Domy Pomocy Społecznej borykają się z problemami w związku z zakażeniami koronawirusem. Fundacja Sióstr świętego Dominika świadczy pomoc w części z nich. Siostra Tymoteusza Gil w rozmowie w programie "Koronawirus. Raport" zwróciła uwagę na wysokie koszty zakupu środków ochrony. - Jeszcze niedawno temu kupowaliśmy rękawice po 8 złotych, a dziś kupujemy je po 80 złotych - mówiła.
W wielu Domach Pomocy Społecznej w Polsce wykryto zakażenia koronawirusem. Wyjątkowo trudna sytuacja jest w Bochni, gdzie brakuje personelu. Na apele starosty bocheńskiego odpowiedziały siostry zakonne. - Zgłosiło się dziewięć sióstr ochotniczek i one jako pierwsze pojechały do Bochni służyć osobom psychicznie i fizycznie chorym - mówi siostra Tymoteusza Gil z Fundacji Sióstr św. Dominika.
Łącznie około 70 sióstr pracuje w różnych DPS-ach w całej Polsce, a także prowadzą zbiórki pieniędzy na zakup sprzętów ochronnych. - Dzięki ludziom dobrej woli chcemy, gdzie to możliwe, udzielić pomocy - podkreśla siostra Tymoteusza Gil.
Siostra zwraca uwagę, że chociaż pierwszeństwo w dostępie do środków ochrony mają szpitale, fundacja otrzymała informację z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, że jest traktowana na równi z personelem medycznym, bo w DPS-ach też przebywają pacjenci. Kolejnym problemem jest wysoki koszt zakupu środków ochrony. - Te ceny są dla nas z kosmosu, bo jeszcze niedawno temu kupowaliśmy rękawice po osiem złotych, a dziś kupujemy je po 80 złotych - podkreśla.
"Zazwyczaj idziemy na żywioł i liczymy, że Bóg jest z nami"
Tymoteusza Gil odnosi się również do sytuacji w Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu, gdzie doszło do licznych zakażeń wśród pensjonariuszy ośrodka i jego personelu. Siostra zakonna informuje, że osoby znajdujące się w tej placówce oczekują na ewakuację. - Ale nie jest jeszcze w stu procentach potwierdzone, że do tej ewakuacji dojdzie - podkreśla.
- Otrzymałyśmy z województwa informacje, że wszyscy pracownicy, którzy będą przychodzić do naszego domu, będą mieli wykonywane testy. Natomiast w niedzielę dotarła do nas informacja, że tych testów nie będzie, bo ich nie ma. Jak z optymizmem podchodzimy, że coś się dobrego wydarzy, to później okazuje się, że jednak wcale tak nie jest - przyznaje siostra zakonna. - Przez palce patrzymy na te wszystkie decyzje - dodaje.
Siostra zakonna przyznaje, że ochotniczki służące w DPS-ach nie miały czasu na przeszkolenie się w pomocy w tego typu placówkach. - Niektóre siostry miały już kontakt z osobami chorymi. Zazwyczaj idziemy na żywioł i liczymy, że Bóg jest z nami i nam pomoże - mówi.
Tymoteusza Gil podkreśla, że we wszystkich placówkach, w których świadczą pomoc, są potrzebne kombinezony, maski z odpowiednim filtrem, dezynfekcja i rękawice. - Będziemy również dostarczały żywność, bo budżet tych domów pomocy społecznej, z którymi mamy kontakt, się kurczy - podkreśla.
Źródło: TVN24