczbę ukraińskich uchodźców. - To ogromny wysiłek, który w pełni bierzemy pod uwagę - zapewnił.

- Polska stoi w obliczu szczególnej sytuacji na swoich granicach, gdzie migracja jest wykorzystywana jako broń, a Komisja w pełni wspiera Polskę, zarówno politycznie, jak i poprzez dodatkowe wsparcie finansowe na ochronę granic - dodał i potwierdził, że KE otrzymała list.

Uchodźcy z Ukrainy w warszawskim ośrodku Global Expo
Uchodźcy z Ukrainy w warszawskim ośrodku Global Expo
Źródło: Attila Husejnow/SOPA Images/LightRocket/Getty Images

List Nawrockiego do szefowej KE

Prezydent Karol Nawrocki napisał w liście do szefowej KE Ursuli von der Leyen, że Polska nie zgodzi się na działania instytucji europejskich, które zmierzałyby do rozlokowania na jej terytorium "nielegalnych migrantów". Wyraził nadzieję, że przewodnicząca Komisji uwzględni ten fakt w swych działaniach.

List, datowany 7 października, opublikował w czwartek w mediach społecznościowych szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker. "NIE dla paktu migracyjnego w Polsce! Prezydent wystosował pismo do niemieckiej szefowej Komisji Europejskiej, w którym stanowczo domaga się wyłączenia naszej Ojczyzny z unijnego projektu relokacji nielegalnych migrantów" - stwierdził Szefernaker.

Prezydent napisał w liście, że "od ponad czterech lat wschodnia granica Polski poddawana jest stałej presji migracyjnej sterowanej przez reżim moskiewski przy użyciu państwa białoruskiego i służb specjalnych", a Polska przeznacza znaczne środki na zapewnienie bezpieczeństwa wschodniej granicy UE oraz "bierze na siebie koszty wsparcia uchodźców wojennych z Ukrainy".

Nawrocki przypomniał, że już wcześniej zapowiadał, iż nie zgodzi się na wdrażanie w Polsce tzw. paktu migracyjnego. Prezydent podkreślił, że przed Komisją Europejską "stoją w najbliższym czasie istotne decyzje", poinformował więc, że "Polska nie zgodzi się na jakiekolwiek działania instytucji europejskich, które zmierzałyby do rozlokowania w Polsce nielegalnych migrantów". Dodał, że liczy, iż szefowa KE uwzględni ten fakt w swoich działaniach.

Nieprzypadkowy czas na wysłanie listu

Do listu odniósł się w czwartek szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz. Jak mówił podczas briefingu przed wylotem wraz z prezydentem do Estonii, pismo do szefowej KE zostało wystosowane teraz, ponieważ "rokrocznie do 15 października Komisja Europejska ma przedstawiać plany, jeśli chodzi o działania wobec migrantów".

Dlatego - dodał - prezydent zaznaczył w swym liście, iż chciałby, aby Komisja Europejska i jej szefowa miały świadomość, że Polska nie podporządkuje się żadnym decyzjom, które nie będą korzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa wewnętrznego Polski. - Słowem, nie przyjmie żadnych migrantów - doprecyzował Przydacz.

Dodał, że tzw. pakt migracyjny "w takiej formule nie będzie obowiązywał w Polsce". - I, jak rozumiem, jesteśmy tutaj spójni, przynajmniej po stronie deklaracji, ze stroną rządową, bo rząd teoretycznie zmienił zdanie i już mówi, że nie będzie chciał implementować paktu migracyjnego - powiedział Przydacz.

- Prezydent Karol Nawrocki nie godzi się na to, aby te problemy, które obserwujemy na zachodzie Europy, były także i udziałem Polek i Polaków – podkreślił w piątek współpracownik Nawrockiego. - Dla nas ważniejsze jest zobowiązanie wobec Polaków niż próba rozwiązywania problemów, za które Polska w żaden sposób odpowiedzialności nie ponosi - dodał.

Rząd również jest przeciwny relokacji

Szef MSWiA Marcin Kierwiński zapewnił w sobotę w Monachium, po spotkaniu ministrów na Szczycie Migracyjnym, że Polska nie zgodzi się na żadne rozwiązanie w kwestiach migracyjnych, które zagrażałoby jej bezpieczeństwu. Dodał, że polski rząd jest zwolennikiem wspólnej pracy z krajami europejskimi nad najlepszymi modelami polityki migracyjnej i azylowej. Ale, jak zaznaczył, "nie ma mowy, abyśmy zgodzili się, mówimy to naszym partnerom bardzo otwarcie, na jakiekolwiek przepisy dotyczące relokacji".

W lipcu Sejm podjął uchwałę autorstwa KO wyrażającą sprzeciw wobec obecnego brzmienia tzw. paktu migracyjnego jako nieuwzględniającego realiów państw granicznych. W uchwale zaapelowano o zmianę obecnych rozwiązań i uwzględnienie interesów państw szczególnie narażonych na tego rodzaju zagrożenia.

W głosowaniu nie brał udziału klub parlamentarny PiS. Szymon Szynkowski vel Sęk, przedstawiając w Sejmie stanowisko klubu PiS, ocenił, że PO "chce wdrożyć pakt migracyjny i ukryć ten fakt przed opinią publiczną".

Pakt migracyjny, który ma rozłożyć odpowiedzialność za zarządzanie migracją w Unii pomiędzy wszystkie kraje członkowskie, unijni ministrowie zatwierdzili w maju ubiegłego roku - przy sprzeciwie Polski, Słowacji i Węgier.

Przepisy zawierają tzw. mechanizm obowiązkowej solidarności, zakładający rozlokowanie co roku co najmniej 30 tysięcy migrantów. Państwa, które nie będą chciały rozpatrzyć ich wniosków o azyl, będą musiały zapłacić 20 tysięcy euro za każdy nierozpatrzony wniosek lub zapewnić tzw. alternatywne środki solidarnościowe, takie jak na przykład delegowanie personelu. Regulacje zakładają też uwzględnienie tego, które państwa znajdują się pod presją migracyjną - tak aby mniej obciążone państwa pomagały tym bardziej obciążonym.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: