- Odpady 20 września przez przypadek zauważyła na swoim polu jego właścicielka. Początkowo myślała, że to wapno nawozowe pozostawione przez sąsiada.
- Okazało się, że na polu nieznany sprawca wyrzucił 10 ton niebezpiecznych dla zdrowia jarzeniówek, które mogą zawierać między innymi rtęć.
- Sprawą zajęła się policja i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Na miejscu trwały oględziny i zabezpieczanie materiałów dowodowych. Policjanci wytypowali firmy, które mogą mieć związek z porzuceniem odpadów.
- Postępowanie wszczęła zgierska prokuratura.
- Burmistrz Strykowa zapewnił, że odpady zostaną usunięte na początku listopada. Koszty mają być bardzo duże.
Sprawą ogromnej hałdy jarzeniówek wyrzuconych niedaleko autostrady A1 pod Strykowem żyła cała gmina Stryków. W mediach społecznościowych mieszkańcy publikowali zdjęcia odpadów. W sobotę (20 września) po południu na miejsce pojechali strażacy, policjanci i inspektorzy ochrony środowiska.
Ogromne koszty uprzątnięcia jarzeniówek
Minął ponad miesiąc, a jarzeniówki nadal leżą w miejscu, gdzie je porzucono. Jak poinformował nas we wtorek włodarz gminy Stryków, zostały zabezpieczone przed warunkami atmosferycznymi, a w ciągu najbliższych kilku dni mają zostać usunięte. - Jesteśmy już na końcu procedury. Będziemy mogli to zabrać w trybie zagrożenia dla środowiska, bo do tego były potrzebne opinie kilku instytucji, między innymi sanepidu, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska czy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Mamy opinie ofertowe rozstrzygnięte i wiemy, ile to będzie kosztować - przekazał burmistrz Piotr Ślęzak. I dodał: - Cena za tonę netto to osiem tysięcy złotych. Jedni eksperci mówią, że tam może być 10 ton. Inni, że ponad 20 ton. Może to oznaczać, że uprzątniecie odpadów, będzie kosztowało od 80 do nawet 200 tysięcy złotych. Ślęzak podkreślił, że część odpadów na własny koszt uprzątnie jednak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, bo jak się okazało, w części leżą one na drodze serwisowej należącej do instytucji. - Generalna dyrekcja już w czwartek (30 października) jest gotowa, żeby swoją część zabrać, my prawdopodobnie zabierzemy naszą część w przyszłym tygodniu (na początku listopada - red.) - poinformował burmistrz.
Prokuratorskie postępowanie
Postępowanie, po zawiadomieniu przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Łodzi, prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zgierzu.
- Postępowanie jest prowadzone w kierunku artykułu 183 paragraf 5a Kodeksu karnego, to jest porzucenie odpadów wbrew przepisom, poza miejscem ich składowania. To jest zagrożone karą do 12 lat pozbawienia wolności. Na miejscu zostały przeprowadzone oględziny z udziałem biegłego, czekamy teraz na jego opinię. Trwają czynności mające na celu ustalenie sprawcy - przekazał na początku października w rozmowie z tvn24.pl, szef zgierskiej prokuratury rejonowej, prokurator Janusz Tomczak.
We wtorek 28 października poinformował, że na razie nie udało się nikogo zatrzymać, a postępowanie trwa.
Wyszła na pole, znalazła 10 ton jarzeniówek
Nasz dziennikarz spotkał się pod koniec września z właścicielami pola, na które wyrzucono odpady. Pojechał z panem Władysławem na miejsce. Już z wiaduktu autostradowego było widać leżące w oddali jarzeniówki. - Po godzinie 15 żona wyszła tutaj krówkę wyprowadzić i zauważyła hałdę czegoś jasnego, myślała, że może sąsiad wapno nawozowe kupił, żeby na pole rozsiać. Podeszła bliżej i okazało się, że wystają jakieś końce i jest tego ogromna kupa w postaci zużytych jarzeniówek. W głębi są nawet elementy starych telewizorów - kineskopy - opisywał nam właściciel pola pan Władysław. Teren został ogrodzony taśmą przez strażaków, tak, żeby nie podchodziły do niego osoby postronne. Kilkanaście metrów od hałdy czuć nieprzyjemny zapach. Na miejscu kilkukrotnie byli też policjanci, którzy wykonywali swoje czynności. - Jestem w szoku, bo to po pierwsze bardzo niebezpieczne odpady, po drugie to są olbrzymie koszty, żeby to uprzątnąć, a mnie na to nie będzie stać, gdybym miał to ja zrobić - informował mieszkaniec. Na pytanie, czy kogoś podejrzewa o wyrzucenie odpadów, odpowiedział: "A w życiu".
WIOŚ: odpady niebezpieczne
Czynności w tej sprawie prowadzi też cały czas Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Łodzi. - Na terenie gminy Stryków w okolicy autostrady A1 porzucono odpady w postaci świetlówek. W dniu 23 września inspektor WIOŚ w Łodzi podjął działania w terenie, podczas których przeprowadził oględziny terenu oraz ocenę składu morfologicznego odpadów. Sprawą zajmują się również policja, straż pożarna oraz burmistrz Strykowa. Czynności w tej sprawie są kontynuowane - przekazała rzeczniczka instytucji Katarzyna Trojak-Danych. Dodała, że większość leżących tam odpadów, może być niebezpieczna dla człowieka i środowiska. - Takie jarzeniówki mogą zawierać na przykład rtęć, która jest bardzo szkodliwa - poinformowała Trojak-Danych.
Autorka/Autor: Piotr Krysztofiak/tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Krysztofiak tvn24.pl