- Jestem marszałkiem Sejmu i w tym dniu moim obowiązkiem było złożyć hołd tym, którzy zginęli 10 lat temu - przekonywała w środę Elżbieta Witek, pytana o postawę swoją i innych polityków PiS podczas obchodów 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Jednocześnie zapewniała, że zachowywała wymaganą odległość od innych osób.
W piątek podczas obchodów 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie kilkunastu polityków Prawa i Sprawiedliwości składało kwiaty przed pomnikami prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz ofiar tragedii.
Byli to między innymi prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki i wicepremierzy - Jacek Sasin i Piotr Gliński, a także marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Witek: zachowywałam odległość od innych osób
Ta ostatnia tłumaczyła swoją postawę podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie. Była pytana między innymi o to, dlaczego nie zachowała wymaganej odległości od innych osób. - Czekałam na to pytanie, nie sądziłam, że mogę się nie doczekać tego pytania - odparła marszałek Sejmu.
- Po pierwsze, zachowywałam odległość, po drugie byłam w pracy. Jestem przedstawicielem władzy, jestem marszałkiem Sejmu i w tym dniu moim obowiązkiem było złożyć hołd tym, którzy zginęli 10 lat temu 10 kwietnia i to właśnie zrobiłam - przekonywała Elżbieta Witek.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski, pytany w sobotę w Radiu Zet o ocenę tej sytuacji, powiedział, że odległości między politykami "na pewno powinny być większe". - Ale pamiętajmy, że to symboliczne uczczenie tragedii - zaznaczył. Przyznał jednak, pytany przez prowadzącą program, że "można było składać wieńce pojedynczo lub w większych odstępach".
Źródło: TVN24