- Mam nadzieję, że to, co opowiada były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz, nie jest prawdą, bo byłoby to coś złego - powiedział w TVN24 Piotr Mueller (PiS). Jak dodał, "być może przekonali tego pana, aby opowiedział taką historię, żeby bronić się przed zarzutami wobec siebie". - My wiemy, że się działo coś bardzo złego, ale zarazem za tym nie idą żadne wnioski procesowe. Czekamy na wnioski o uchylenie immunitetu. Wówczas cała procedura zostanie uruchomiona - stwierdził Paweł Zalewski (Trzecia Droga).
W środę zebrał się parlamentarny zespół do spraw rozliczeń PiS, któremu przewodniczy Roman Giertych. W posiedzeniu wziął udział Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. Mraz ma status podejrzanego i jest klientem Romana Giertycha. Przewodniczący zespołu nie zgodził się na zadawanie pytań przez posłów.
Mraz powiedział, że "wiele inicjatyw, które miałyby na celu przeciwdziałanie przyczynom przestępczości nie doszło do skutku ze względu na to, że było polecenie, iż to inna organizacja ma zwyciężyć", a "dokumenty, co do zasady, były przygotowywane w taki sposób, aby nie można było na ich podstawie poznać prawdy o tym, jak to funkcjonowało".
CZYTAJ WIĘCEJ: Afera Funduszu Sprawiedliwości. Kto i jak oceniał ofertę księdza Michała O.? I kto za to dostał zarzuty?
Mówił również o roli, jaką w decyzjach konkursowych podejmowali politycy Suwerennej Polski, którzy stali na czele resortu sprawiedliwości. - Minister Ziobro - pomimo tego, co powiedział w jednym wywiadzie telewizyjnym, że nie podejmował żadnych decyzji i nie miał nic wspólnego z Funduszem Sprawiedliwości - był tak naprawdę głównym decydentem - powiedział Mraz.
Mueller: mam nadzieję, że to, co opowiada, nie jest prawdą
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć, jak wyglądała sytuacja w Funduszu Sprawiedliwości. Ja nie miałem wiedzy na ten temat, jak on funkcjonuje. Nigdy takich zastrzeżeń nikt nie zgłaszał spośród rządu - powiedział w programie "Tak jest" w TVN24 poseł PiS i były rzecznik rządu Piotr Mueller.
Dodał, że zastanawia go rola posła KO Romana Giertycha. - On jest dzisiaj w roli i mecenasa, jak rozumiem obrońcy tego pana, z drugiej strony szefa zespołu - wskazał.
CZYTAJ WIĘCEJ: 66 milionów przekazane, budynek niedokończony. Co dalej z centrum pomocy Fundacji Profeto? Mówiąc o Mrazie, stwierdził: - Jeżeli to był dyrektor Funduszu Sprawiedliwości, dyrektor departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości, to rozumiem, że podejmował też jakieś decyzje.
- Mam nadzieję, że to, co opowiada, nie jest prawdą, bo oczywiście byłoby to coś złego - ocenił. - Natomiast znając Romana Giertycha i jego sposób też oddziaływania na różne osoby, mogę też mieć taką tezę, że być może przekonali tego pana, aby opowiedział taką historię, żeby bronić się przed zarzutami wobec siebie - powiedział Mueller, dodając, że Mraz "mógłby sam mieć postawione zarzuty, jeżeli chociaż część z tych rzeczy byłaby prawdziwa". - On dzisiaj w ramach swojej obrony będzie stawiał każdą tezę, która potencjalnie będzie go chroniła przed odpowiedzialnością karną - przekonywał.
Mueller stwierdził, iż "musi zakładać, że to jest nieprawda, z prostej przyczyny". - Roman Giertych, który sam przez lata ukrywał się za granicą, dlatego że bał się odpowiedzialności karnej w Polsce, dzisiaj jest obrońcą człowieka, który sam, jak rozumiem, miał mieć potencjalnie postawione zarzuty i stara mu się nadać jakiś charakter świadka koronnego albo jakiegoś innego rodzaju status - mówił poseł PiS.
Według niego, "wszelkie opowieści, które będą jak najdalej idące, oskarżające bezpośrednio ministrów, najwyższych urzędników państwowych, będą służyły mu za obronę". - W związku z tym siłą rzeczy muszę mieć ograniczone zaufanie do tego typu tez - wyjaśnił.
Zalewski: wiemy, że działo się coś bardzo złego, ale za tym nie idą wnioski procesowe
- Nie wiem, jak wyglądał mechanizm decyzyjny w Ministerstwie Sprawiedliwości. Myślę, że wcale nie byłoby wykluczone, że główny szef w jakiś sposób zapewniał sobie bezpieczeństwo, delegując pewne decyzje - powiedział wiceszef MON Paweł Zalewski (Trzecia Droga).
Jak podkreślił, "istotne jest to, że Fundusz Sprawiedliwości był marnotrawiony na finansowanie rzeczy, które nie należały do jego zadań, że był wykorzystywany politycznie i że my dzisiaj to wszystko wiemy". - Dzisiaj mamy w Polsce sytuację, w której wobec różnych osób przedstawia się różne poważne zarzuty i te zarzuty mają charakter bardziej medialno-polityczny. Już czas, aby prokuratura przekształciła to w zarzuty procesowe - stwierdził.
Wyraził opinię, że "PiS w swojej działalności popełniał kryminalne przestępstwa". - Mówiliśmy o tym przez całe osiem lat. Jestem przekonany, że skala korupcji, nepotyzmu była olbrzymia i że naprawdę jest co i gdzie szukać - powiedział Zalewski. Dodał, że bardzo nie chciałby, aby te kwestie, w tym zarzuty wobec Funduszu Sprawiedliwości, traktować jako "element walki politycznej".
- My wiemy, że się działo coś bardzo złego, ale zarazem za tym nie idą żadne wnioski procesowe. Czekamy na wnioski o uchylenie immunitetu. Wówczas cała procedura zostanie uruchomiona - zaznaczył.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się TVN24, prokuratura ma skierować pierwsze wnioski o uchylenie immunitetu poselskiego w związku z prowadzonym śledztwem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Mają one dotyczyć polityków Suwerennej Polski, byłych wiceministrów sprawiedliwości Michała Wosia i Marcina Romanowskiego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24