Do kolizji doszło w poniedziałek w Kurowie (Wielkopolska) na trasie w kierunku Kościana. Około godziny 15.40, kierująca seatem uderzyła w tył forda. Według ustaleń policjantów przyczyną było niezachowanie bezpiecznej odległości. I tutaj pewnie kończyłaby się ta historia, gdyby nie zaskakująca reakcja 53-letniej sprawczyni kolizji.
- Po zderzeniu kobieta oddaliła się, kontynuując jazdę dymiącym się pojazdem. Jeden ze świadków ruszył za nią, jednocześnie informując policję o kierunku jej odjazdu - wskazał st. asp. Jarosław Lemański, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Kościanie.
Auto stanęło w ogniu
Najpierw z auta wydobywał się tylko dym, ale już na wysokości ronda przy ul. Gostyńskiej w Kościanie samochód zaczął się palić. 53-latka zjechała na pobliski parking przy ul. Łąkowej, a samochód stanął w ogniu.
- Kobieta stała obok auta i patrzyła, nie próbowała go gasić. Dopiero policjanci przy użyciu gaśnic przystąpili do akcji gaśniczej. Do działań włączyli się również inni uczestnicy ruchu drogowego. Pomimo ich wysiłków ogień był zbyt silny i samochód został ugaszony dopiero przez przybyłych strażaków - dodał st. asp. Lemański.
Dlaczego uciekała?
Policjanci sprawdzili stan trzeźwości 53-latki. Okazało się, że miała 2,46 promila alkoholu w organizmie. Również auto, którym podróżowała, nie spełniało wymagań.
- Pojazd nie posiadał aktualnych badań technicznych. Policjanci odholowali samochód, a nietrzeźwej kierującej, która wkrótce usłyszy zarzuty, zatrzymali prawo jazdy. O wysokości kary zdecyduje sąd - podsumował policjant.
Autorka/Autor: aa/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Krotoszyn