Kostiumy dla Angeliny Jolie powstały m.in. z żywicy, skóry, kości, zębów, zwierzęcych szkieletów i piór. Na liście materiałów znalazły się nawet ludzkie włosy. Efekt był tak przerażający, że filmowej czarownicy bały się wszystkie dzieci, a autorkę po raz trzeci w karierze nominowano do Oscara. - Jestem w naprawdę silnej lidze. Nie mam szans na zwycięstwo - Anna Biedrzycka-Sheppard studzi oczekiwania.
B – jak bardzo drogi szampan
Szef produkcji z wytwórni Disneya, dla której powstała "Czarownica", całkiem niedawno postanowił podarować Polce prezent. W podzięce za kostiumy, które w dużej mierze przyczyniły się do sukcesu kasowego filmu, który zarobił na świecie 800 mln dolarów i okazał się najbardziej dochodowym filmem Disneya w tym roku.
- Przysłał mi do domu butelkę szampana, której przesyłka pewnie kosztowała więcej niż sam szampan. Wysłałam mu więc bardzo miłe podziękowania, pisząc, że ten alkohol pozwoli mi przeżyć te momenty, kiedy nie dostanę Oscara - zdradza 68-letnia Anna Biedrzycka Sheppard.
Skąd ta pewność? - Wytwórnia nawet nie wysłała kopii "Czarownicy" do członków Akademii Filmowej. Po prostu już zarobiła swoje pieniądze i przestała ją obchodzić promocja oraz ci, którzy przy tym filmie pracowali, a którzy mogliby mieć z tego jakieś korzyści - w rozmowie z Dotfilm wyjaśnia najbardziej znana na świecie polska kostiumolog.
C – jak czarownica
Zdaniem ludzi z branży, Polka zasłużyła na Oscara. Bo miała wyjątkowo trudne zadanie. Na plan wkroczyła ledwie 10 tygodni przed rozpoczęciem zdjęć, kiedy nagle odszedł poprzedni projektant strojów do "Czarownicy".
- To było przerażające, bo kiedy przyszłam na plan, nie czekało na mnie nic. Nawet jedna bela materiału - wspomina w wywiadzie dla "Hollywood Reporter".
A miała do stworzenia dziewięć kostiumów dla Angeliny Jolie oraz ponad 2 tys. kostiumów dla statystów: zbroje, mundury średniowieczne, ubrania dla dwóch dworów królewskich w różnej gamie kolorystycznej. Do tego dochodziło jeszcze ubranie 40 aktorów z mniejszych ról. A nie mogła niczego wypożyczyć.
- W filmie tego kalibru kostiumy nie mogły "zagrać" wcześniej w żadnym innym obrazie. A to oznacza, że wszystko musi być zrobione od początku - wyjaśnia Dotfilm dlaczego musieli pracować po czternaście godzin na dobę. - Bez swojego zespołu byłabym martwa, jestem im niewypowiedzianie wdzięczna.
Sheppard m.in. czuwała nad trójką utalentowanych londyńskich projektantów. Rob Goodwin (dodatki), Manuel Albarran (biżuteria) i Justin Smith (nakrycia głowy) zostali wybrani przez samą Jolie, która ściśle współpracowała z odpowiedzialnym za wizerunek jej bohaterki zespołem. Jej sugestie wzięto pod uwagę podczas kreacji kolejnych wizerunków.
Ponoć praca z Angeliną była wykańczającą huśtawką nastrojów. - Napięcie tłumaczyłam sobie jej statusem gwiazdy, która jednocześnie, jako producent chciała udowodnić, że nie jest zabawką hollywoodzką, lecz kobietą o wysokim IQ. Nieumalowana, uczesana w koński ogon jest piękna, że dech zapiera, lecz jest także inteligentna, skomplikowana, wymagająca - mówiła w rozmowie z Agnieszką Niezgodą, autorką książki "Hollywood PL", o Polakach, którzy wspięli się na hollywoodzki szczyt.
Kadry z filmu "Czarownica":
D – jak dyskomfort Angeliny Jolie
Polka twierdzi jednak, że była dla gwiazdy wyrozumiała: - Wszystkie humory wybaczałam Angelinie w jednej sekundzie, kiedy widziałam ją z dziećmi. Zakochana w nich do obłędu, poświęcała im każdą wolną minutę. Na czas planu przenieśli się z rodziną do zamkniętego osiedla, stworzonego dla nich na terenie studia, do którego nikt nie miał dostępu. Ona, Brad, sześcioro dzieci, batalion kucharzy, ochroniarzy, opiekunek. Dzieci bawiły się w jej "luksprzyczepie", nianie przeprowadzały gromadę na zdjęcia, najmłodsza Vivianne zagrała rólkę, ją także ubierałam.
Poza tym, Biedrzycka-Sheppard doceniała profesjonalizm gwiazdy, która nigdy się nie skarżyła na dyskomfort związany z noszeniem tak ciężkich i skomplikowanych strojów.
Oprócz specjalnych tkanin, wizerunek głównej bohaterki dopełniają dodatki, często skonstruowane z materiałów pochodzenia zwierzęcego, by podkreślić przynależność Diaboliny do świata lasu. Powstały więc m.in. z żywicy, skóry, kości, zębów, zwierzęcych szkieletów i piór. Użyto nawet ludzkich włosów. - Choć kostiumy i dodatki bywały czasami bardzo ciężkie i niewygodne, dyskomfort Jolie znosiła z cierpliwością: najważniejszy był dla niej odpowiedni wizerunek bohaterki, nie własna wygoda - zapewnia kostiumolog.
E – jak epickie produkcje
W sumie Sheppard ma na koncie ok. 30 zagranicznych filmów, w tym "Informator" z Alem Pacino i Russellem Crowem, "Hannibal. Po drugiej stronie maski", "Król olch" w reżyserii Volkera Schlöndorffa, "Furia" z Bradem Pittem, czy "Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie". Jak się pracuje w Hollywood przy wielkich epickich produkcjach?
- To jest wielka machina. Na te kostiumy są olbrzymie budżety, np. na projekty do "Kapitana Ameryki" miałam 4,5 mln dolarów. Pracowało dla mnie ponad 100 osób, łącznie z farbiarzami tkanin i specjalistami, którzy musieli zadbać, by kostiumy nie były łatwopalne. Pracowanie przy takim budżecie w Polsce jest niewyobrażalne - mówi.
F – jak film
Temat filmu był w domu Biedrzyckich obecny stale. Ojciec Anny i jej siostry Magdy (również kostiumografa) po wojnie rozpoczął pracę w polskiej kinematografii. Budował bazę techniczną dla filmu w Polsce, był też zaangażowany w tworzenie wytwórni filmowej w Łodzi, potem pracował w firmie produkującej sprzęt filmowy.
A ponieważ mieszkali na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie blisko kina Kultura, bywanie w kinie dwa razy w tygodniu było dla nich czymś naturalnym.
W tamtych czasach kostiumografia jako kierunek studiów w Polsce nie istniała, więc Anna ukończyła architekturę na warszawskiej ASP. Podczas praktyk w pracowni architektonicznej przy wytwórni filmowej nawiązała kontakt z Hanną Morawiecką. Od asystowania tej uznanej kostiumografce przy "Dzięciole" Jerzego Gruzy w 1971 roku zaczęła się jej kariera. Szybko przeszła do samodzielnej pracy - najpierw przy "Trzeba zabić tę miłość" Janusza Morgensterna, potem przy wielu projektach z Krzysztofem Zanussim. Tworzyła kostiumy do jego filmów z lat 70. i 80. m.in. "Iluminacja", "Bilans kwartalny" i "Barwy ochronne".
I choć w Polsce zdobyła pozycję, uznała, że potrzebuje zmiany. Jako trzydziestolatka spakowała walizkę i w drugiej połowie lat 70. wyjechała do Londynu.
K – jak kelnerka
Zagranicą zaczynała od zera. Szkoła językowa, praca kelnerki, maleńki pokój na Notting Hill. I ślub z nauczycielem ze swojej szkoły. Wtedy nazwisko rodowe - Biedrzycka - zminimalizowała do jednej literki. Odtąd jako Anna B. Sheppard będzie znana w branży (choć kilka lat po ślubie rozwiodła się z mężem).
Z drugiego małżeństwa, z poznanym jeszcze w Polsce Krzysztofem, ma córkę, Antonię. To dla niej wycofała się na jakiś czas z filmu, by mieć więcej czasu, i zatrudniła się w eleganckim butiku. Ale raz zrobiła wyjątek - dla Agnieszki Holland i jej "Zabić księdza" (1987 rok). I wtedy ktoś ze studia Columbia poznany na planie filmu Holland zarekomendował ją Stevenowi Spielbergowi. Reżyser oczarowany talentem Polki od razu dał jej angaż.
N – jak nominacja do Oscara
"Lista Schindlera" to był jej pierwszy wielki hollywoodzki film. - Propozycja Spielberga spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Trochę się bałam. Ale pomyślałam, że to albo postawi moją karierę na nogi, albo ją kompletnie pogrzebie - wspomina.
Ryzyko zakończyło się nominacją do Oscara. - Przedtem mieszkałam w Londynie 15 lat. Pracowałam, ale nie tak intensywnie. Po nominacji otworzył się przede mną rynek amerykański - Polka nie ma wątpliwości co do wielkiego wpływu tego wyróżnienia na przebieg jej kariery.
Jak zareagowała na wyróżnienie Akademii Filmowej? - To był szok. Zaczynałam jako kostiumolog w Polsce i Oscar był dla mnie tak odległy jak podróż na Księżyc. Właściwie w tamtych czasach nikt u nas by nie pomyślał, że może zdobyć nominację do Oscara, a w tym roku mamy aż pięć. To dowód jak bardzo czasy się zmieniły - mówi dziś.
P – jak Polański
Druga nominacja do Oscara przyszła dzięki kostiumom do "Pianisty".
- Najmilej wspominam chwilę, kiedy zadzwonił telefon i okazało się, że po drugiej stronie jest Roman Polański, dla mnie jeden z najlepszych reżyserów na świecie. Zadzwonił, by spytać, czy zrobię z nim "Pianistę". To była dla mnie taka niespodzianka i taki zaszczyt, że odjęło mi mowę - wspomina.
Jak się z nim pracuje? - Fantastycznie. Choć jest potwornie wymagający, ma tak niesamowitą wizję tego, co chce zobaczyć na ekranie i potrafi tak dobrze przekazać, co chce zobaczyć, że to wielka przyjemność z nim pracować. Mam nadzieję, że wyjdzie mu "Afera Dreyfusa", do której się przymierza. Zaproponował mi ten film rok temu, więc czekam. Wtedy będę w Polsce pół roku. Chętnie znowu pooglądam swoje polskie kąty - zapewnia.
S – jak sukienka dla Tarantino
Gdy zadzwonił Quentin Tarantino, myślała, że to jakiś żart. A potem, na pierwszym spotkaniu, go... upiła.
- Jesteśmy tylko my dwoje: ja tak malutka, że mogłabym wydoić krowę na stojąco i on, gigant w wielkim kapeluszu i kowbojskich butach. Zamawiam wodę mineralną. "Bez alkoholu?" - pyta Tarantino. "Ludzie z LA nie piją, nie chciałam się wychylać". "Też zamierzałem nie pić, ale może symboliczna lampka wina?". Zgadzam się. Dwie i pół butelki wina później znamy wszystkie swoje życiowe historie. Na końcu Tarantino mówi: "Bałem się, że poznam matronę, a spotkałem małą dziewczynkę. Zainspirowałaś nową koncepcję" - wciąż cieszy się tamtym spotkaniem w Berlinie.
To do "Bękartów wojny" Tarantino Anna B. Sheppard stworzyła kultową czerwoną sukienkę. - Melanie Laurent miała nosić czarną, ale ja stwierdziłam, że na tle innych wspaniałych kreacji będzie wyglądała jak szara myszka i za plecami Tarantino zrobiłam czerwoną sukienkę. On się jej przestraszył i długo się zastanawiał. Ale w święta zadzwonił do mnie o trzeciej nad ranem i wyznał: - Zakochałem się w tej sukience.
Niewielu wie, że Polka czerwoną sukienkę tworzy w każdym filmie. Czasami ludzie to zauważą, bo jest na kimś tak widocznym, jak Melanie Laurent, a czasem przeoczą. Ta sukienka bierze się z "Lamparta" Viscontiego, którego zobaczyła, gdy miała 16 lat.
- Claudia Cardinale miała tam czerwoną sukienkę i od tamtej pory ta kreacja została mi w głowie. To bierze się z czasów moich seansów w kinie "Skarpa", gdzie się chodziło na filmy Felliniego, Visconitego, nową falę francuską. Wtedy w Polsce kostiumy z tych niesamowitych filmów jak "Śmierć w Wenecji", "Lampart", "Ludwig" nie mogłyby powstać, to była taka trochę bajka o żelaznym wilku, ale teraz - jak mam na to możliwości - to te filmy do mnie powracają - opowiada.
Wybrane filmy, do których Anna B. Sheppard stworzyła kostiumy:
T – jak Tarantino omawia spodnie Pitta
Jej zdaniem, jest wielu reżyserów, którzy nie zdają sobie sprawy jak istotny może być kostium, jak może pomóc aktorowi, jak określa jego charakter: - Kostiumolog musi użyć głowy, nie tylko rąk, żeby stworzyć kostium. Jego rola jest jednak często niedoceniana.
Inaczej było z Tarantino. Miała ubrać Brada Pitta w ciemne, stare spodnie, by w "Bękartach wojny" wyglądał jak Francuz. - Miałam pewne obawy, czy on sam zrozumie ten pomysł. Jak się okazuje - dogadaliśmy się świetnie. Ustalenie kostiumu w obecności reżysera trwało zaledwie dwie godziny. Słyszałam wcześniej, że przy innej produkcji sprawa przeciągnęła się aż do dwóch tygodni - wyznaje.
Z – jak zwycięstwo
- Niektóre kobiety rodzą się z tak silną, jak męska, perspektywą świata. Poczuciem własnej wartości i tożsamości. Należę do tej kategorii. Jestem dziewczyną-pittbulem - wyznaje.
Polka o Oscara walczy z Mileną Canonero - "Grand Budapest Hotel":
Nic dziwnego, że nie jest jej straszna trzecia walka o Oscara, choć zmierzy się m.in. z tak uznanymi specjalistkami jak Milena Canonero ("Grand Budapest Hotel"), która ma 3 Oscary i 7 nominacji na koncie i Colleen Atwood ("Tajemnice lasu"), która ma 3 Oscary i 10 nominacji.
Przyznaje, że kiedy pierwszy raz dostała nominację, cieszyła się jak dziecko: - Bo Oscar to Elizabeth Taylor! To coś wielkiego, niewyobrażalnego. Czułam, że "Lista Schindlera" może popchnąć albo zakończyć moją karierę, ale nigdy nie przypuszczałam, że zmieni całe moje życie. Ale teraz jestem już troszeczkę zblazowana.
Ma świadomość, że jest w naprawdę silnej grupie. Dlatego mówi w wywiadach, że "może tylko odliczać czas do Oscara, którego nie wygra". Co gorsza, jeszcze - jak żartuje - trzeba się potem z tego tłumaczyć. - Konkuruję z największymi. I mimo że jestem bardzo dumna z "Czarownicy", to nie mam szans na zwycięstwo. Zresztą dzisiaj rano przeczytałam w internecie, jak to znowu nie dostanę Oscara. Hm, więc co można zrobić? Przyzwyczaić się - śmieje się w rozmowie z TVN24.
Rywalką jest też Colleen Atwood - "Tajemnice lasu":
NOMINACJE DO OSCARA W KATEGORII KOSTIUMY: "Grand Budapest Hotel" - Milena Canonero "Wada ukryta" - Mark Bridges "Tajemnice lasu" - Colleen Atwood "Mr. Turner" - Jacqueline Durran "Czarownica" - Anna B. Sheppard i Jane Clive
Zapraszamy też na wieczór oscarowy w TVN24 i na relację na żywo w tvn24.pl z oscarowej gali w nocy z 22 na 23 lutego.
Autor: Agnieszka Kowalska / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Disney