Siedem linii zostanie zawieszonych, a kilkadziesiąt kolejnych będzie kursowało rzadziej. To efekt decyzji Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie na czas ferii zimowych. Powodem cięć w komunikacji publicznej jest jednak nie tylko zmniejszone - zdaniem urzędu - zapotrzebowanie, ale też "ograniczone środki finansowe na transport publiczny". W ubiegłym tygodniu radni nie zgodzili się na podwyżkę cen biletów.
Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie (ZTP) poinformował o zmianach w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej w okresie zimowych ferii. Od 28 stycznia (sobota) do 10 lutego (piątek) tramwaje i autobusy będą jeździć rzadziej, a siedem linii zostanie całkowicie zawieszonych. Jak tłumaczy urząd, zadecydowały między innymi względy finansowe.
ZTP: ograniczone środki na transport publiczny
W ubiegłym tygodniu krakowscy radni sprzeciwili się propozycji prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego w sprawie podwyższenia cen biletów komunikacji miejskiej. Projekt uchwały przepadł po tym, jak kilkukrotnie rada miasta odkładała dyskusję nad nim. Już wtedy pojawiały się ze strony ZTP głosy, że taka decyzja radnych doprowadzi do nieuniknionego zmniejszenia oferty przewozowej.
Najważniejsza zmiana zaproponowana w projekcie uchwały zakładała, że cena biletu miesięcznego sieciowego dla mieszkańca wzrośnie z 80 do 119 złotych, a na jedną linię z 54 do 82 złotych.
Niecały tydzień później urzędnicy wydają się spełniać swoje groźby. Z rozkładu całkowicie wypadną linie tramwajowe 19 i 49, a także autobusowe: 413, 433, 475, 482 i 572. Lista zmian jest bardzo długa.
Jak tę decyzję tłumaczy urząd? "Zmniejszonymi potrzebami przewozowymi podczas szkolnych ferii zimowych" oraz "ograniczonymi środkami finansowymi na transport publiczny". Nie sposób nie dostrzec szpilki wbitej w krakowskich radnych. - W marcu trzeba będzie podjąć decyzję: albo w lewo, albo w prawo. Albo znajdą się dodatkowe fundusze, albo dopasowujemy ofertę przewozową do obecnego budżetu, radykalnie redukując siatkę połączeń - mówił podczas ostatniej sesji Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego.
"Urzędnicy chcą, żeby całe miasto się zdenerwowało"
Jacek Mosakowski, aktywista Platformy Komunikacyjnej Krakowa, podkreśla, że ZTP komunikatem chce wysłać miejskim radnym wiadomość. - Pokazują, że nie żartowali, mówiąc o cięciach w komunikacji miejskiej. Mówią: patrzcie, to już się dzieje, a będzie jeszcze gorzej. O to chodzi urzędnikom, żeby całe miasto się zdenerwowało i wywarło presję na radnych - ocenia działacz zajmujący się komunikacją miejską.
Aktywista podkreśla, że zmiany, choć na pierwszy rzut oka wyglądają na kosmetyczne, wcale takie nie są. - W niektórych miejscach autobus zamiast co 17 minut będzie przyjeżdżał co 35 minut. Jeszcze gorzej będzie w przypadku niektórych tramwajów. Na przykład linie 17 i 19 oraz 49 i 9 częściowo się pokrywają, dlatego gdy jedna z nich zostanie zawieszona, a druga będzie jeździć rzadziej, to w praktyce częstotliwość kursowania będzie trzykrotnie mniejsza niż dotychczas - wylicza Mosakowski.
Brakuje 420 milionów złotych
Po głosowaniu rady miasta, w którym radni odrzucili propozycję podwyżek cen biletów, głos w sprawie sporu zabrał wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig. Samorządowiec podkreślił, że na organizację transportu publicznego w mieście brakuje 420 milionów złotych. - Będziemy próbowali znaleźć środki na częściowe dofinansowanie transportu, natomiast kwota brakująca 420 milionów złotych jest dla nas nieosiągalna i w związku z tym będziemy musieli rozważyć zmianę połączeń - mówił w czwartek 12 stycznia wiceprezydent.
Polityk zaznaczył, że prezydent Jacek Majchrowski nie będzie ponownie proponować radnym zmiany cennika. - Wysyłamy pismo do naszych przewoźników w przyszłym tygodniu z prośbą o konsultacje, żeby oszacować możliwe ograniczenia przy określonym dopełnieniu kwoty brakującej. W zależności od tego, ile nam się uda uzyskać, wtedy będziemy decydowali, co robimy, gdzie tniemy i jak tniemy - przekazał samorządowiec.
Radni zarzucali prezydentowi między innymi szukanie oszczędności w kieszeniach mieszkańców, podczas gdy miasto wydaje zbyt duże - ich zdaniem - kwoty na inne zadania. Podkreślali, że prezydent Majchrowski nie konsultował z nimi projektu uchwały.
Źródło: tvn24.pl, ZTP, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia/Kevin.B